Manufaktura Cukierków - pomysł na biznes
DOMINIK SOŁOWIEJ • dawno temuKto nie lubi słodyczy, a już w szczególności tych prawdziwych smaków z dzieciństwa? Nie znam takiego! Sam od cukierków nie stronię i dlatego w poszukiwaniu i słodkości, i nowego tematu o kobietach przedsiębiorczych, natrafiłem na Manufakturę Cukierków – miejsce od dawna znane warszawiakom; tym, którzy uwielbiają uśmiech i słodycze (bo trudno się nie uśmiechać, kiedy widzimy mnóstwo apetycznych łakoci).
Kto nie lubi słodyczy, a już w szczególności tych prawdziwych smaków z dzieciństwa? Nie znam takiego! Sam od cukierków nie stronię i dlatego w poszukiwaniu i słodkości, i nowego tematu o kobietach przedsiębiorczych, natrafiłem na Manufakturę Cukierków – miejsce od dawna znane warszawiakom; tym, którzy uwielbiają uśmiech i słodycze (bo trudno się nie uśmiechać, kiedy widzimy mnóstwo apetycznych łakoci).
— Pomysł na Manufakturę zrodził się w głowie mojego narzeczonego, którego zawsze fascynowały za granicą sklepy z cukierkami – mówi Kinga Łukasik, właścicielka Manufaktury Cukierków. - Postanowiliśmy stworzyć właśnie coś takiego w Warszawie, przez pierwsze 4 miesiące działalności firmy nadal pracowałam na etacie. W pewnym momencie jednak stwierdziłam, że trudno pogodzić te dwie prace naraz i postanowiłam 100% swoich sił zaangażować w rozwój własnego biznesu.
Chociaż jest to wyzwanie, któremu nie każdy może sprostać, własna firma daje szansę, by robić to, co naprawdę się kocha.
— Praca u kogoś nie pozwala na kierowanie wieloma aspektami firmy. Natomiast w moim przypadku mogę bardzo szybko swoją wizję wprowadzić w życie i czerpać radość z wdrożonych, udanych koncepcji. Oczywiście praca na etacie z całą pewnością ma jeden zasadniczy plus, mianowicie więcej czasu, który można przeznaczyć na sprawy prywatne (rodzinę, przyjaciół, hobby) - twierdzi Kinga Łukasik.
Przed założeniem Manufaktury Cukierków nasza bohaterka studiowała dziennikarstwo na Uniwersytecie Warszawskim, odbywając przy tym kilka staży zawodowych, z których ostatni przerodził się w ponad 3-letnią współpracę z dużą agencją PR. Dzięki temu Pani Kinga poznała sekrety działań marketingowych i PR-owych, a później nauczyła się ogólnego zarządzania firmą i księgowości. Dziś biznes prowadzi razem z narzeczonym i tę współpracę uważa za bardzo dobrą mieszankę wiedzy ekonomicznej męża oraz swojej, marketingowo-PR-owej.
Na pytanie, czym Manufaktura przyciąga do siebie klientów, Kinga Łukasik odpowiada:
— Stawiamy na jakość naszych produktów. Mam tu na myśli m. in.: składniki najwyższego gatunku (dzięki czemu większość alergików może spożywać nasze słodycze), wysokie zaangażowanie w ręczny wyrób produktu (każdy cukierek powstaje na oczach naszych klientów), a następnie starannie dobrane opakowanie eksponujące gotowy produkt. Chcę, by ludzie w naszym sklepie świetnie się czuli, by mieli pewność, że naprawdę o nich dbamy i że są dla nas wyjątkowi.
Dlatego klientami Manufaktury są zarówno dzieci, które przychodzą tam na zajęcia, żeby zobaczyć jak powstają cukierki i lizaki, oraz dorośli, którzy mogą znaleźć słodycze w swoim ulubionym smaku. Poza tym wiele firm poszukuje tam ciekawego, niekonwencjonalnego upominku ze swoim logo.
Firma Kingi Łukasik nie jest nastawiona wyłącznie na zysk. Manufaktura Cukierków angażuje się w wiele inicjatyw, z których największą satysfakcję przynoszą pracownikom akcje charytatywne w domach dziecka, szpitalach dziecięcych i hospicjach. Uśmiech dzieciaków jest bezcenny, dlatego w przeciągu ostatniego 1,5 roku Manufaktura pomagała im ponad 200 razy. Może właśnie dlatego Pani Kinga nie przejmuje się konkurencją, czyli hipermarketami i korporacjami produkującymi słodycze.
— Oni zajmują się totalnie czym innym. Jedynym wspólnym elementem jest uczucie słodkości w ustach (śmiech). Nasi mali klienci nie przychodzą do nas tylko po cukierki, ale po to aby poczuć się jak w bajce i zobaczyć, jak są
wytwarzane poszczególne wzory np. malinka, miś, rower. Nasi dorośli klienci doceniają natomiast nietuzinkowość produktu i możliwość wręczenia go jako skromny niezobowiązujący prezent. U nas cukierki są dodatkiem, bo my tak naprawdę rozdajemy uśmiech.
A marzenia?
— Za 10 lat chciałabym, aby moja firma rozwijała się tak szybko jak przez ostanie dwa lata. Wierzę w to, że nadal będziemy wywoływać uśmiech na twarzach dzieci jak i dorosłych, którzy zajadają się naszymi ciepłymi cukierkami czy lizakami. - mówi Kinga Łukasik.
Trudno nie zapytać naszą bohaterkę o to, jak postrzega sytuacją kobiet w dzisiejszym świecie: możliwość rozwoju zawodowego oraz łączenia różnych obowiązków. Otóż Kinga Łukasik uważa, że każda kobieta jest w stanie rozwijać się zawodowo. Dziś nowoczesne technologie pozwalają zarządzać firmą nawet z kuchni, bo wszystko zależy od chęci, dobrego zorganizowania czasu oraz wewnętrznej motywacji:
— Znam kobietę, matkę 4 dzieci, która potrafi w doskonały sposób zarządzać z domu małą firmą transportową. Wszystko oczywiście zależy od branży, zawodu. Nie mniej jednak nie jest to łatwa sprawa, aby rozwijać się zawodowo tak, aby nie ucierpiał na tym dom czy rodzina.
Na pewno sytuacja kobiet na przestrzeni kilkunastu lat bardzo się zmieniła, wcześniej to głównie mężczyźni wiedli prym w życiu gospodarczym. Z roku na rok coraz częściej to wiedza i kompetencje kobiet są doceniane w postaci zajmowanych przez nie wysokich stanowisk:
— Zauważyłam, że powstaje coraz więcej nowych firm, ciekawych inicjatyw tworzonych właśnie przez Panie – mówi Kinga Łukasik – Najbardziej podoba mi się fakt, że wiele kobiet opiekujących się dziećmi w domu postanawia znaleźć sobie jakieś dodatkowe zajęcie np. prowadzenie sklepu internetowego czy redagowanie bloga. Problem ten mnie jeszcze nie dotyczy, gdyż nie posiadam dzieci. Na pewno w momencie, kiedy ta sytuacja się zmieni, będę musiała w jeszcze lepszy sposób zarządzać swoim czasem oraz część zadań zlecić pracownikom.
Połączenie pasji, zaangażowania, pewności siebie i niebanalnego pomysłu na biznes może zaowocować sukcesem. I wcale nie przeszkadzać w życiu osobistym. Miejmy nadzieję, że na mapie naszego kraju pojawi się mnóstwo nowych firm stworzonych i zarządzanych przez kobiety. A my chętnie do nich zajrzymy i opiszemy.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze