Zawód gejsza
WERONIKA STAŃCZYK • dawno temuLudziom z kręgu kultury europejskiej trudno jest zrozumieć mentalność i zachowanie Japończyków. Mimo to, podziwiamy historię i tradycję Kraju Kwitnącej Wiśni. Elementem dziedzictwa kulturowego Japonii są gejsze, pasjonatki sztuki, których zadaniem jest umilanie wolnego czasu mężczyznom. Dla nowoczesnych kobiet życie gejszy wydaje się abstrakcją. Jednak czy na pewno jej artystyczny zawód można uznać za archaiczny?
Przepływający świat
Dziś w Japonii żyje około 15 000 gejsz. Można się z nimi zetknąć w dzielnicach rozrywki, znajdujących się w większych miastach.Te wytworne i dyskretne damy pracują w herbaciarniach, zabawiając bogatą klientelę złożoną z miejscowych notabli i turystów. Są atrakcją i ozdobą spotkań biznesowych. Zachwycają grą na instrumentach, śpiewem, tańcem, konwersacją na wysokim poziomie.
Dla niektórych mężczyzn wieczór spędzony w towarzystwie tych pasjonatek sztuki jest wstępem do nocnych igraszek z kurtyzanami. Kobiety lekkich obyczajów zamieszkują tę samą dzielnicę co gejsze i wraz z nimi należą do "przepływającego świata", wymiaru będącego przeciwieństwem codzienności, oferującego mężczyznom usługi erotyczne i doznania z pogranicza fantazji. Ekskluzywne prostytutki rzucają się tam najbardziej w oczy, ponieważ noszą strojne kimona, a także pas (obi) zawiązywany w przeciwieństwie do gejsz z przodu. Choć wykonują zgoła inną profesję niż ich koleżanki artystki, sprzedające rozrywkę na wysokim poziome, są z nimi często mylone. To nie przypadek; w okresie drugiej wojny światowej kobiety zarabiające ciałem celowo upodabniały się do gejsz by przyciągnąć uwagę amerykańskich żołnierzy stacjonujących w Japonii.
Szczęście w nieszczęściu
Przez kilkaset lat w Japonii istniał proceder polegający na sprzedawaniu dziewczynek do okiya - domów dla gejsz. Dla wielu rodzin żyjących w skrajnym ubóstwie pozbycie się córki było sposobem na dodatkowy zarobek i przetrwanie. Dziewczynki, które dostawały się do okiya miały jednak wyjątkowe szczęście w porównaniu z tymi, które były sprzedawane przez swoich rodziców, bądź opiekunów do domów publicznych.
W ręce tak zwanych "matek", szefowych i właścicielek okiya, trafiały zazwyczaj dziesięcio-, jedenastolatki, choć zdarzało się, że były przyjmowane nawet trzylatki. Z początku dziewczęta wykonywały obowiązki służącej, później zaczynały naukę zawodu pod okiem surowych instruktorek. To one oceniały, czy uczennica ma predyspozycje do bycia człowiekiem sztuki (to właśnie oznacza słowo gejsza), i w zależności od ich decyzji, kontynuowała lekcje, bądź zostawała domowym popychadłem. Wykonywała wtedy najcięższe prace, nie mogła siadać przy jednym stole z kobietami znajdującymi się wyżej w hierarchii okiya i korzystała z oddzielnych toalet.
Trudna droga do zawodu
Oprócz śpiewu, tańca czy recytacji, młode adeptki uczyły się gry na instrumentach. Za każde potknięcie były karane reprymendą lub uderzeniem wachlarza. Dziewczęta musiały przede wszystkim opanować do perfekcji grę na shamisenie, tradycyjnym japońskim instrumencie składającym się z długiej rączki, korpusu przypominającego skrzypce i trzech strun. Każdy podobnie zbudowany instrument jest dla grającej na nim osoby jak przedłużenie ramienia. Jego dźwięk stanowi wewnętrzny głos muzykanta. Dla gejszy, uchodzącej za żywe dzieło sztuki shamisen był czymś jeszcze bardziej wyjątkowym; narzędziem, dzięki któremu była w stanie doprowadzić klienta do ekstazy. Za pomocą shamisenu mogła też zniechęcić go do siebie; nawet jedno fałszywe brzmienie mogło okryć artystkę hańbą i pozbawić ją na dłuższy czas pracy. By opanować do perfekcji technikę gry na shamisenie, dziewczęta były zmuszane do ćwiczeń na mrozie. Kiedy adeptce zaczynały krwawić palce, a jej głos stawał się zachrypnięty lekcję uznawano za skończoną. Dzięki tej metodzie gra na instrumencie miała wejść uczennicy w krew.
W wieku trzynastu lat dziewczęta miały okazję spłacić sporą część długu, który wiązał ich z okiya. Było nią święto inicjacji seksualnej zwane mizuage. By podbić stawkę za "odróżnienie przepływu" (to dosłownie oznacza nazwa święta), matka urządzała licytację wśród najzamożniejszych i zarazem najbardziej zaufanych klientów. W trakcie ceremonii z udziałem kilkunastu osób podawane były ekubo, specjalne ciastka z dołkiem. Po mizuage bohaterka święta wplatała w kok czerwoną wstążkę z jedwabiu.
Adeptce przydzielana były "siostra", gejsza o ugruntowanej pozycji, dzięki której uczennica mogła poznać świat herbaciarni. Choć siostra traktowała swoją podopieczną jak balast i porównywała do niepotrzebnie dźwiganego worka ryżu, to jednak umożliwiała jej praktykę. Najpierw adeptka obserwowała swoją mentorkę w trakcie tańca, konwersacji czy rytualnego nalewania sake. Później sama stawała się aktorką wieczornego spektaklu. Kiedy debiutantka popełniała gafę, na przykład zapominała dolać gościowi sake, siostra usprawiedliwiała ją przed klientem.
W wieku osiemnastu lat uczennica stawała się gejszą. Mogła wreszcie zacząć zwracać pieniądze, które okiya wykładała na jej utrzymanie, opiekę medyczną, kimona czy fryzjera. Musiała też znaleźć swojego dannę, sponsora, który miał pokryć znaczną część związanych z nią wydatków. W zamian towarzyszyła mu na przyjęciach i od czasu do czasu spędzała z nim noc.
Dawniej gejsze wykonywały swój zawód do siedemdziesiątego roku życia, tak więc większość z nich zapewniała zyski okiya przez kilka dekad. Kiedy jednak któraś z nich miała niewielu klientów, czy też okryła się złą sławą, musiała pożegnać się z zawodem. Jeżeli nie wyszła za mąż, zarabiała na siebie jako prostytutka.
Prawdziwa gejsza jest jednocześnie odporna życiowo i wrażliwa na sztukę. Przede wszystkim jednak stara się być doskonała, jak wiele współczesnych kobiet.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze