Idealnie jest mieć idealną cerę. Tyle tylko, że czasem jej stan się pogarsza – i to po stosowaniu kosmetyków. Weźmy takie kwasy – dłuższa kuracja powoduje złuszczanie, zaczerwienienie, czasem także przesuszenie skóry, jeśli przesadzimy z ostrością zabiegu. A czasem zwyczajnie podrażniamy sobie skórę – na wietrze i mrozie albo jeszcze bardziej trywialnie, podczas przeziębienia. Konia z rzędem temu, kto nigdy, podczas typowego siedmiodniowego kataru, nie nabawił się czerwonego, obłażącego ze skóry, podrażnionego ciągłym wycieraniem nosa. Na takie okazje idealny jest krem z nowej serii Ziaja – CalmaHLC. Jest to bowiem najtłustszy i najgęstszy krem, z jakim miałam do czynienia w mojej historii. Faktycznie, kiedy przedobrzyłam z eksfoliacją, cieniutka warstewka była niezastąpiona, bo krem jednocześnie natłuszczał, nawilżał i łagodził podrażnienia. Doceniłam go jednak naprawdę dopiero wtedy, kiedy jesienne słoty dały mi się we znaki i zaczęłam gwałtownie leczyć się z kataru – przy pomocy uderzeniowej dawki leków oraz Amolu, który wąchałam całymi godzinami, co ułatwiało mi oddychanie, ale też doprowadziło do ciągłego podrażnienia skóry wokół nosa. Gruba warstwa kremu CalmaHLC, nakładana co kilka godzin, kiedy tylko się wchłonęła bądź została starta, uczyniła cud – w dniu, kiedy skończył się katar, nie było po mnie widać, że właśnie przestałam nosić w torbie hurtową pakę chustek do nosa.
To nie jest krem do codziennego użytku – jeśli ktoś miałby tak podrażnioną i przesuszoną skórę, powinien raczej zwrócić się do dermatologa lub kosmetologa z prośbą o pomoc. Jednak na wyjątkowe okazje to niezastąpiony specyfik. Warto mieć go w domu.
Producent | Ziaja |
---|---|
Kategoria | Pielęgnacja twarzy |
Rodzaj | Kremy na dzień i na noc |
Przybliżona cena | 9.00 PLN |