Jestem tylko workiem do zwierzeń
KASIA KOSIK • dawno temuMogę wyrecytować wiersz Gary'ego Turka, ze znanego pewnie wielu z was filmiku, który bije rekordy popularności. Mam wielu znajomych na Facebooku i jestem samotna. Bo nie zależy mi na lajkowaniu pięknego bukietu konwalii, który zrywałam w swoim ogródku w dniu 25. urodzin, zależy mi na tym, by któraś z moich przyjaciółek przypomniała sobie, że dziś moje święto, a konwalie to moje ulubione majowe kwiaty.
Mogę wyrecytować wiersz Gary'ego Turka, ze znanego pewnie wielu z was filmiku, który bije rekordy popularności. Mam wielu znajomych na Facebooku i jestem samotna. Bo nie zależy mi na lajkowaniu pięknego bukietu konwalii, który zrywałam w swoim ogródku w dniu 25. urodzin, zależy mi na tym, by któraś z moich przyjaciółek przypomniała sobie, że dziś moje święto, a konwalie to moje ulubione majowe kwiaty.
Nie zależy mi na udostępnianiu filmiku o pomaganiu, szczęśliwych mamach, ryczących dzieciakach, sportach ekstremalnych, wolałbym pogadać o tym, co u kogo słychać, w kawiarni, na spacerze lub kanapie, w realu nie sieci. Zamiast oglądać zdjęcie własnoręcznie upieczonego ciasta znajomej, wolałabym zaparzyć do niego kawy i zasmakować, a nie napisać: Pyyyycha! w komentarzu. Zamiast oglądać zdjęcia nowo narodzonego potomka koleżanki, wolałabym pobawić się z nim, dać mu prezent, poczuć jego zapach, chłonąć przemiłą atmosferę domu, ale nie doczekam się zaproszenia, mimo że wpraszałam się już dwa razy. Tak, jestem samotna, mimo wielu znajomych na Facebooku. Listę cały czas rewiduję, bo po co mi znajomy, który nie poznaje mnie na ulicy! Czyżby znał mnie tylko wirtualnie, a realnie ma mnie w de!
Kiedyś spotykałyśmy się częściej i mogę śmiało powiedzieć, że miałam parę naprawdę fajnych koleżanek. Były i wspólne wyjazdy, i kawki po pracy, a nawet wspólne śniadania niedzielne, gdy zabalowałyśmy w sobotni wieczór. A przede wszystkim było gadanie, gadanie, gadanie… Buzia nam się nie zamykała. Czasem gardło chrypiało, bolały usta od śmiechu.
Potem dorosłyśmy, każda z nas poszła w swoją stronę, a spotkania zaczęły zdarzać się rzadziej. Zauważyłam pewną zależność, zdarzały się właściwie tylko w związku z jakimś problemem: chłopak mnie rzucił, przytyłam 5 kg, spóźnia mi się okres, zdradziłam go, mój szef to cham, moi rodzice mnie wkurzają, moja współlokatorka to snobka… Ja miałam najmniej problemów, a może nie byłam nigdy tak wylewna, za to zawsze uchodziłam za świetnego słuchacza. Zwierzały mi się gęsto, a ja słuchałam i wtrącałam swoje trzy grosze, potakiwałam, milczałam lub radziłam, w zależności od okoliczności i tematu rozmowy. Byłam pojemnym workiem, do którego można było wrzucić wszystko! Emocje buzowały i we mnie, bo ile można znieść negatywnych historii w ciągu miesiąca. Przejmowałam się, zajmowało mi to głowę, martwiłam się o nie. Teraz myślę, że niepotrzebnie, moim koleżankom nie chodziło o realną pomoc, a nawet radę, ale zrzucenie emocji. Mój worek idealnie się do tego nadawał. Odchorowałam to.
Potem w życiu niektórych z nas pojawiły się rodziny, dzieci, stali partnerzy. Dziewczyny przystopowały ze spotkaniami. Wiodło się im lepiej, więc powodów do spotkań było mniej. Nie było się na co żalić. Wtedy po raz pierwszy poczułam się samotna, bo oprócz psa i rodziny, do której dojeżdżałam 250 km, nie miałam nic. Potrzebowałam naszych spotkań, chciałam, by czasem dzieliły się ze mną swoim światem, przyjemnościami dnia codziennego, uśmiechami dzieci, udanym życiem. Miałam problemy w pracy, finansowo szło kiepsko, miałam swoje dolegliwości zdrowotne i ani jednego worka na emocje. Nikt nie miał dla mnie czasu… Byłam potrzebna tylko po to, żeby się do mnie wypłakać, moich łez już nikt nie chciał.
Skończyły się więc kawki na mieście, wspólne śniadania. Zaczął się Facebook. Koleżanki znów sobie o mnie przypomniały. Licznie zapraszały mnie do swojego grona. Czasem rzuciły szablonowo: Co u ciebie słychać?
Zapisałam się na warsztaty fotograficzne, zawsze o tym marzyłam. Mam nadzieję, że poznam tam nowych ludzi, którzy podzielą moje zainteresowania, może się polubimy, może znajdę bliską duszę, zaprzyjaźnię się.
Ostatnio kolega z kasy, na Facebooku pochwalił się, że ma ponad 500 znajomych. Współczuję mu, jakiż on musi być samotny.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze