Ale nie odeszła zupełnie. Wręcz przeciwnie. Jej duch jest obecny na każdym spotkaniu. Przywoływany przez uczestników przy byle okazji. Rozkwita w pełni w atmosferze spotkań towarzystkich.
Kiedy pojawia się Zjawa Zuzanna, wszystkie jesteśmy zadowolone. Jest miło i przyjemnie. Zresztą, trudno się dziwić: ona występuje jako tło, jako punkt odniesienia do naszych rozmów, rozważań, do naszych występów. Podręczny symbol czy przykład. Ciągle jest, ciągle gdzieś krąży, choć zwykle zapominamy o jej obecności.
Zjawa Zuzanna jest jak kisiel. Każdy wlewa ją do innego naczynia. Do innego przy każdej okazji. Jedni widzą niebieską, inni zieloną. Wysoką, albo korpulentną. Z krzywymi zębami, albo nogami. Rzadko przychodzi nam do głowy, żeby pomówić o tym, że każdy z nas widzi kogoś innego. No bo właściwie po co? Nie ma to żadnego celu, ani sensu. Nie do tego Zjawa Zuzanna ma nam posłużyć.
Ona przychodzi w każdej z nas. Każda całą swoją Zjawę Zuzannę przynosi. Niby mamy wspólną, jedną, ale każda z nas rozmawia z inną. Każda swoją cytuje. Swoją opisuje. Ze swoją Zjawą Zuzanną się kłóci i targuje:
- Niebieska, wyraźnie zimna i niedostępna jest.
- Ależ skąd, tak naprawdę, to Zuzanna jest czerwona i gorąca.
Czasem ktoś zaryzykuje:
- Ale ja ją widzę zieloną, widzę zieleń łąk i sadów. Widzę spokój.
Szybko jednak sprowadzamy takiego delikwenta na ziemię:
- Chcesz to zobaczyć, tego na prawdę nie ma. Wiadomo jak jest, Zuzanny zwykle są niebieskie, bo wszyscy to wiedzą i autorytety. I nie mogą być inne w ich sytuacji.
No przecież nie trzeba być w czyjejś sytuacji, żeby wiedzieć lepiej, jak to jest, nieprawdaż? Jest tak, jak powinno być.
Czasem nawet Zjawa Zuzanna się odzywa. Nie, nie bezpośrednio, nikt nie pyta jej o zdanie. Przecież i bez tego wiadomo co powie. Ktoś z obecnych udziela jej głosu. Przypomina sobie zasłyszaną historię lub wyrwane z kontekstu zdanie. Pasuje wyśmienicie do rozmowy, niezależnie od okoliczności, w jakich kiedyś zostało wypowiedziane przez prawdziwą Zuzannę. Nieważne, co pierwotnie miała na myśli. Kogo to obchodzi. To naprawdę wystarczy, żeby było przyjemnie. I jest.
Po co ją przywołujemy? Nie wiem. Łatwiej jest myśleć, że to ona sama przychodzi, czy chcemy tego czy nie. Zjawia się i jest. Obecna i nieobecna zarazem.
Pojawienie się żywej Zuzanny byłoby zbyt trudne i niezbyt miłe z pewnością. Dla Zjawy zawsze znajdzie się miejsce. Nikomu nie przeszkadza, że przecież żadna z nas nie wierzy w duchy...