Singielki - szczęśliwe życie czy ponura samotność z kotem?
EWA ORACZ • dawno temuWokół samotnego babskiego życia urosło już dużo mitów. Singielkom nikt nie wierzy w ich świadomy wybór sposobu na życie. Przez niektórych postrzegane są jako weekendowe imprezowiczki, czyhające na podpitych zaobrączkowanych mężczyzn, przez innych jak zimne, wygodne karierowiczki. Dostały szufladkę z naklejką „Samotne”, spod której wystaje zardzewiała tabliczka „Stare Panny”. Tymczasem singielek przybywa i jakoś nie narzekają. Jak to z nimi jest?
Wokół samotnego babskiego życia urosło już dużo mitów. Singielkom nikt nie wierzy w ich świadomy wybór sposobu na życie. Przez niektórych postrzegane są jako weekendowe imprezowiczki, czyhające na podpitych zaobrączkowanych mężczyzn, przez innych jak zimne, wygodne karierowiczki. Dostały szufladkę z naklejką „Samotne”, spod której wystaje zardzewiała tabliczka „Stare Panny”. Tymczasem singielek przybywa i jakoś nie narzekają. Jak to z nimi jest?
Wyobraźmy sobie trzydziestopięcioletnią kobietę, Annę. Jest zdrowa, dość atrakcyjna, cokolwiek to oznacza, ma dobrą pracę, którą lubi, własne mieszkanie, samochód i grono przyjaciół. Ma pasję, którą realizuje w wolnych chwilach i czasem biega na randki, ale jakoś nic z nich do tej pory nie wyszło. Sama o sobie mówi „szczęśliwa”, „spełniona”, cały czas planuje kolejne rzeczy do zrobienia. I nikt jej nie wierzy w to jej szczęście.
Nie wiem jak to się zaczęło, ale dla większości bycie singlem to rodzaj maski. Oczywiście tylko w przypadku kobiet, rodzajem męskim nie będę się tutaj zajmować, a i tak przecież wiemy, że samotny facet jest zupełnie inaczej postrzegany. W coraz większym gronie kobiet, które żyją bez mężczyzny przy boku, na pewno znajdą się takie, których droga życiowa miała wyglądać inaczej, a bycie singielką jest udręką i takie dziewczyny całe nastawione są na szukanie tego jedynego. Powiedziałabym nawet, że każda komórka ich ciała jest jak radar na faceta. To widać po nich, nawet jeśli wybiorą się do jakiejś siłowni, to na pewno wybiorą taką, gdzie jest dużo mężczyzn. Będą realizować kolejne pasje, które ściśle się wiążą z miejscami pełnymi facetów. Nie da się ich namówić na babski wyjazd na bezludną wyspę. I nie ma w tym nic złego, w sumie. Wiedzą czego potrzebują, tylko z taką determinacją przegapiają inne istotne rzeczy, które się dzieją wokół nich. Wyrażę tylko nieśmiało moje, mało psychologiczne zdanie na ten temat. Nie da się stworzyć dobrego związku, jeśli wcześniej nie stworzy się takiego z samym sobą, na tyle mocno, że bycie samej nie będzie problemem. W przeciwnym razie ta druga połówka będzie wybawieniem z opresji, której na imię samotność. A co jeśli ta połówka nie ma na to siły i ochoty? Mało to związków, w których jedna strona uwieszona jest na drugiej? Czy mamy etyczne prawo na takie oczekiwania.
Wracając jednak do Anny. Jak prawie każda kobieta ma za sobą jakiś związek, nieudany jak widać. Doświadczenia zbierane latami, doprowadziły ją do miejsca, w którym jest w tej chwili. Anna jest otwarta na mężczyzn, twierdzi, że jeśli spotka takiego, z którym stworzy coś fajnego to będzie to doskonałe dopełnienie jej życia, poczuje się szczęściarą. Czy go szuka? Niespecjalnie, żyje po prostu tak jak lubi i co jakiś czas poznaje nowe osoby w sposób zupełnie naturalny. Wychodzi z założenia, że związek to dodatek do życia, który nie jest konieczny, aby czuć się spełnionym, jakkolwiek bardzo cenny. Jest wiarygodna? Dla większości nie, i tego właśnie nie rozumiem. Singielki wciąż mają łatkę „takiej, z którą coś jest nie tak”, albo „nikt jej nie chciał”, albo „na pewno nie marzy o niczym innym, tylko o związku i dzieciach”. Wartość kobiecego życia wciąż jest oceniana przez mocno zakurzony pryzmat posiadania mężczyzny, co oznacza najczęściej udane życie, często też włącza się w to dzieci „z facetami jej nie wyszło, ale przynajmniej ma dziecko”. Jeśli singielka powie głośno, że jest jej dobrze, że lubi puste mieszkanie i cieszy się nim, a o dzieciach nigdy nie myślała, to na pewno kłamie, albo udaje i pewnie jak wraca do domu, to włącza seriale i wypijając butelkę wina marzy, żeby ją ktoś przytulił, a potem przeleciał (albo w odwrotnej kolejności). Przy okazji przelatywania, to nie wiem, dlaczego jest taki pogląd, że singielki nie mają życia erotycznego? Czy jeszcze ktoś wierzy w to, że kobiety mogą uprawiać seks tylko z miłości?
Daleka jestem od oceniania tego, jak powinno wyglądać kobiece życie. Wiem tylko, że tyle przepisów na nie, ile kobiet. A wtłaczanie nas w schemat „rodzina, dom i dzieci” jako jedyna możliwa alternatywa na spełnienie, jest poza tym, że niesprawiedliwa, to po prostu nieprawdziwa. Może Anna jest sama, bo woli życie w pojedynkę, niż średniej jakości związek? Może to lepsze niż nijaka codzienność i cisza przy wspólnym śniadaniu? Mało to nieszczęśliwych mężatek, które z żalem wspominają czasy, zanim pozwoliły sobie włożyć obrączkę na palec? Życie w pojedynkę to niekoniecznie tragedia i samotność, choć i tak czasem bywa. Pewnie przez kilka dziesięcioleci trzeba będzie jeszcze powalczyć z takim stereotypowym postrzeganiem kobiet. Bardzo dużo musi się zmienić w mentalności, głównie babskiej, bo najczęściej największym wrogiem kobiet są inne kobiety. Nie widzę sensu wymieniania korzyści z życia singielki, dla każdej argumentem za i przeciw będą zupełnie inne rzeczy i ich waga też będzie zupełnie inna. Podobnie będzie z zaletami małżeńskiego życia. Osobiście znam więcej zadowolonych z życia singielek niż mężatek. Nie zmierzam do tego, że małżeństwo unieszczęśliwia, ale do tego, że poddajemy się pewnym nurtom przekazywanym z pokolenia na pokolenie, ze strachu przed samotnością. Wiele kobiet wybiera nijakość małżeńską od próby poszukania szczęścia gdzie indziej. A co jeśli zostanę w końcu sama ? — myślą. A czy to koniec świata?
Anna nie istnieje, ale jest w wielu z nas w jakimś kawałku, mniejszym lub większym. Musimy pamiętać, żeby zrobić czasem jakąś rzecz, która sprawia nam szczęście. Przypomnieć sobie, co jest dla nas ważne, o czym marzyłyśmy, jak miałyśmy 16 lat i co nam z tego zostało. I nie bać się zmian, które mogą nam poprawić życie, nawet jeśli będą oznaczały dołączenie do pewnej szufladki.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze