Jak wyleczyć łysienie?
ŁUKASZ ORBITOWSKI • dawno temuZaczeska to zapuszczony kosmyk włosów przesłaniający łysinę. Występuje w dwóch wersjach. Zaczeska boczna, bardziej rozpowszechniona rozpościera się od ucha do ucha, a swój początek bierze z kępki kudłów nad skronią. W drugim wypadku, kosmyk idzie od czoła aż po kark, przesłaniając glac plac na potylicy. Obie wersje, tak różne oferują wiele radości obserwatorom, zwłaszcza gdy zawieje wiatr.
W telewizji nadają reklamę cudownego szamponu. Pewnego mężczyznę trapi utrata włosów i idąca za nią perspektywa utraty atrakcyjności seksualnej. Jego smutne oczy mogłyby należeć do faceta, któremu kombajn właśnie przejechał żonę, szóstkę dzieci i dwie kochanki. Na szczęście, pojawia się rozwiązanie, rzeczony szampon zmienia jego trzy kłaczki w bujną falę i nasz facio na powrót cieszy się powodzeniem płci.
Dawno nie przeglądałem gazet, ale doskonale pamiętam reklamy magicznych specyfików, zdolnych przemienić Urbana w Wodeckiego. Wyglądały zawsze tak samo. Na jednym zdjęciu był łysiejący facet, na drugim ten sam gość z kudłami jak Slash na pierwszej płycie Guns'n'Roses. Nie ulegało wątpliwości, że mam do czynienia z oszustwem: peruką, sztuczką fotografa, zabawą z photoshopem. Zdesperowani mężczyźni dawali się jednak nabrać i bulili ciężką kasę. Z jakiś przyczyn, łysina stanowi powód utrapień. I to nie od dziś.
Dla biblijnego Samsona włosy były źródłem jurności i krzepy, więc nic dziwnego, że jego przeciwnicy zgolili mu łeb na zero, uciekając się do podstępu. Nieszczęściem dla nich, Samson przesiedział w więzieniu tak długo, aż mu odrosły, dając siłę do zemsty na swoich gnębicielach.
Bezwłosa czacha obniżała status społeczny już w Egipcie faraonów. Na porost włosów stosowano wówczas miksturę sporządzoną z psiej łapy, oślego kopyta i resztek po daktylach. Inne źródła mówią o kale hipopotama. Siwiźnie z kolei zapobiegała krew pobrana z gardła ptaka Gagbu. Sam Hipokrates polecał chrzan, kminek i buraki zmieszane dokładnie z odchodami gołębi. Skuteczność tej metody budzi wątpliwości, ale wizja poważnych Greków z głowami nasmarowanymi gównem ma wiele uroku.
Łysiny wstydzili się nawet władcy starożytnego Rzymu. Cesarz Othon pokazywał się publicznie wyłącznie w doskonale dopasowanej peruczce, dając swojemu otoczeniu okazję do zdrowej szydery. Sam Juliusz Cezar paradował w wieńcu laurowym głównie po to, by Brutus z Kasjuszem nie dostrzegli, że jest łysy. W ten sposób spopularyzował to nakrycie głowy, czyniąc zeń oficjalny symbol władzy. Prócz tego, Cezar kolekcjonował włosy pokonanych wrogów jako amulety i pamiątki.
Oszuści z Dzikiego Zachodu byli tak powszechni, że weszli do masowej wyobraźni. Mowa o facetach na rozklekotanych wozach zaprzęgniętych w wychudzone konie. Jeździli od miasteczka do miasteczka, sprzedając cudowne specyfiki w butelkach z grubego szkła. Twardzi kowboje, dzielni rewolwerowcy ustawiali się w kolejkach i wcierali co trzeba pod kapelusze.
Peruki arystokratów z Wersalu również nie wzięły się znikąd (puder, używany obficie w tamtych czasach miał, dla odmiany, za zadanie zamaskowanie śladów syfilisu na twarzy). Później, doniosłą rolę odegrała również brylantyna, pogrubiająca owłosienie, przyspieszając jednocześnie jego uwiąd.
My, Polacy również mamy pewne zasługi na tym polu. Mowa oczywiście o zaczesce, zwanej również pożyczką, którą mam za nasz własny wynalazek, podobnie jak skarpetki do sandałów i picie denaturatu. Zaczeska to zapuszczony kosmyk włosów przesłaniający łysinę. Występuje w dwóch wersjach. Zaczeska boczna, bardziej rozpowszechniona rozpościera się od ucha do ucha, a swój początek bierze z kępki kudłów nad skronią. W drugim wypadku, kosmyk idzie od czoła aż po kark, przesłaniając glac plac na potylicy. Obie wersje, tak różne oferują wiele radości obserwatorom, zwłaszcza gdy zawieje wiatr.
Wiele interesujących rozwiązań wprowadziły starzejące się gwiazdy rocka, traktujące posiadanie włosów jako jeszcze jeden obowiązek zawodowy. Tutaj niesłychanie przydaje się czapka, najczęściej bejsbolówka założona, a jakże, daszkiem do tyłu. Na kark opada parę kosmyków, siwiejących lub ufarbowanych, hańba łysiny pozostaje zakryta i choć wszyscy wiedzą, co znajduje się pod czapką, nikt nie robi z tego sprawy. Ten zwyczaj również daje pewną radość otoczeniu, zwłaszcza gdy zachodzi nagła konieczność zamiany jednej czapki na drugą. Niektórzy potrafią wykonać taki zabieg z szybkością węża rzucającego się na gryzonia. Niekiedy, sam fakt pojawienia się bez czapki stanowi event budzący żywe zainteresowanie portali plotkarskich, choć z tego co wiem, Robert Janson przychodził w czapce nawet na rozprawę sądową.
Na tle tego czapkowego szaleństwa nieliczni, wolni od niego jawią się jaskółkami odważnego szaleństwa. Andrzej Sikorowski i Romek Kostrzewski z Kata wciąż noszą długie pióra, choć łysina w wypadku jednego i drugiego zaczyna się tuż nad ogorzałym czołem, by skończyć się w rejonach potylicy. Nieświadomie wprowadzili nowy rodzaj fryzury: łysy z długimi włosami.
Pora, abym przedstawił własną metodą na walkę z łysieniem lub chociaż sposób na zamaskowanie czachy pięknej jak jajo. Podpieram się faktem, że od czasu Hipokratesa i gołębiego gówna postęp w tej dziedzinie właściwie się nie dokonał. Nie wynaleźliśmy żadnego lekarstwa na łysinę.
Otóż, łysienie należy po prostu zignorować. Włosy nie są nam, mężczyznom do niczego potrzebne, nie stanowią też niezbędnej ozdoby, a jeśli ktoś uważa, że obniżają popęd płciowy, warto mu przypomnieć Mussoliniego. Bruce Willis wciąż uchodzi za symbol seksu, czyż nie? Facet zaambarasowany swoim owłosieniem wydaje mi się kimś, kto świadomie wystawia się na śmieszność. Wszyscy moi kumple są łysi. Miałem kiedyś nawet łysiejącą koleżankę.
I tylko ja, w wieku lat trzydziestu siedmiu mam łeb pokryty szczeciną gęstą i mocną, jak na zadku dzika.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze