Bóg nie stworzył nieba i ziemi?
DOMINIK SOŁOWIEJ • dawno temuTa wiadomość na pewno zaszokuje środowiska naukowe i kościelne. Według profesor Ellen van Wolde z Radboud Universiteit w Nijmegen, Bóg nie stworzył nieba i ziemi. Bóg rozdzielał niebo od ziemi, a stworzenia morskie od ptaków. - Pogląd o kreacji z niczego jest nieporozumieniem. Bóg przybył później i uczynił to miejsce zdatnym do życia. Nowa interpretacja stawia do góry nogami przyjęty od dawna porządek.
Ta wiadomość na pewno zaszokuje środowiska naukowe i kościelne. Według profesor Ellen van Wolde z Radboud Universiteit w Nijmegen, Bóg nie stworzył nieba i ziemi.
Tradycyjne odczytanie Księgi Rodzaju opiera się według niej na błędnej – a w zasadzie nieprecyzyjnej – interpretacji hebrajskiego słowa bara (stworzyć). Otóż czasownik ten pojawia się w zestawieniu z kilkoma obiektami: niebem, ziemią, zwierzętami morskimi i ptakami. Proces kreacji polegał na tym, że Bóg rozdzielał niebo od ziemi, a stworzenia morskie od ptaków. — Woda istniała już wcześniej – twierdzi van Wolde. – Żyły również potwory morskie. Bóg stworzył niektóre rzeczy, ale nie niebo i ziemię. Pogląd o kreacji z niczego, creatio ex nihilo, jest nieporozumieniem. Bóg przybył później i uczynił to miejsce zdatnym do życia. Ile w tej logice prawdy, ale ile pokrętnego myślenia, o tym zadecydują badacze Biblii. Bo w istocie jest się nad czym zastanawiać. Nowa interpretacja stawia do góry nogami przyjęty od dawna porządek, więc na pewno spotka się z silną krytyką, szczególnie ze strony przedstawicieli Kościoła. Ale możemy spodziewać się także innego rozwoju wydarzeń: kapłani zignorują „rewelacje” holenderskiej uczonej, uznając je za niestosowny żart lub sposób na zdobycie (wątpliwej) sławy.
Mimo wszystko koncepcja profesor van Wolde nie jest aż tak szokująca. W historii chrześcijaństwa znajdziemy niejedną, znacznie bardziej kontrowersyjną ideę, którą ignorowano albo (co zdarzało się częściej) zwalczano przy pomocy Świętej Inkwizycji. Refleksja nad stworzeniem ziemi, zaproponowana przez van Wolde, wpisuje się tym samym w krąg religioznawczych i filozoficznych rozważań, którym poświęcono tysiące tomów. Również fizycy i kosmolodzy dorzucili przysłowiowe „trzy grosze”.
Na II i III wiek naszej ery przypadał najpełniejszy okres działalności tzw. gnostyków. Byli to ludzie, którzy w okresie kształtowania się chrześcijaństwa, reprezentowali inny, odmienny, bo rewolucyjny punkt widzenia na temat Stworzyciela, starotestamentowego Jahwe. Gnostycy uważali, że Bóg, czczony przez chrześcijan, jest w istocie złym demonem, demiurgiem, który stworzył świat po to, by więzić w nim dusze. Wcześniej, zanim doszło do zamknięcia cząstek boskości w materii, dusze przebywały w tzw. Pleromie, czyli Pełni, miejscu poza czasem i przestrzenią, pełnym szczęścia i miłości (symbol pełni opisał Carl Gustaw Jung, przedstawiając, jak w różnych religiach świata boska doskonałość objawia się w postaci okręgu, np. w buddyjskiej mandali). A więc prawdziwa rzeczywistość istniała znacznie wcześniej niż ziemia. Może to, z czego nasza planeta jest zbudowana, to tylko pozostałość po innej, znacznie bardziej atrakcyjnej, rzeczywistości?
Podobny klimat znajdziemy w kabale – ezoterycznym nurcie judaizmu. Kabaliści twierdzą, że powstanie wszechświata było następstwem wycofania się Boga z samego siebie (mówiąc precyzyjniej – wycofania się z przestrzeni nazywanej Ain Sof). Bóg, ograniczając sam siebie, zrobił miejsce na powstanie wszechświata. W kabale Jahwe uznawany jest nie za Stwórcę, tylko za pierwotną przyczynę Stworzenia, bo zanim powstał kosmos istniała przecież mistyczna Ain Sof.
Z kolei fizycy i kosmolodzy, m.in. jak Roger Penrose i słynny Stephen Hawking, mnożą naukowe teorie dotyczące powstania wszechświata. Według jednej z nich, zanim nastąpił Wielki Wybuch (Big Bang) nie mieliśmy do czynienia z pustką / nicością, lecz z tzw. polem tensorów (jest nim m.in. pole naprężeń ciała stałego lub pole elektromagnetyczne). A więc Bóg skorzystał z czegoś, co istniało razem z nim?
Wszystko pozostaje kwestią domysłów, podobnie jak właściwe odczytanie tekstu biblijnego. Badacze, krytycznie nastawieni do tradycyjnych interpretacji, twierdzą np. że Jezus musiał mieć małżonkę, bo żaden żydowski nauczyciel nie mógł być kawalerem (jeśli istotnie tak było, fakt ten na pewno ktoś odnotowałby na piśmie). W historiach biblijnych takich niejasnych miejsc jest wiele, a badacze podchodzą do nich z dużą ostrożnością. Przecież jednym nieprzemyślanym słowem można obrazić około 30% ludności świata. Nie warto jednak rezygnować z krytycznego podejścia. Bo każda nowa myśl, nawet najbardziej rewolucyjna, ma ożywczy wpływ na religię. Historia nie raz już udowodniła, że tam gdzie rodzi się herezja, na nowo odżywa religia. Może nadszedł już czas, by chrześcijaństwo taką odnowę ponownie przeżyło? Na pewno dla ludzi wierzących bez znaczenia jest to, czy niebo i ziemia zostały stworzone przez Boga, czy też istniały razem z nim. Ważna jest przecież wiara, że ktoś nad nami czuwa i chce uchronić ten świat przed totalnym chaosem.
Koncepcja prof. van Wolde na pewno spodoba się ekologom: nowe odczytanie Księgi Rodzaju pokazuje przecież, że ziemia i zwierzęta nie są czymś, co można dowolnie eksploatować (zgodnie z boskim wskazaniem: „Czyńcie sobie ziemię poddaną”). Bo przestrzeń wokół nas, wraz z zamieszkałymi w niej istotami, domaga się naszego szacunku. Czyż nie możemy założyć, że mogła ona współistnieć („na równych zasadach”) wraz z tym, którego dziś uznajemy za Stworzyciela?
Chociaż nie spodziewamy się tu niezbitych dowodów, koncepcja holenderskiej badaczki na pewno zainspiruje myślicieli, teologów, pisarzy i poetów. Podobnie jak w przypadku gnostyków i kabalistów, którzy stali się dla europejskiej kultury źródłem intelektualnego fermentu. Dzisiejszym czasom jest to nieodzownie potrzebne.
Źródło: www.telegraph.co.uk
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze