Prezerwatywy małolaty
MAGDALENA TRAWIŃSKA-GOSIK • dawno temuDzieci równa się kłopoty – niestety to zawsze aktualna prawda. Prędzej czy później pojawią się. Aniołek w wieku dojrzewania może przepoczwarzyć się w diabła z piekła rodem. Dorastające potomstwo potrafi zaskoczyć i zaszokować swoich rodziców. Zwłaszcza, że tematem numer jeden i kością niezgody dla nastolatków i ich bogu ducha winnych rodziców jest seks.
Monika (38 lat, architekt z Warszawy):
— Nie należę do grupy tych rodziców, którzy mają wieczne problemy z dziećmi. Miałam to szczęście, że moja, dziś już 16 letnia córka, była grzecznym dzieckiem, dobrą uczennicą, koleżeńską w szkole, uczynną w domu. Nie przypominam sobie, żebym kiedykolwiek musiała sprawdzać jej plecak – czy nie ma w nim papierosów, przeszukiwać szafki – czy nie skrywa w nich jakiś narkotyków, szperać w jej komputerze — czy nie wchodzi na strony dla dorosłych. Jest piątkową uczennicą, chodzi do szkoły muzycznej, dodatkowo uczy się francuskiego, bierze lekcje tenisa. Nie mam do niej żadnych zastrzeżeń. Aż do zeszłego tygodnia.
Szukałam linijki, była mi potrzebna, chciałam zmierzyć naszą wnękę w przedpokoju, nie byłam pewna czy szafka, którą sobie upatrzyłam, się tam zmieści. Otworzyłam szufladę w pokoju córki i oniemiałam. Znalazłam u niej prezerwatywy. Całe, nienaruszone opakowanie. Nawet mnie to ucieszyło, bo pomyślałam, że to oznacza, że jeszcze ich nie użyła. Przeraziła mnie jednak myśl, co robi paczka prezerwatyw w jej szufladzie. W głowie mi się kotłowało, aż usiadłam. Czy ona rozpoczęła współżycie, czy dopiero zamierza rozpocząć? Zaczęłam nerwowo przeszukiwać jej łóżko, komodę, kieszenie w spodniach, szukając nie wiadomo czego. Zachowałam się jak wariatka. Potem poukładałam wszystko, by nie zostawić śladów i wróciłam do swojego pokoju. Piłam herbatę i płakałam.
Pamiętam dokładnie, że jedna z myśli, która wtedy przyszła, dotyczyła tego, że sama wychowuję Marlenę. Tadeusz zmarł na nowotwór płuc, gdy miała dwa latka. Zaczęłam obwiniać się, że gdzieś popełniłam błąd i że wynika on z wychowania dziecka w pojedynkę. Potem znów myślałam zupełnie inaczej – przecież to, że moja córka kupiła prezerwatywy świadczy o jej dojrzałości i odpowiedzialności. Myśli rozsądnie, chce się zabezpieczyć, uniknąć różnych chorób wenerycznych, pewnie boi się HIV. Moja córka jest grzeczna, może nie powinnam jej obawiać. Może ma chłopaka, jest zakochana, a prezerwatywy kupiła tak na wszelki wypadek, ale wcale nie zamierza rozpocząć współżycia w tak wczesnym wieku. Za dużo było w mojej głowie tych: „może”.
Zanim wróciła do domu postanowiłam, że przemilczę i poczekam, może sama mi coś powie. Moja córka owszem nie była wylewna, ale zazwyczaj informowała mnie o ważnych wydarzeniach z jej życia, a takim przecież jest miłość. Nie dowiedziałam się niczego, mimo że naprowadzałam ją na rozmowę. Pytałam o kolegów, czy ktoś się jej podoba, a nawet czy ma chłopaka. Wzruszała ramionami lub zmieniała temat. Nie chciałam przyznawać się do mojego odkrycia, bo mogłabym stracić jej zaufanie. Nie wiedziałam, jak miałabym jej niby wytłumaczyć, że znalazłam u niej prezerwatywy… Grzebiąc w jej szufladzie? Gdy jednak po raz drugi wróciła do domu po 22, nie wytrzymałam i powiedziałam jej, na co się natknęłam szukając linijki. Wtedy się zaczęło. Totalna kłótnia, jakiej nigdy wcześniej z nią nie miałam. Miała ogromne pretensje, jak mogłam przeszukiwać jej rzeczy, że jest dorosła i że to jej sprawa i nie zamierza mi tłumaczyć, po co jej prezerwatywy. Doszło do tego, że zagroziła, że się wyprowadzi lub dorobi klucz do własnego pokoju. Kompletnie mnie zaskoczyła.
Jestem przekonana, że mam rację, jestem jej opiekunem, ona jest nastolatką i powinna mi powiedzieć, co w jej szufladzie robią prezerwatywy. Nie dość, że niczego się nie dowiedziałam, to jeszcze zupełnie straciłam z nią kontakt. Od kilku dni prawie się do mnie nie odzywa. Martwię się, bo nie wiem, jak powinnam się zachować, jak zareagować. Nigdy nie musiałam się zastanawiać nad swoim postępowaniem wobec niej, bo ona nie sprawiała mi żadnych problemów. Poza tym mam nieodparte wrażenie, że 16 lat to zbyt mało, by rozpocząć współżycie. Sama zaczynałam po 19 roku życia i dokładnie pamiętam, że miałam jeszcze pstro w głowie. Nie wiem, może czasy się zmieniły, być może nastolatki teraz wcześniej dojrzewają, więcej wiedzą, także w kwestii zabezpieczenia przed niechcianą ciążą, ale mimo to moja córka to jeszcze dziecko, dopiero wchodzi w świat dorosłych. Pomijam tu kwestie moralne, bo obie jesteśmy ateistkami, ale ze względu na jej wiek, uważam, że to za wcześnie na takie poważne relacje z mężczyznami. Dodatkowo, nie wiem z kim i gdzie moja niedorosła córka uprawia seks. Po ciuchu mam nadzieję, że do tego jeszcze nie doszło.
Potrzebuję pomocy w kilku kwestiach: jak do niej dotrzeć, by zechciała mi się zwierzyć, jak ją przekonać, że nie jestem matką, która penetruje jej osobiste rzeczy i wreszcie, czy nie sądzicie, że 16 lat to jednak zbyt wczesny wiek na rozpoczęcie współżycia?
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze