Dość długo żyłam w przeświadczeniu, że najlepszym "wypełniaczem" zmarszczek jest poczucie humoru i pozytywny stosunek do życia. Jednak w życiu każdej kobiety przychodzi dzień, w którym trzeba spojrzeć prawdzie w oczy. Rozwiązania są dwa - albo próbować przyzwyczaić się do nich wmawiając sobie, że tak naprawdę tylko się nam wydaje, że są; albo przystąpić do "ofensywy" przeciwzmarszczkowej. Ja postanowiłam, że na razie nie będę się zaprzyjaźniać ze swoimi zmarszczkami, bo na to jeszcze przyjdzie czas... za jakiś czas. Może nawet posunę się w tej walce do "krwawych" bitew, teraz skupiając się na w miarę "pokojowym" wyścigu zbrojeń polegającym na fundowaniu mojej cerze 2 - 3 razy do roku kilkutygodniowych intensywnych "kampanii". Odbywa się to z różnym powodzeniem, jednak efekty da się zauważyć.
Tej jesieni moim orężem uczyniłam krem francuskiej firmy Nuxe przeznaczony do walki z pierwszymi zmarszczkami dla osób w wieku 25 - 30 lat (mam 30+). Już samo opakowanie zdaje się zapowiadać, że to potężna broń, bowiem krem mieści się w ciężkim, szklanym słoiczku. Przyznam, że podczas wieczornych aplikacji zdarza mi się stresować, że ta drogocenna zawartość wyląduje z hukiem na terakocie. Jednak te moje małe wątpliwości potraktujcie jako zwykłe "czepianie" się, z braku innych powodów do krytyki tego produktu.
Aktywne składniki kremu to wyciągi z ziaren niebieskiego lotosu, maku polnego oraz korzenia prawoślazu. Ponadto Nirvanesque zawiera kompleks Calmosensine, który minimalizuje ryzyko wystąpienia alergii. Swoją aksamitną konsystencję zawdzięcza szarłatowi. Roślinnego, odprężającego zapachu nie powstydziłaby się w moim przekonaniu nawet ekskluzywna marka perfumiarska (produkt zawiera olejki eteryczne).
Krem jest lekki, delikatny, bardzo szybko się wchłania nie pozostawiając na skórze tłustej powłoczki. Nie spowodował "wysypu" krostek na mojej skórze (mam mieszaną), a niedawno zdarzyło mi się coś podobnego po użyciu zachwalanego "wysokopółkowca". Skóra już po pierwszym zastosowaniu jest wygładzona, miękka, promienna, o ładnym kolorycie. Po przebudzeniu aż chce się spojrzeć w lustro! Znika szarość i zmęczenie. Po kilkutygodniowej kuracji poprawia się napięcie skóry, a moja zmora, czyli zmarszczki wokół oczu są wyraźnie płytsze. To krem, który przynosi maksimum efektów, a jego używanie to czysta przyjemność. Producent zapewnia, że po użyciu kremu Nirvanesque skóra jest rozpromieniona szczęściem. I wiecie co? To prawda.
Krem nie należy może do tanich (około 100 zł za 50 ml), jednak stanowi to mniej więcej jedną trzecią ceny przeciętnego kremu selektywnego przy porównywalnych (a czasem nawet lepszych) efektach.
Szukajcie go w większych aptekach. Występuje też w wersji do cery suchej jako Nirvanesque Enriche.
Producent | Nuxe |
---|---|
Kategoria | Pielęgnacja twarzy |
Rodzaj | Kremy na dzień: przeciwzmarszczkowe |
Przybliżona cena | 100.00 PLN |