Od kilku lat używałam zupełnie innego tuszu. Byłam nim tak zachwycona, że nie wyobrażałam sobie nic lepszego. Pewnego dnia udałam się do salonu Guerlain po zakup zupełnie innego kosmetyku, a do domu wróciłam z tuszem. I to z tuszem w kolorze fioletowym. Dawno temu, raz czy dwa kupiłam kolorowy tusz do rzęs, ale byłam zawiedziona efektami. Kolor był zbyt jaskrawy, a oczy i rzęsy po pomalowaniu wyglądały jak rzęsy tancerki czy „show girl”. Postanowiłam już nigdy nie kupować takiego kosmetyku.
Nie mniej, kiedy zobaczyłam rzęsy pani sprzedawczyni w sklepie Guerlain'a w mojej głowie krążyła tylko jedna myśl. Co to za tusz? W zależności od tego, w którym kierunku spojrzała pani sprzedawczyni, jej rzęsy wydawały się raz czarne, a raz delikatnie fiołkowo-fioletowe. To był właśnie tusz Guerlain'a - Maxi Lash Mascara, w kolorze wonder violet. Po nałożeniu tuszu, w zależności od kąta patrzenia rzęsy, wydają się na przemian raz czarne, a raz delikatnie fioletowe. Nie wiem zupełnie do czego porównać ten niezwykły efekt, ale wygląda to tak jakbyście pomalowały rzęsy czarnym tuszem, a potem posypały je sypkim cieniem do powiek w kolorze fioletowym. Efekt jest fantastyczny, jeszcze nigdy nie miałam rzęs w tak pięknym kolorze.
Jestem także bardzo zadowolona z innych efektów działania tuszu. Już po pierwszym nałożeniu wydłuża rzęsy i to o bardzo dużo, po nałożeniu kilku następnych warstw wydłuża i pogrubia je jeszcze bardziej. Idealny tusz na co dzień (po nałożeniu jednej warstwy) i na wielkie wyjścia (nakładając więcej warstw uzyskacie efekt szalenie grubych i niezwykle długich rzęs).
Konsystencja tuszu jest idealna, nie za rzadka i nie za gęsta, dlatego tusz świetnie sie nakłada. I do tego gruba, gęsta szczoteczka, która zapewne ma duży wpływ na nakładanie tuszu.
Co jeszcze mnie w tym tuszu bardzo pozytywnie zaskoczyło i urzekło to to, w jaki sposób się rozpływa podczas usuwania makijażu. Otóż tusz nie rozmazuje się podczas usuwania, a proces jego pozbywania sie wygląda tak, jakbym cos zdejmowała z moich rzęs. Nigdy wcześniej nie doświadczyłam czegoś takiego z żadnym innym tuszem (choć używałam już wielu i to tych uważanych najlepsze). Po dwóch, trzech pociągnięciach wacikiem tusz został całkowicie usunięty, nie pozostawiając ani śladu na rzęsach, czy oczach.
Jedynym minusem jest, moim zdaniem, opakowanie. Niezbyt eleganckie, czarne z metaliczna nakrętką. Widziałam, że inne tusze tej marki mają ładniejsze opakowania. Ale widocznie nie można mieć wszystkiego na raz.
Byłam tak zachwycona tym tuszem, że po tygodniu kupiłam dokładnie ten sam Maxi Lash Mascara, ale w kolorze czarnym. Naprawdę fantastyczny tusz pod wieloma względami.
Zachęcam do eksperymentowania z kolorowymi tuszami Guerlain'a. Te kolory są zupełnie inne niż w przypadku innych tuszy, są o wiele delikatniejsze, nie rzucające się w oczy, a zarazem przyciągające wzrok.
Serdecznie polecam!