Mój syn się masturbuje
MAGDALENA TRAWIŃSKA • dawno temuPrzyjemne drażnienie narządów płciowych, powszechnie nazywane onanizmem, jest również kłopotliwe i wstydliwe, zwłaszcza jeśli rzecz dotyczy własnego dziecka, które dojrzewa. Polacy o onanizmie mówią niechętnie, jeszcze bardziej niechętnie się do niego przyznają. Dlatego bohaterka tego artykułu ma tak wielki problem - przeciwdziałać masturbowaniu się syna czy przeczekać wiek dojrzewania?
Przyjemne drażnienie narządów płciowych, powszechnie nazywane onanizmem, jest również kłopotliwe i wstydliwe, zwłaszcza jeśli rzecz dotyczy własnego dziecka, które dojrzewa. Polacy o onanizmie mówią niechętnie, jeszcze bardziej niechętnie się do niego przyznają. Generalnie nikt tego nie robi, a już na pewno nie kobiety, i nikt nie rozmawia o tym z dorastającymi dziećmi. O masturbacji oprócz tego, że jest i potrafi na jakiś czas zastąpić nam partnera, a także rozładować napięcie, nie wiemy zbyt wiele. To tabu, które choć miłe, wpędza nas w poczucie winy. Jak bardzo karygodny to według nas czyn, widać choćby w nazewnictwie: „samogwałt”. Dlatego bohaterka tego artykułu ma tak wielki problem z zakwalifikowaniem czynu (zły, dobry) i ze swoją postawą wobec „problemu” - przeciwdziałać masturbowaniu się syna czy przeczekać wiek dojrzewania?
Elżbieta (38 lat, florystka i pani domu z Poznania):
Gdy pierwszy raz zauważyłam, że wieczorami i rano długo przesiaduje w łazience, pomyślałam, że jest chory. Pytałam, czy może ma coś z żołądkiem albo denerwuje się czymś w szkole i to pobudza przemianę materii. On tylko fukał na moje pytania i denerwował się, że mu czas mierzę, kiedy siedzi w toalecie. Nie mierzyłam, tylko po prostu się martwiłam. W dodatku papier toaletowy znikał w zastraszającym tempie, więc myślałam, że naprawdę jest chory. Ostatnio dużo jadł, zwłaszcza słodyczy. Wiadomo, chłopak dojrzewa, rośnie, potrzebuje więcej energii. Dokładałam mu więc ziemniaków, kotletów i robiłam więcej kanapek do szkoły. Gdy jednak siedział kilka razy dziennie (w sobotę dochodziło do 7) po kilkanaście minut w łazience, zaczęłam się o niego martwić.
Dopiero gdy podczas sprzątania jego pokoju znalazłam kolorowe pisma pornograficzne, wszystko ułożyło mi się jak układanka w jedną całość. Pisemka były schowane pod dywan pod jego łóżkiem. Pewnie myślał, że tam ich nikt nie znajdzie. Zapomniał, że sprzątam bardzo dokładnie. Odkurzając, wyczułam zgrubienie i podniosłam dywan. To były naprawdę bardzo wulgarne zdjęcia. Gazeta była złamana na trzy części, pewnie tak ją zwijał, układał za paskiem spodni, przykrywał koszulką i szedł z nią do łazienki. Na myśl o tym zrobiło mi się słabo. Nie mogłam uwierzyć, że mój dwunastoletni syn robi takie rzeczy. Gazetę odłożyłam na miejsce i nie przyznałam się do tego odkrycia ani mężowi, ani synowi. Nie wiedziałam, co o tym myśleć, szczerze mówiąc — nadal nie wiem.
Moi rodzice nigdy nie rozmawiali ze mną o seksie, dojrzewaniu. Słowa „onanizm”, „masturbacja” czy „samogwałt” nie przeszłyby im przez gardło. Sama nie wiem, czy przeszłyby przez moje, gdybym miała o tym rozmawiać z synem. Tak naprawdę to nie mam jeszcze zdania na temat dziecięcej masturbacji. Czy to źle, że mój syn to robi? Czy raczej jest to normalne i mija z wiekiem? Przeczytałam na ten temat dużo w Internecie. Straszenie, że się od tego ślepnie, rosną włosy na dłoniach, oczywiście do mnie nie przemawia. Nie wiem tylko, na ile wpływa to na psychikę dziecka i co powinnam zrobić? Czy przyznać się do znaleziska i porozmawiać z synem (nie ukrywam, że byłaby to trudna rozmowa dla nas obojga), czy zostawić sprawy własnemu biegowi, obarczając winą wiek dojrzewania, szaleństwo hormonów i poczekać cierpliwie, aż wszystko minie?
Najgorsze, że stałam się bardziej podejrzliwa wobec niego. Teraz regularnie, codziennie przeszukuję jego pokój, wszystkie szafki, szuflady, ciuchy, kieszenie. No bo jeśli znalazłam porno pisma, to co mogę jeszcze znaleźć. Mieszkam ze swoim dzieckiem i nie mam pojęcia, co tak naprawdę robi. No właśnie… z dzieckiem… Myśl, że moje dziecko nie zachowuje się już jak dziecko, jest dość przygnębiająca. Niedługo będzie to robił z dziewczynami. Nie chcę nawet o tym myśleć. Pewnie to trudne dla każdej matki, zwłaszcza mamusi jedynaka.
Mój syn niczego nie podejrzewa. Nie założył sobie hasła w komputerze. Mogłam więc sprawdzić historię. Niestety ogląda również strony pornograficzne. Co oznacza, że gdy późną nocą siedzi przed komputerem pod pozorem gry lub odrabiania lekcji, również się onanizuje. Czy to nie za dużo? Naprawdę nie wiem, co mam robić. Chciałabym porozmawiać o tym z moim mężem, ale wiem, jak się ta rozmowa skończy. Mój mąż zrobi aferę, ośmieszy naszego syna, wyrzuci pisma i zabierze mu komputer. Wiem, jak delikatna to sprawa i jaki wstyd byłby to dla niego. Dlatego wciąż się zastanawiam. Myślę o moim bracie. On zawsze miał z nim świetny kontakt. Tylko co ja mam mu powiedzieć: mój syn masturbuje się w łazience, przed komputerem, wiele razy, co robić? Przecież on parsknie śmiechem i wszystko zbagatelizuje.
W dodatku jestem teraz dla syna nieprzyjemna, zwłaszcza gdy wychodzi z tej cholernej toalety. Wiem, co tam robi, i dlatego tak mnie to wkurza. Zaczęłam na niego krzyczeć. Przerywam mu, mówię, że potrzebuję skorzystać z łazienki. Dochodzi do kłótni. Ograniczyłam mu też korzystanie z komputera i poprosiłam męża o to, żeby zrobił tam jakąś zaporę, na wypadek gdyby nasz syn wchodził na nieodpowiednie strony. Mariusz jest zapracowany, więc jeszcze tego nie zrobił. Wszystko spada na mnie, wrzeszczę na Kamila i mam z moim synem coraz gorszy kontakt. Doszło do tego, że zaczął później niż zwykle wracać ze szkoły. Martwię się o to, co on robi, ale czuję, że im bardziej go kontroluję, tym on bardziej protestuje i się ode mnie odsuwa. Chciałam, żeby się czymś zajął. Podsunęłam mu różne sporty walki, jazdę konno, łucznictwo. Niczym nie jest zainteresowany i chce, żebym dała mu spokój. Co robić?
Dla mnie onanizm to jednak wciąż temat tabu, a rozmawianie o tym trudne, zwłaszcza że odbywa się to w kontekście własnego dziecka. Dokładnie pamiętam panią, która przyszła na katechezę, wyprosiła chłopców, a nam, dziewczynkom, zabroniła noszenia obcisłych majtek i dżinsów, zakazała kierować strumień wody z prysznica w intymne części ciała, bo to grozi chorobą, a także pod żadnym pozorem dotykania, co prowadzi do nieodwracalnych zmian w psychice. Pamiętam również księdza, który wypytywał w konfesjonale, czy się onanizuję. Mimo że nie wierzę w różne zabobony na temat dziecięcej masturbacji, to wszystko, co usłyszałam o tym w dzieciństwie, zostawiło jakiś ślad w mojej psychice: wstydu, grzechu, poczucia, że onanizm jest absolutnie zły.
Czy powinnam się tym martwić? Czy ktoś ma podobne doświadczenia lub wie cokolwiek z autopsji? Wiem, że świat idzie do przodu, ale ja jakoś nie umiem temu sprostać.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze