Dobry podkład to podstawa doskonałego makijażu – nieskazitelna cera to cecha niestety bardzo deficytowa, jeśli chodzi o dary Matki Natury. Rynek kosmetyczny wręcz pęka w szwach od wszelakich podkładów, których działanie obejmuje szeroki wachlarz potrzeb. Mimo to wcale nie tak łatwo znaleźć „ten jedyny”, któremu będziemy wierne, a nawet jeśli – dobrze mieć coś na „zastępstwo”, bo skóra w końcu przyzwyczaja się i wtedy często się buntuje, co niestety nie sprzyja jej pięknu.
Moja skóra oprócz tego, że jest mieszaną, skłonną do wyprysków, na dodatek jest bardzo wrażliwa i skłonna do podrażnień. Dlatego od podkładu wymagam nie tylko maskowania niedoskonałości, ale i delikatności w działaniu, przy jednoczesnych właściwościach matujących. Co prawda mam swojego „pupila”, jednak wciąż poszukuję „zastępstwa”. Moje poszukiwania – niestety – doprowadziły mnie do zakupu podkładu wyrównującego do cery normalnej i mieszanej Shiseido - Dual Balancing Foundation.
Ileż to „ochów” i „achów” wybrzmiewa z obietnic producenta:
1) niezbędne nawilżenie suchych partii, delikatny mat na strefie T (a to dzięki siateczce optymalnie balansującej, której to bazę stanowi m.in. kwas Bio–Hialuronowy);
2) wyrównuje koloryt, kryje plamki, piegi (…), pory, nie tworząc maski;
3) natychmiastowy efekt, utrzymujący się przez cały dzień;
itd.., itp….
Jak dla mnie to ten podkład jest po prostu do niczego! Co prawda ma dość lekką, przyjemną konsystencję, dzięki której nieźle się rozprowadza, nie tworzy maski (świetnie zlewa się z naturalnym kolorem skóry – w moim przypadku padło na odcień 060 – Natura Deep Ochre) i zapewnia ochronę przed promieniowaniem UVA/UVB (SPF 15). Tak – jego aplikacja to przyjemność, bo charakteryzuje się miłym dla nosa nieco kwiatowo-owocowym zapachem. Ale co z tego, skoro po kilku godzinach (u mnie trzymał się góra 3 godziny…) spływa z twarzy, nieco wcześniej zaczyna się pojawiać błysk na czole! Co z tego, skoro po kilku razach moją twarz upstrzyły wypryski?! A na dodatek pojawiły się przesuszone, zaczerwienione placki. Początkowo winę zrzucałam na inny kosmetyk, jednak drogą eliminacji padło na Shiseido – zaraz po jego „odstawieniu” cera wróciła do swojej normy. Podkład z łatwością usuniecie przy pomocy toniku lub mleczka do demakijażu.
Zakręcany, ładny szklany (bez aplikatora) słoiczek zawiera 30 ml tego „cuda” – jak dla mnie to i tak za wiele… Paleta kolorów jest raczej dość uboga, choć bladolice panie będą miały mniejsze problemy z doborem odcienia, niż panie z ciemniejszą karnacją, czy opalenizną.
Że też tak dobra marka, za jaką miałam Shiseido, splamiła swój honor takim kosmetykiem… Jak dla mnie totalna – a na dodatek kosztowna – porażka.
Może jednak panie z mniej wymagającą cerą, bez problemów ze strefą T będą sobie go chwaliły?
Cena dotyczy zakupu internetowego.
Producent | Shiseido |
---|---|
Kategoria | Twarz |
Rodzaj | Podkłady w płynie |
Przybliżona cena | 150.00 PLN |