A kiedy pora na normal size?
EWA PAROL • dawno temuOstatnio w jednym z serwisów informacyjnych na ogólnopolskim kanale w telewizji pojawił się materiał o modelkach tzw. plus size, o znacznie pełniejszych kształtach niż widywane dotychczas zwykle w reklamach, sesjach zdjęciowych w kolorowych magazynach i na wybiegach panie o rozmiarze zero, czyli 34. Muszę przyznać, że mam mieszane uczucia…
Mieszane dlatego, że zastanawiam się, czy nie zaczynamy popadać ze skrajności w inną skrajność. Chcąc nie chcąc, modelki traktujemy jako pewien wzorzec, inspirację, jak się ubierać, malować, ogólnie… wyglądać. W końcu taka jest rola ich pracy, dlatego są oglądane. A więc tak jak od dłuższego już czasu chude piękności, widoczne na łamach gazet i billboardach, są oskarżane o propagowanie anoreksji, tak samo puszyste panie w tym samym charakterze możemy oskarżyć o propagowanie otyłości. A to obecnie, gdy coraz więcej osób ma sporą nadwagę, nie najlepsze przesłanie.
Owszem, niektóre panie pokazane w materiale to po prostu piękne kobiety, proporcjonalnie zbudowane, tyle że nie mają tak chudych nóg i nie wystają im spod skóry żebra i obojczyki, jak u większości modelek. Jak to się mówi, mają na czym siedzieć i czym oddychać. Niestety, nie można tego powiedzieć o wszystkich bohaterkach programu. Niektóre miały tu i ówdzie naprawdę za dużo i trudno to uznać tylko za „kobiecą sylwetkę”. Podobnie pozornie pozytywne deklaracje o akceptacji i lubieniu swojego ciała można zrozumieć w niewłaściwy sposób, sprowadzając do powiedzenia „kochanego ciałka nigdy nie za wiele”.
Tak na marginesie, chyba podobnie nieodpowiednio wiele osób traktuje lansowany od pewnego czasu postulat pięciu posiłków dziennie. Wydaje się, że osoby te jedzą po prostu pięć niewiele mniejszych posiłków, zamiast jak dawniej trzy posiłki. A efekty widać na ulicy i w statystykach, według których polskie dzieci tyją najszybciej w Europie. Tymczasem, wracając do diety pięciu posiłków dziennie, jej autorzy za posiłek uważają np. jabłko czy szklankę świeżo wyciskanego soku.
Kolejna sprawa to wzrost. Modelki plus size zazwyczaj noszą rozmiar 42, 44 i nie znaczy to od razu automatycznie, że są grube, ale one miewają nierzadko 180 cm wzrostu. Jeżeli znowu porównywać z nimi przeciętne kobiety, to w naszym kraju niewiele jest tak wysokich, Polska to nie Skandynawia. Przy niższym wzroście u młodej osoby taki rozmiar to już raczej za dużo. Czy zatem doczekamy się kiedyś mody na „normal size”, czyli 36–38?
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze