"Objętość bez umiaru, spojrzenie bez umiaru. Nowa maskara L’Oreal - ekstremalne podkreślenie + intensywna objętość rzęs! Wyjątkowa szczoteczka wzbogacona o 50% więcej włosków typu excess niż w maskarze Volume Million Lashes, aby nadać każdej rzęsie objętości, pogrubienia i podkreślenia, zaprojektowana tak, by docierać do każdej rzęsy i umożliwić pokrycie całej jej powierzchni za jednym pociągnięciem. Mascara Volume Million Lashes Excess łączy w sobie legendarne działanie „milionizujące”. Użyj jej dla nadania objętości każdej rzęsie. Rezultat: intensywnie, doskonale czarne pokrycie każdej rzęsy, efekt miliona rzęs, wyjątkowe podkreślenie rzęs".
Skuszona obietnicą objętości bez umiaru, zakupiłam nowy tusz do rzęs od L'Oreal w kolorze czarnym. Tusz umieszczono w ładnym złoto-czerwonym opakowaniu (9 ml). Ma on typową dla maskar konsystencję - ani za gęstą, ani też za rzadką i jakby się mogło wydawać znakomitą, gęstą szczoteczkę wzbogaconą o dodatkowe 50 % włosków typu excess dla jeszcze lepszego wyeksponowania naszych rzęs. Szczoteczka - owszem - dociera do każdej z rzęs, ale bez wcześniejszego usunięcia z niej nadmiaru tuszu nie ma mowy o komfortowym użyciu maskary.
Niestety kosmetyk ten nie jest tak idealny, jakby się mogło zdawać. Dla mnie zapalonej maskaroholiczki Volume Million Lashes Excess Mascara jest produktem przeciętnym, kupionym pierwszy i ostatni raz.
Jedna jej warstwa daje efekt w postaci bardzo naturalnych, delikatnie podkreślonych rzęs, które są odrobinę dłuższe, nieznacznie pogrubione i delikatnie podwinięte. Kolejna warstwa maskary skleja strasznie rzęsy oraz usztywnia je niemiłosiernie. Poza tym tusz ten po paru godzinach zaczyna się kruszyć i osypywać, co wygląda po prostu niechlujnie.
Podsumowując, polecam go właścicielkom gęstych i długich rzęs, bo im akurat jedna warstwa tego tuszu wystarczy oraz tym paniom, które lubią naturalnie podkreślone rzęsy, odradzam go natomiast fankom "sztucznych rzęs", bo stosując więcej niż jedną warstwę tej maskary możecie uzyskać karykaturalny wręcz wygląd rzęs.