Escada przyzwyczaiła już nas do tego, że co roku wypuszcza na rynek kolejną wariację na temat klasycznego zapachu o tej samej nazwie. I tak, odkąd zwróciłam uwagę na te perfumy, zakochałam się na amen w dwóch - w Sexy Graffiti i Ibiza Hippie. W prezencie dostałam jednak "panującą" w owym roku Escadę Island Kiss. Bardzo podobną do poprzedniczek, ale jeszcze bardziej słodką i landrynkową.
Tak, tak, słowo "landrynka" to chyba pierwsze skojarzenie po powąchaniu tych perfum. Słodycze, egzotyczne owoce. Wystarczy spojrzeć na nuty zapachowe i składniki, by nabrać na nie apetytu: mango, pomarańcza, owoc pasji, magnolia, brzoskwinia, kwiaty, hibiskus, jasne drzewo, czerwone owoce, piżmo. Nic dziwnego, że mężczyzna wąchający tak pachnącą partnerkę ma ochotę nas... schrupać!
Zapach jest bardzo słodki i cukierkowy. Można z tego uczynić zarzut - wielokrotnie zdarzało mi się czytać, że to perfumy dla małych dziewczynek lub nastolatek. Zdawałoby się to potwierdzać w kolorze flakonu (różowo-turkusowy) i stylistyce opakowania (na pudełku widnieje roznegliżowana panienka rodem z kreskówki, skrzą się sztuczne brylanciki, jest też ślad różowej szminki). Przyznaję, jest trochę kiczowate. Ale czyż nie jest taka wakacyjna atmosfera szalonej wyspy i letnia moda?
Wbrew pozorom, zapach nie jest infantylny. Jest beztrosko letni, tropikalny i seksowny. Energiczny, radosny i zmysłowy. Skąpany w słońcu i lazurze nieba i morza. Czując go, możemy przenieść się daleko, daleko...
A że komuś przypomina on perfumy dla małych dziewczynek? Ależ ja się tej małej dziewczynki w sobie wcale nie wstydzę!
Ukochany napisał mi niedawno w kartce urodzinowej: "Bądź zawsze, jaka jesteś, jednak nigdy nie zapomnij o dziecku w Tobie".
Ten zapach pomaga mi o nim pamiętać.
Producent | Escada |
---|---|
Kategoria | Pielęgnacja ciała |
Rodzaj | Wody toaletowe, perfumowane oraz perfumy |
Przybliżona cena | 120.00 PLN |