Orient kojarzy się z bogactwem kolorów, ale trochę zaskakująco, że w tej kolekcji lakierów znalazły się przede wszystkim cukierkowo-pastelowe odcienie bez charakterystycznego, orientalnego perłowego połysku, czy drobinek. Mi do gustu przypadł siny, jeansowy błękit – paris blue J170.
Bardzo spodobał mi się szeroki pędzelek, który dosłownie jednym pociągnięciem pokrywa moje dość szerokie paznokcie. Zdaję sobie jednak sprawę, że panie z drobnymi dłońmi mogą mieć tu pewien problem. Sam lakier sprawia wrażenie dość rzadkiego, ale niestety gęstnieje na pędzelku i z malowaniem trzeba się spieszyć. Do idealnego pokrycia paznokci kolorem potrzebne są przynajmniej dwie warstwy (a nie jedna jak zapewnia producent!), inaczej widać smugi i prześwity. Za to lakier bardzo szybko schnie. Na paznokciach ogólnie jest dość odporny, ale brakuje mu nieco elastyczności i po dwóch dniach noszenia lekko kruszy się na brzegach (top coat nieco ratuje sytuację). Bardzo łatwo się też zmywa i nie pozostawia przebarwień, więc spodoba się paniom, które często zmieniają kolor paznokci.
Buteleczka mieści 10 ml.
Warto go sprawdzić na sobie.