Schudnij, kochanie
IZABELA O’SULLIVAN • dawno temuKiedy kobieta mówi swojemu partnerowi, żeby się odchudził, on z reguły spogląda trzeźwo w lustro i stwierdza: Rzeczywiście, masz rację, warto trochę zrzucić. Kiedy natomiast to mężczyzna zasugeruje ukochanej, że powinna schudnąć, ona odczytuje to jako komunikat o kompletnym braku akceptacji. I zaraz wyobraża sobie, jak rzuca ją dla piękniejszej, smuklejszej. Może to dlatego mężczyznom tak trudno powiedzieć swoim żonom, dziewczynom, że powinny przejść na dietę albo trochę poćwiczyć.
Kiedy kobieta mówi swojemu partnerowi, żeby się odchudził, on z reguły spogląda trzeźwo w lustro i stwierdza: Rzeczywiście, masz rację, warto trochę zrzucić. Kiedy natomiast to mężczyzna zasugeruje ukochanej, że powinna schudnąć, ona odczytuje to jako komunikat o kompletnym braku akceptacji. I zaraz wyobraża sobie, jak rzuca ją dla piękniejszej, smuklejszej. Może to dlatego mężczyznom tak trudno powiedzieć swoim żonom, dziewczynom, że powinny przejść na dietę albo trochę poćwiczyć.
Większość mężczyzn pewnie nie potrafi zrozumieć, dlaczego aż tyle kobiet jest przewrażliwionych na punkcie swojej wagi. A z kolei nam, kobietom, często wydaje się, że tylko my widzimy przybywające nam tu i ówdzie centymetry. Tymczasem oni mają do tych spraw wyjątkowo sokole oko, jednak nie zawsze się swoimi obserwacjami dzielą. Zdarza się też, że to oko przymykają, jeśli zmiany zachodzące w wyglądzie ich partnerki nie są porażające. Kiedy jednak w grę zaczyna wchodzić znacznie cięższy kaliber, postanawiają wkroczyć i zareagować. Najczęściej jednak wybierają drogi okrężne.
Jedną z metod zasugerowania partnerce, że przybrała nieco za dużo ciałka, jest metoda na tzw. sondę. Para leży wieczorem przed telewizorem, relaksuje się, przytula. On gładzi ją po udach, po brzuchu, ale w tych na pozór czułych gestach kryje się znacznie ważniejsza misja – zbadać stan tkanki tłuszczowej. W takich przepełnionych relaksem chwilach nic nie stoi przecież na przeszkodzie, żeby każdą fałdkę złapać (nawet po kilka razy, żeby się upewnić, że jest i czy nie powiększyła swoich rozmiarów), przy okazji przeegzaminować też cellulitis. Takie badanie jest chyba najskuteczniejsze, bo waga może nic nie mówić. Znacznie istotniejsze i bardziej miarodajne są metody empiryczne.
Mężczyźni – w celu przekazania swoim partnerkom tak ważnej sugestii – często uciekają się do żartów. Stwarzają pozory, że niby im nie zależy na tym jakoś specjalnie, niby to taka kwestia rzucona przy okazji, ale jednak liczą na to, że jeśli celnie spuentują, to się weżre ta myśl w głowę ich niewiasty. Ukochany mojej koleżanki powiedział jej na przykład: Kochanie, widzę, że w tym roku naprawdę dobrze przygotowałaś się do zimy. Na początku oboje się z tego śmiali, ale cel został osiągnięty. Od momentu, kiedy to powiedział, ta myśl tak ją świdrowała, drążyła niczym strumień wody skałę, że w końcu przeszła na dietę.
Z reguły nie lubimy, kiedy niedoskonałości wytyka nam się wprost. Szczególnie, jeśli chodzi o ubytki (czy raczej w tym przypadku – nadwyżki) naszego ciała. Nawet niewinny na pozór żart może nas czasem poruszyć, sprawić przykrość, a co dopiero, kiedy mężczyzna, z którym dzielimy życie, nagle wali prosto z mostu, w najmniej oczekiwanym momencie: Schudnij, kochanie. Po takiej radzie z reguły następuje scena płaczu lub awantura. Czujemy się, jakby ugodził w nasz najczulszy punkt, w naszą kobiecą godność niemalże.
Pierwszą reakcją są często łzy, w wielu przypadkach zastępowane potem przez wściekłość. Jak mogę być z kimś, kto mnie nie akceptuje?, Niech sobie w takim razie znajdzie inną, o kształtach modelki, Skoro sobie wytykamy niedoskonałości, to może przypomnę mu o jego łysinie, itd. Często, jak to w kłótniach, pada o jedno słowo za dużo. I tak oto schudnij, kochanie, które w oczach mężczyzny było jedynie dobrą, przyjacielską radą, przeradza się w konflikt, mogący nawet niekiedy zaważyć na dalszych losach danego związku.
Najbardziej alergicznie na tego typu sugestie reagują te kobiety, które są przewrażliwione na punkcie swojej wagi. W kółko męczy je myśl, że mogą przytyć, a kiedy to się stanie, mają nadzieję, że nikt nie zauważy, a zwłaszcza ich ukochany. A jak już zauważy, to że przynajmniej nic nie powie. Nie chcą, żeby przypominał im o problemie, z jakim same walczą.
Mężczyźni natomiast często się tłumaczą, że chcą pomóc. Po raz kolejny, w przypadku rad dotyczących odchudzania – bezskutecznie. Kobiety lubią te tematy załatwiać same, ewentualnie w babskim gronie. Kiedy w temat wkracza facet, jest już naprawdę źle.
Ale tak jak w większości kłótni, po kilku dniach od niestosownej uwagi, życie domowe wraca do normy, ukochana na powrót zaczyna z nim rozmawiać, nie widać też, żeby zastosowała się do jego sugestii, bo talerze ma pełne i nie żałuje sobie czekoladek. Wszystko na pozór wygląda normalnie. Ale wszyscy są bogatsi o nowe doświadczenie. Ona szybko tej sugestii nie zapomni. Jeszcze długo będzie ją analizować, będzie to do niej wracać w różnych sytuacjach. Być może pojawi się potrzeba przejrzenia telefonu męża (w celu sprawdzenia, czy nie znalazł sobie tej smukłej, strzelistej), może trzeba będzie czasem sprawdzić, czy u niego w pracy rzeczywiście jest popołudniowa narada, może warto przed wrzuceniem do pralki powąchać jego koszulę. W końcu od niezadowolenia z własnej sylwetki partnerki wszystko może się zacząć… Mężczyzna natomiast zapamięta cenną lekcję. Więcej tematu figury nie poruszy.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze