Hinduskiego olejku do włosów mam przyjemność używać od około roku. 200 ml buteleczkę kupiłam w sklepie specjalizującym się w produktach hinduskich (można tam również nabyć kosmetyki ajurwedyjskie), a sprzedawca - Hindus - popatrzył na mnie z uznaniem i powiedział: pani się zna na pielęgnacji włosów. Nie mam pojęcia, czy się znam, ale z zazdrością oglądam włosy Hindusek - pewnie genetycznie mocne i gęste, kulturowo długie, ale przede wszystkim przepiękne. Czy zawdzięczają to temu właśnie olejkowi? Nie wiem.
Do wyboru były 2 zapachy: amla (rodzaj owocu rosnącego w południowej Azji) i chyba jaśmin, który jednak pachniał trochę za mocno jak na moje potrzeby w warunkach upalnego zeszłorocznego lata. Amla ma świeży, trochę egzotyczny zapach, który kojarzy się z monsunowymi dusznymi dniami, ciepłem, kolonialnymi wnętrzami i urlopem, więc wybrałam właśnie ten.
Początkowo zastanawiałam się, czy używanie go nie spowoduje problemów skórnych - przetłuszczanie, łupież, podrażnienia, ale nie, nawet chyba wyleczył przesuszoną skórę głowy. Należy go nałożyć na 1 godzinę (1 - 2 łyżki), ja przykrywam jeszcze włosy folią, jeśli jest chłodno. Po tym czasie zmywamy olejek dobrym szamponem, dosyć ciepłą wodą - chodzi o to, żeby jednak pozbyć się tłustej warstwy. Włosy po nim są sprężyste, zdrowe, błyszczące i wyglądają tak, jak powinny - lśniąca fala. Uwaga, jeśli nie spłuczemy szamponu dokładnie (będzie czuć pod palcami), to włosy mogą sprawiać wrażenie ciężkich i szybko się przetłuszczą.
Mam proste, ciemne, raczej grube włosy i olejek na nich zachował się bardzo dobrze. Producent zaleca stosowanie go 2 - 3 razy w tygodniu - niestety, nie mam warunków, aby stosować go tak często, mogę raz na tydzień - nawet dwa tygodnie. Rezultaty widać nawet po kilku myciach, więc nie jest to może konieczne w przypadku każdych włosów.
W skład preparatu wchodzą oleje roślinne, mineralne i ekstrakt z rzeczonych owoców. Ciekawa byłam, czy ten sam rezultat można osiągnąć stosując inne oliwki lub olejki i poeksperymentowałam z ryżowym czy arachidowym. Niestety, były dużo bardziej tępe w nakładaniu i gorzej się zmywały. Również rezultat pozostawiał wiele do życzenia.
Opakowanie wygląda na nieco siermiężne dla klientki przyzwyczajonej do hi-tech opakowań szamponów, żeli, kosmiczno-laboratoryjnych odżywek, ale przez to właśnie podoba mi się. Może życzyłabym sobie, żeby otwór w buteleczce był mniejszy - rozumiem, że przy rasowej hinduskiej fryzurze większy jest wygodniejszy, ale nie każda Europejka ma włosy do pasa.
Zastanawiam się nad oceną - mam wrażenie, że naturalny skład produktu bardzo przypadł mi do gustu, podobnie jak konsystencja i zapach. Ale coś jeszcze - uczucie, że włosy są od odżywione od środka, a nie tylko zamyka się rozchylone łuski, dlatego mam poczucie lepszej pielęgnacji. No i ta słodka minipodróż na upalny i ciężki od deszczu półwysep gratis...
Zdecydowanie polecam!
Producent | Dabur |
---|---|
Kategoria | Pielęgnacja włosów |
Rodzaj | Olejki |
Przybliżona cena | 13.00 PLN |