Zapachy towarzyszą nam niezmiennie od chwili urodzin. Po nim rozpoznajemy matkę, potem inne osoby mniej lub bardziej znaczące. Jedni pachną przyjemnie, że aż chce się przebywać w ich towarzystwie, a inni nie. Zapamiętane zapachy mają na nas ogromny wpływ, odwracamy bowiem mimowolnie głowę za kimś, kto wydaje się nam znajomy, albo przypominamy sobie osobę, bądź konkretne zdarzenie. Jedni pamiętają zapach kwitnącej wiśni, który im towarzyszył na przykład podczas upojnej nocy pod gołym niebem usłanym dywanem z gwiazd, inni zaś pierwszy pocałunek wśród iglastych drzew skąpanych w lipcowym słońcu. Ja przeżyłam to drugie zdarzenie.
Jako nastolatka traktowałam swoje ciało tym właśnie dezodorantem. Przez następne kilka lat nie mogłam nigdzie go znaleźć, aż tu pewnego razu stojąc na przystanku dojrzałam w kiosku znajomy pojemnik z fioletową zatyczką. Oczywiście od razu kupiłam, wcześniej jednak powąchałam, czy linia zapachowa się zgadza z tą sprzed kilkunastu już lat. Wszystko się zgadzało, pachniał jak kiedyś fiołkami, liliami, jaśminem i bzem. Powróciły wspomnienia. Przed oczami miałam szumiące sosny, ukochanego, serce zabiło mi mocniej...
Działanie ma właściwe dla dezodorantów tego typu. Zaletą jest to, że nie jest to antyperspirant, których teraz wszędzie pełno, nie posiada pudru, można zatem często stosować bez ryzyka niepotrzebnych podrażnień. Skóra przecież też musi czasami odpocząć od agresywnego działania antyperspirantów. Nie klei się i szybko wysycha, nie brudzi ubrań, co zdarzało się nawet i "zwykłym" dezodorantom. Bardzo dobrze odświeża i nie powoduje szczypania, nie uczula.
W mojej kosmetyczce zagości już na zawsze. Naprawdę godny wypróbowania!
Pojemność to 200 ml.
Producent | Royal Sanders |
---|---|
Kategoria | Pielęgnacja ciała |
Rodzaj | Antyperspiranty i dezodoranty |
Przybliżona cena | 8.00 PLN |