„Jarmark sensacji”, Egon Erwin Kisch
DOMINIK SOŁOWIEJ • dawno temuTo bez wątpienia Biblia współczesnego reportażysty – kogoś, kto unika skrótowych informacji podawanych w telewizyjnych wiadomościach na rzecz wnikliwego zbadania tematu. Jeśli poszukujemy książki, która pochłonie nas bez reszty, to sięgnijmy po „Jarmark sensacji”.
Jest tylko jedna odpowiedź na pytanie: kto jest najsłynniejszym reporterem wszech czasów? To bez wątpienia Egon Erwin Kisch – praski reporter, piszący w języku niemieckim; człowiek, który objechał świat, a później opisał go w ponad trzydziestu pięciu wybitnych książkach. W „Bibliotece Gazety Wyborczej” ukazał się niedawno zbiór najpopularniejszych reportaży Kischa, wydany pod wspólnym tytułem „Jarmark sensacji”. Zawarte w nim teksty pochodzą między innymi z czasów, kiedy Kisch był reporterem praskich gazet, odpowiedzialnym za opisywania rozpraw sądowych, policyjnych śledztw i wszelkich występków natury obyczajowej. A że akcja większości reportaży dzieje się w Pradze na początku XX wieku, lektura tej książki to elektryzujące doświadczenie, szczególnie dla wielbicieli magicznego miasta nad Wełtawą. A skoro Praga, to i Mariusz Szczygieł, który napisał porywający wstęp o życiu Egona Erwina Kischa i jego warsztacie literacko-reporterskim.
Jak każdy wytrawny reporter (dziś powiedzielibyśmy „reportażysta”) Kisch obdarzony był nie tylko zmysłem obserwacji świata, ale i oryginalnym piórem — odrobinę ironicznym, odrobinę poważnym. Nic więc dziwnego, że autor „Jarmarku sensacji” uznawany jest za mistrza gatunku (nawet Ryszard Kapuściński przyznawał się do inspiracji jego twórczością i osobowością). Twierdzi się przy tym, że teksty Kischa były dla reportażu tym, czym powieści Kafki dla współczesnej prozy.
Z pełną premedytacją nie będę zdradzał fabuły książki. Szkoda bowiem psuć efekt zaskoczenia (poza tym każde zdanie będzie pozostawiało niedosyt). Wystarczy powiedzieć, że na kartach reportaży Kischa pojawiają się chociażby takie literackie osobowości jak Rainer Maria Rilke, Max Brod, Franz Kafka i Jaroslav Hašek, autor "Przygód dobrego wojaka Szwejka". Kisch wspomina także o genialnym pisarzu Gustawie Meyrinku — Szatanie z Pragi, twórcy słynnego „Golema”.
Swoją reporterską karierę Kisch zaczynał w niemieckojęzycznej gazecie „Prager Tagblatt”. Później pracował w „Bohemii”, redagując stałą rubrykę „Przechadzki praskie”. Co ciekawe, teksty Kischa nie były tak „spokojne”, jak sugerowałby tytuł rubryki. Wprost przeciwnie: Kisch dosłownie biegał po Pradze, poszukując najbardziej pikantnych, niezwykłych historii, które jeszcze dziś podnoszą nam ciśnienie. Chociaż jako początkujący reporter odwiedzał sale konferencyjne, zdając relacje z wydarzeń kulturalnych i politycznych, bardziej interesował go półświatek, życie praskich złodziejaszków i prostytutek (to im poświęcił swój najsłynniejszy reportaż „Szubieniczna Toni”). Kisch opisuje także, w jaki sposób wpadł na trop zdrajcy, pułkownika Alfreda Redla, który okazał się być rosyjskim szpiegiem. Gdyby nie Kisch policja nie wpadłaby również na trop okrutnego mordercy Litery. Dlaczego Kisch okazywał się być lepszy niż policyjni śledczy? Bo miał nosa do zagadkowych spraw oraz fenomenalne szczęście (zawsze udało mu się znaleźć w centrum wydarzeń albo spotkać kogoś, kto miał interesującą historię do opowiedzenia).
„Jarmark sensacji” to bez wątpienia Biblia współczesnego reportażysty – kogoś, kto unika skrótowych informacji podawanych w telewizyjnych wiadomościach (takim dziennikarstwem zajmują się reporterzy) na rzecz wnikliwego zbadania tematu. A jest to rzecz wyjątkowo trudna, bo dobrego reportażu nie da się napisać nie rozmawiając z ludźmi, nie próbując zrozumieć ich świata, doświadczyć ich emocji. Kisch potrafił to robić – z właściwym sobie humorem, sprytem i dystansem. Jeśli więc poszukujemy książki, która pochłonie nas bez reszty, to sięgnijmy po „Jarmark sensacji” Egona Erwina Kischa. I zacznijmy pisać reportaże!
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze