Misia-pysia kup mi luby
KATARZYNA GAPSKA • dawno temuPrzyglądając się sklepowym witrynom w lutym mam wrażenie, jakbym trafiła do buduaru zdziecinniałej damy o staroświeckim guście. Wszystko wokół stroi się w piórka, koronki i przezroczystości. Oczywiście czerwone. Nawet w zwykłych sklepach spożywczych przyklejają do szyby czerwone serduszka. A pluszowe misie na półkach ściskają w łapkach laurki z napisem „Kocham cię”.
Przyglądając się sklepowym witrynom w lutym mam wrażenie, jakbym trafiła do buduaru zdziecinniałej damy o staroświeckim guście. Wszystko wokół stroi się w piórka, koronki i przezroczystości. Oczywiście czerwone.
Nawet w zwykłych sklepach spożywczych przyklejają do szyby czerwone serduszka. Pluszowe misie na półkach ściskają w łapkach laurki z napisem Kocham cię, a z e-maili reklamowych wyskakują miłosne arie w wykonaniu animowanych ptaszków. Czekoladki w pośpiechu zmieniają bożonarodzeniowe opakowania na czerwone obwoluty z sercami błyszczącymi jak ognie świętego Elma. Handlowcy prześcigają się w prezentowaniu upominków wzmacniających nasze uczucia. Ba, te wszystkie gadżety mają rzekomo o naszych uczuciach świadczyć. Robi się ckliwie i słodko. I chciałoby się zaśpiewać jak Wet Wet Wet „The love is all around me”, ale śpiew zmienia się w wycie. W wycie z tęsknoty za miłością, która nie jest przygnieciona pudłem z czekoladkami lub nowoczesnym walentynkowym gadżetem. No, ale bądźmy wyrozumiali, wszak dzień św. Walentego to dzień zakochanych a nie dzień miłości. A miłość od zakochania dzielą niekiedy lata świetlne.
Stan zakochania ma to do siebie, że fałszuje nie tylko obraz obiektu naszych uczuć, ale idealizuje cały świat wokół. Zakochanym wszystko wydaje się milsze i ładniejsze, może dlatego są tak podatni na ofertę handlowców zalewających rynek ”uroczymi” przedmiocikami.
Kiedyś miłość wyrażało się czynami, słowem, pieśnią. W XXI wieku mamy gadżety. Gadżety na miarę teledysków z seksownymi pośladkami w roli głównej, sentymentalnych seriali i programów rozrywkowych ze śmiechem w tle. Upominki walentynkowe da się pogrupować na kilka kategorii.
Seksowne
To kategoria zdecydowanie najbardziej rozbudowana. Seksowne stało się dzisiaj synonimem romantycznego a nawet ładnego. Mój kolega z agencji reklamowej zwykł mawiać, że goła babka wszystko sprzeda. Ja powiedziałabym raczej, że seks wszystko sprzeda. Jeżeli ma się podobać, to musi się kojarzyć z seksem lub być z nim związane. Z zaciekawieniem przyglądałam się ostatnio kilku piórkom połączonym żyłką, w które przystrojony był manekin na wystawie sklepu z bielizną. Bielizna to była, czy strój godowy? Ale nawet czerwone piórka wypadają blado przy jadalnych stringach, czekoladzie do ciała czy świecących kościach miłości, które zdecydują za nas, gdzie mamy być całowani. Akcesoria-seksoria rosną w siłę wprost proporcjonalnie do czasu trwania związków. W końcu kiedyś nas zemdli od słodyczy a każda zabawka wreszcie się znudzi.
Sentymentalne
Biały mis, biały miś dla dziewczyny, którą kocham i kochać będę wciąż – śpiewał kiedyś pewien zespół disco polo. Nie wiem, czy to on zainicjował trend, czy ciągoty do obdarowywania dziewcząt misiami tkwiły w męskiej części populacji od dawna. Jedno jest pewne. Misie-pysie wszelkiej maści i wielkości kurzą się na półkach w pokojach większości panien i nie tylko panien.
Tym, którzy planują obdarowanie wybranek białym misiem, pragnę przypomnieć, że historia z piosenki nie skończyła się dobrze. Pamiętać należy, że dziewczyna jest już z innym a chłopakowi pozostał tylko biały miś. Może to i dobrze, przynajmniej będzie miał prezent dla kolejnej wybranki.
W tej samej kategorii znajdą się jeszcze płyty z tak zwanymi pościelówkami, kubeczki w kształcie serca i czerwone, grające poduszki.
Praktyczne
Jeszcze ze dwadzieścia lat temu, kiedy w Polsce nie było walentynek, w dowód miłości mężczyźni kupowali kobietom gary. W czasach, kiedy sklepowe półki świeciły pustkami, zdobycie zestawu garnków mogło być faktycznie wielkim wyczynem świadczącym o niebywałej waleczności mężczyzny. Dziś jednak kobiety preferują bardziej osobiste prezenty. Gdyby jednak jakiegoś pana dopadła nostalgia za starymi, praktycznymi czasami, może partnerce podarować patelnię w kształcie serca (można na niej usmażyć jajka sadzone lub naleśniki) lub deskę do prasowania i fartuch kuchenny z wizerunkiem dobrze umięśnionego, roznegliżowanego samca. Wszystko dostępne przez Internet z dostawą do domu następnego dnia. Tylko zamawiać. Panom z odrobiną samokrytycyzmu polecić można seks-pilota do sterowania mężczyzną. Nie ma zbyt wielu funkcji, ale chrapanie off czy wynieś śmieci, ucieszy każdą wybrankę. Pod warunkiem, że pilot zadziała.
Spektakularne
Do tej kategorii należą eventy. Niewtajemniczonym wyjaśniam, że event to wydarzenie aranżowane przez specjalistów. Jeżeli uważamy, że jesteśmy wyjątkowi, a obiekt naszych westchnień jest jeszcze bardziej wyjątkowy od nas, to zgłaszamy się do jednej z agencji specjalizujących się w organizowaniu niecodziennych akcji. Następnie wykładamy pieniądze, rzucamy hasło lub po prostu mówimy „wymyślcie coś” i w umówionym terminie startujemy balonem z tysiącem czerwonych serduszek, pozujemy do nagiej sesji zdjęciowej, idziemy na kolację z gwiazdą lub znajdujemy na ulicy los na loterię (podrzucony przez agencję rzecz jasne). Spektakularne upominki stają się coraz bardziej popularne. Niedobrze. Bo wyjątkowi ludzie, których przybywa z dnia na dzień, będą musieli poszukać innych pomysłów. Na pewno powstaną firmy, które im w tym pomogą.
A gdyby tak nie obchodzić walentynek? Nie, tego się nie robi handlowcom. Jeśli nie chcesz rynku zguby, misia-pysia kup mi luby. Tylko błagam, żeby przynajmniej nie gadał I love you.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze