Lubisz podglądać?
EWA ORACZ • dawno temuPogardzamy podglądactwem a jednocześnie programy typu reality show cieszą się sporym zainteresowaniem. Dlaczego tak bardzo życie innych ludzi jest interesujące? Czy podglądanie to po prostu ludzka cecha?
Wojeryzm jest wpisany na listę dewiacji seksualnych. Podglądanie innych jest zakazane prawnie, a podglądacze mogą się liczyć ze społecznym ostracyzmem. Nie lubimy ich, uważając takie czynności za obrzydliwe, chore i przekraczające granice przyzwoitości i intymności. I choćby ktoś nam zainstalował kamerę przy drzwiach wejściowych, gdzie ryzyko obejrzenia nas bez majtek jest znikome, i tak poczujemy dyskomfort. Czy chodzi tu wyłącznie o podglądanie bez zgody? A może w każdym z nas drzemie mały podglądacz, choć nie wiąże się to od razu z chęcią instalowania sprzętu szpiegowskiego w toalecie sąsiada.
Seksuolodzy tu są raczej zgodni. To normalne i naturalne zachowanie, szczególnie w przypadku osób, które mają problemy ze szczerym i otwartym rozmawianiem na temat seksu. Ale przecież podpatrywanie innych nie musi się wiązać z życiem seksualnym, ani wzbudzać podniecenia. Plotka medialna ma ogromną moc i oglądalność. Do Polski nie dotarła jeszcze moda na gazetki zajmujące się wyłącznie plotkami i zdjęciami celebrytów złapanych w sytuacjach, którymi niekoniecznie chcieliby się dzielić z całym światem. Tu nasz rynek wydawniczy dopiero raczkuje, na szczęście. Ciekawskim zostaje internet, a to oznacza dostęp do wszystkiego. Zdjęcia gwiazd złapanych na grzechach i fotografie pretendujących do internetowych sław. W wirtualnym świecie łatwo zrobić karierę, lista pomysłów na to wciąż jest niewyczerpana. Wystarczy zaszokować i już ma się swoje pięć minut. A to wszystko dlatego, że widownia wciąż jest pełna. Dlaczego oglądamy takie głupoty i plotki? Czy kiedyś pomysły się skończą i znudzeni internauci powrócą do książek? Żywe lalki i operacje plastyczne przestaną interesować, a kobieta z trzecią piersią przejdzie do lamusa? Kto ogląda takie rzeczy? Nie znam osoby, która by się do tego przyznała. Nikt nie czyta Pudla, wszyscy śmieją się z brzucha Dody a oglądalność na tego typu stronach jest ogromna, co widać po ilości komentarzy.
Jesteśmy aż tak znudzeni własnym życiem? A może podglądanie innych wywołuje emocje, których nam brakuje? Może to troszkę jest tak, jak z gapiami przy wypadkach? Każda tragedia ściąga tłumy, większość chce zobaczyć wrak samochodu i ofiary wypadku, zanim zawiną je w worki. Po co nam takie emocje? Czy to brakująca dawka adrenaliny z pierwotnego życia, coś jak atawistyczna emocja, której nie możemy sobie inaczej zapewnić? Wracamy do domu z biur, sklepów gdzie wszystko jest raczej przewidywalne, zautomatyzowane i codziennie podobne. Odpalając komputer włączamy się do globalnej sieci, w której znajdziemy obrazy gwarantujące nam brakującą dawkę przeżyć. Jesteśmy tak niezaspokojeni? A może to tylko chęć do porównywania się z innymi? Wieczne ocenianie siebie przez pryzmat innych ludzi. Poszukiwanie „czynnika zwyczajności” u sławnych ludzi i przypominanie sobie, że Rihanna też siada na klozecie? Internet przyzwyczaja do obrazów, do dostępności wszystkiego od drastycznych filmów z egzekucjami po pornografię. Czy to dodatkowo rozbudza naszą ciekawość i potrzebę oglądania i podglądania innych? Poza tym pamiętajmy o pozornym poczuciu anonimowości, to ono przesuwa granicę tego miejsca, dokąd damy się ponieść bodźcom wzrokowym, z nadzieją, że coś zapełni naszą osobistą pustkę. W ciszy naszych domów, w tajemnicy przed wszystkimi, z niewielkim poczuciem wstydu, czy tak się to odbywa?
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze