Udany rozwód to iluzja
CEGŁA • dawno temuMój syn ma 16 lat. Próbuję zrozumieć zachodzące w nim zmiany. Nie zawsze mi się to udaje. Przez 10 lat po rozwodzie stosunki z moim byłym układały się nienagannie. Syn widywał ojca kilka razy w tygodniu. W tym roku, syn potraktował go strasznie! Zwymyślał od debili, beznadziejnych ojców, wykrzyczał, że nie chce go znać ani nic od niego nigdy nie weźmie. Czy złe doświadczenia rodzinne jego dziewczyny mogły wpłynąć na jego negatywną ocenę ojca?
Droga Cegło!
Mój syn Marek ma 16 lat. Próbuję zrozumieć zachodzące w nim zmiany. Nie zawsze mi się to udaje.
Przez 10 lat po rozwodzie stosunki z moim byłym układały się nienagannie. Decyzja o rozstaniu była wspólna i zgodna, procedura bezbolesna. Syn widywał ojca kilka razy w tygodniu, czasami spędzaliśmy we trójkę tydzień-dwa wakacji, pozostaliśmy przyjaciółmi. Żadne z nas nie założyło jak dotychczas nowej rodziny.
W tym roku, kiedy mąż zadzwonił do Marka przed dniem dziecka, żeby się umówić na spotkanie i zakupy, syn potraktował go strasznie! Zwymyślał od debili, beznadziejnych ojców, wykrzyczał, że nie chce go znać ani nic od niego nigdy nie weźmie. Mąż był w szoku. Usiłowałam w ten weekend namówić Marka, by naprawił swój wybuch w dniu ojca i przeprosił, ale skończyło się na niczym. Syn nie kłócił się ze mną, jest wobec mnie bez zarzutu – po prostu kategorycznie odmówił kontaktu z tatą jakiegokolwiek. Wyjaśnienia mi przyczyn takiej transformacji — również.
Rodzą się we mnie brzydkie podejrzenia, których nie chcę przelewać w czyn. Marek jest od pewnego czasu w związku z dziewczyną trochę starszą, osiemnastolatką, z domu dziecka. Natalia ma oboje żyjących rodziców, ale nie utrzymuje z nimi kontaktu. Nigdy nie została adoptowana, bo nie odebrano im praw rodzicielskich. Poznałam ją, była u nas wiele razy. Natalia jest piękna, inteligentna, ale… bardzo zła na świat. Momentami wręcz agresywna, wściekła. Syn z kolei zawsze wydawał mi się nad wiek mądry i dojrzały, nie dostrzegałam niepokojącej dysproporcji pomiędzy nim a dorosłą już przecież Natalią. Teraz jednak zaczynam się zastanawiać. Jest w nią zapatrzony i to przy pierwszej miłości naturalne.
Czy jednak jej złe doświadczenia rodzinne nie wpłynęły na Marka i jego negatywną ocenę ojca? Jakby sam fakt rozwodu obciążał jego, chociaż wszyscy wiemy, że tak nie było. Nie wychowałam Marka w opozycji do męża, przeciwnie, robiłam co się da, żeby pozostali sobie bliscy. Marek nigdy nie usłyszał ode mnie słowa skargi czy pretensji. Gdy miał ok. 10–12 lat, zauważyłam – lub uległam złudzeniu – że Marek już to rozumie. Że rodzice są na zawsze dobrymi przyjaciółmi, nic tego nie zmieni i nikt tu nie zawinił.
Zmiana w ich stosunkach nie nastąpiła stopniowo, lecz prawie z dnia na dzień. Marek przedstawił ojcu Natalię, ledwo miesiąc temu w maju byli we troje w kinie. Potem w czerwcu te dwie afery… Ostatnio Marek zapowiedział, że jak spotka ojca w pobliżu, to „da mu w pysk”. Nie przekazałam tego mężowi, ale jesteśmy w kontakcie. Niedawno w kawiarni zamówiliśmy wino i po drugim kieliszku mąż się popłakał… Nie wiem, co robić, nie poznaję syna.
Adela
***
Droga Adelo!
Dzieci z rozbitych domów dość często stają się skryte, pomimo tzw. dobrego ułożenia, które pomaga to maskować. Sześcioletni Marek w momencie Waszego rozwodu nie podzielał bezbolesności tego zdarzenia, uwierz mi. Co najwyżej zachowywał się, jak przystało na grzecznego chłopca, bo i Wy byliście „grzeczni”. Spełniał oczekiwania i standardy panujące w Waszej rodzinie. Schowaj natomiast między bajki wygodną teorię, że oszczędziliście mu wszelkich stresów i przeżył Wasze rozstanie bardzo dobrze. Również teoria braku jakiejkolwiek winy jest bajkowa. COŚ musiało być nie tak, skoro postanowiliście się rozejść. Może zamietliście to pod dywan, by udowodnić sobie dojrzałość i rozsądek?
No bo, spojrzawszy z drugiej strony – po co brać rozwód, skoro jest tak super i nie mamy na oku nowych partnerów? Może lepiej spróbować przetrwać drobny kryzys? Gdybam, nie wiem, co się między Wami wydarzyło. Wiem tylko, że dziecko odbiera i kumuluje wszystko, co złe między rodzicami, ze zwielokrotnioną wrażliwością, a reakcja na traumę może ujawnić się z dużym poślizgiem. I domyślam się, że zadowolenie z przyjaznego rozwodu przesłoniło Wam potencjalny problem z Markiem. Do tego stopnia, że pewnie nigdy nie zagościliście u psychologa.
Teraz nakładają się dwie rzeczy. Marek do tej pory nie przechodził fazy nastoletniego buntu. Natalia może tu oczywiście być katalizatorem, poprzez swoją odmienność. Ona nie ma we krwi obrony wartości rodzinnych ani szacunku dla nich, nie wierzy w bajki o niewinności. Los doświadczył ją inaczej. Nie znaczy to, że „ustawia” Marka przeciwko ojcu czy a priori potępia Wasz rozwód. Wystarczy, że poprzez opowieści o swoim życiu zasiała w nim wątpliwość co do sielankowego obrazu całej sprawy, trąciła czułą membranę nastolatka, nastawioną na wyłapywanie wszelkiego fałszu.
Bardzo dobrze robisz – i tego się trzymaj – nie wtrącając się do związku syna, nie wychodząc z żadnymi negatywnymi sugestiami wobec Natalii. To naturalny objaw Twojej psychiki, która marzy o harmonii i neguje możliwość jakiegokolwiek konfliktu czy cierpienia… Sądzę jednak, że powinniście z byłym mężem urządzić sobie solidny rachunek sumienia, a wnioski omówić najpierw ze specjalistą, dopiero potem z Markiem. Nigdy nie jest za późno na to, by przyznać się nawzajem do błędów i urealnić troszeczkę tę idyllę, którą stworzyliście dla siebie i dla syna. Nigdy nie jest za późno na mediatora.
Trzymam kciuki za próbę szczerości.
Cegła
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze