Kobieta zmienną jest
DOROTA ROSŁOŃSKA • dawno temuChęć przypodobania się partnerowi nie dręczy mężczyzn w żadnym stopniu. Zachowują się jak koty myśląc: ktoś mnie przygarnął, karmi, głaszcze mnie – jestem bogiem. Kobiety to raczej psie natury. Myślą sobie: ktoś mnie przygarnął, karmi, głaszcze mnie – on jest bogiem. To my kobiety, by zadowolić mężczyznę skłonne jesteśmy do zmian, nawet swoim kosztem.
Rozwój osobowości zależy od zmian i decyzji jakich dokonujemy w życiu. Niestety niektóre z nich, zamiast rozwijać, ograniczają nasze życie i osobowość. Przytrafia się to zwłaszcza kobietom, gdy spotkają tego jedynego.
Klasyczna parapetówka u znajomych. W kuchni urządzonej w stylu nowoczesnego laboratorium stałyśmy przy cynkowym barze analizując rozpad kolejnego już związku w gronie przyjaciół. Jedna z nas wypowiedziała szalenie trafne podsumowanie historii byłych już kochanków: Kobiety wierzą, że ich mężczyźni się zmienią, mężczyźni natomiast uważają, że ich partnerki się nie zmienią. Ta maksyma pasuje chyba do każdego związku na naszej planecie.
Niezmienność męskich zachowań niewygodna jest jedynie dla jednej ze stron. Oczywiście damskiej. Rozrzucone brudne ciuchy na podłodze, nocne gry komputerowe (zamiast seksualnych), uwielbienie do piwa lub, gorzej, majsterkowania. Gdyby ta ekspansja męska we wspólnej przestrzeni partnerów skierowała się chociaż ku bardziej praktycznym czynnościom: zrobieniu kolacji albo wyjściu po poranne świeże croissanty… choćby wstawieniu prania albo pościeleniu łóżka. Na tych czynnościach zależy przede wszystkim kobietom. Gdy sugeruje mężczyźnie, by zrobił jej przyjemność i pomógł w codziennej pielęgnacji gniazdka, albo długo będzie czekać na realizację zadania, albo nie doczeka się spełnienia prośby. Zmiana przyzwyczajeń nie wchodzi w grę, nawet jeśli sprawi to przyjemność drugiej połówce. W końcu mężczyźni wychowani w aurze uwielbienia przez swoje matki nie muszą dążyć do doskonałości. Są idealni, nawet jeśli mają sto kilo i śmierdzą im stopy. Jak się to komuś nie podoba, droga wolna.
Chęć przypodobania się partnerowi nie dręczy mężczyzn w żadnym stopniu. Zachowują się jak koty myśląc: ktoś mnie przygarnął, karmi, głaszcze mnie – jestem bogiem. Kobiety to raczej psie natury. Myślą sobie: ktoś mnie przygarnął, karmi, głaszcze mnie – on jest bogiem.
Chęć przypodobania się partnerowi to raczej damska cecha. By zadowolić mężczyznę skłonne jesteśmy do zmian, nawet swoim kosztem. Nie podobają mu się moje koleżanki? Nie ma problemu, by nieco ograniczyć z nimi kontakt. Lubi brunetki? Od czego są farby. Zmienia pracę i wyjeżdża za Ocean? Jadę z nim nie zważając na własną karierę i zostawioną rodzinę, przyjaciół. Mężczyzna u boku jest wart każdej ofiary. Znam nawet przypadek, że dziewczyna zrezygnowała ze studiów, bo wychodziła za mąż.
W jakże życiowym serialu Seks w wielkim mieście zwłaszcza Carrie Bradshaw grana przez Sarah Jessice Parker bryluje w składaniu siebie w ofierze facetom. Przestawia swoje ukochane pudełka z butami od Manolo Blanika by zrobić w garderobie miejsce na graty swojego chłopaka. Z kolei gdy to ona zostawia suszarkę i tampony u jednego z kochanków, następnego dnia on zwraca jej zostawione rzeczy opakowane w ekskluzywne pudełko. Rzuca dla niego palenie. Jedzie na znienawidzoną wieś i próbuje upiec szarlotkę, choć nie znosi gotować. Wyjeżdża do Paryża ze zmanierowanym rosyjskim artystą rezygnując z pisania felietonów o seksie w nowojorskiej gazecie. Opuszcza też swoje przyjaciółki.
Może natura, która przygotowała kobiety do rodzenia i wychowywania dzieci, obdarowała je też genem samoograniczania? Oczywiście dla dobra ludzkości i jej rozwoju? W końcu zachodząc w ciążę rezygnują z elastycznego brzucha i na parę miesięcy oddają własne piersi do dyspozycji małego ludzkiego ssaka. Na parę miesięcy lub dłużej odchodzą z pracy, by niańczyć dzieci i ograniczyć się do zawodu gospodyni domowej. Choć kobietom się należy, nie otrzymują za swoją pracę domową wynagrodzenia finansowego (nie można tak nazwać pieniędzy, które dostaje się od męża, w końcu to on je zarobił), ale nic nie mogą z tym zrobić. To znaczy mogą – zmieniają swoje przyzwyczajenia i zamiast ekskluzywnego kremu do twarzy, pielęgnują się tańszą wersją. A co jeśli nie umieją gotować? Muszą się nauczyć. Wymaga się tego od nich, choć w tym samym czasie partner potrafi jedynie zrobić jajecznicę.
Z niezależnych kobiet zmieniamy się w uzależnione od mężczyzn żonki i matki. Jeśli jesteśmy w nieformalnym związku, przeprowadzamy się szybko do faceta, by prać jego skarpetki. Nic więc dziwnego, że po latach związku to, co łączyło nas na początku, już nie istnieje. Kobieta jest zupełnie inną osobą niż na początku. Po latach ofiary i rezygnowania z siebie sama nie wie, kim jest. W końcu może mieć dość. Wymagania kierowane do mężczyzny stają się bardziej otwarte i mocniejsze w wyrazie. A mężczyzna, jak to on, nie chce się zmienić. Woli, by to ona dopasowała się do niego. Do jego potrzeb. Co pozostaje kobiecie? Znowu zrezygnować z siebie lub odrodzić się na nowo. W końcu zmiany w życiu rozwijają. Pod warunkiem, że dokonujemy ich w zgodzie ze sobą.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze