Rodzice się za bardzo wtrącają! Co robić?
CEGŁA • dawno temuDawno temu rodzice nie wcinali się do mnie, byli daleko, a mi to, nie ukrywam, pasowało. Byłam jedną z tych szczęśliwych sierot z babcią, a rodzice - wiecznie za granicą. Pierwszy raz wkroczyli z hukiem, gdy się zakochałam. Wrócili z Francji, dopilnowali, żebym poszła do psychologa i psychiatry. Byli zbyt zajęci, żeby wniknąć głębiej... Teraz niby jest OK, ale rodzice wtrącają się bardziej, niż kiedy miałam 16 lat i tego potrzebowałam. Nie ufają mi!
Kochana Cegło!
Dawno dawno temu rodzice nie wcinali się do mnie, byli daleko, a mi to, nie ukrywam, pasowało. Byłam jedną z tych szczęśliwych sierot z babcią, a rodzice — wiecznie za granicą.
Pierwszy raz wkroczyli z hukiem, gdy się zakochałam, a właściwie – gdy musiałam się odkochać. Mój chłopak był z tej samej sierocej półki, po maturze wyjechał do Australii do rodziców. Opcji nie było. Miałam załamanie nerwowe, zmarnowałam rok, nie poszłam na studia. Poroniłam ciążę, przytyłam 10 kilo, zaniedbałam się. Rodzice byli OK, wrócili z Francji, dopilnowali, żebym poszła do psychologa i psychiatry. Byli zbyt zajęci, żeby wniknąć głębiej, jednak zrobili swoje. Moja rozsypka za bardzo pewnie podziałała im na ambicję.
Teraz niby jest OK, ale rodzice wtrącają się bardziej, niż kiedy miałam 16 lat i może tego potrzebowałam? Ukradli mi z pokoju leki, właściwie tylko chyba ulotkę do leków, a dopiero potem je schowali i powiedzieli, że nie pojadę na wakacje „na prochach”. Doczytali się rzekomo, że leczę się na bulimię i mogę popełnić samobójstwo. Im się wydaje, że jak ważyłam 68 kilo, a teraz ważę 60, to się głodzę, a ja przecież jestem całkowicie normalna! Chciałabym być. Chcę pojechać na obóz integracyjny przed studiami, poznać ludzi, znów zagrać w siatkówkę, pobiegać i pożeglować.
Myślę, że rodzice mi nie ufają. Szkoda, bo to nie nasza rodzina zniszczyła naszą miłość. A teraz boją się, że jestem słaba i polecę na byle co, żeby się dowartościować, nie rozumieją, że czas leczy rany i ja chcę tylko być normalna, żyć jak inni, nie szukam przygód ani pocieszenia. Leki chcę brać, bez nich nigdzie nie wyjadę, boję się. Lekarz wyraźnie mówił, że to taka siatka zabezpieczająca. Jak ich przekonać?
Myrka
***
Kochana Myrko!
Ludzie często się skarżą na rodziców chłodnych, nieobecnych. Innym razem – na tych nadopiekuńczych, dmuchających na zimne. Prawdopodobnie to drugie jest bliższe instynktowi i… naszym najskrytszym dziecięcym oczekiwaniom, nawet wbrew temu, co na bieżąco czujemy i myślimy.
Niestety, Twoi bliscy popadają z jednej skrajności w drugą, a Ty musisz sobie z tym poradzić, jako osoba teoretycznie już dorosła. Tak samo, jak z pierwszą miłością, w której nie było nic złego. Poza tym, że świadomość realiów dotarła do osób za Was współodpowiedzialnych zbyt późno… Utrata ciąży i ukochanego to wielka trauma, Ty natomiast jesteś dzielna, rozumiesz upływ czasu i masz wolę życia. Mam nadzieję, że rodzice choć po części to doceniają.
Opieka na odległość nie sprawdza się, za późno jednak nad tym boleć. Myślę, że Twoi rodzice dopiero zaczynają rozumieć swoje niedopatrzenia i poczucie winy ich przerasta, dlatego działają chaotycznie. Napisałaś, że sami zadbali, abyś trafiła pod opiekę specjalistów… Teraz musisz się do tego odwołać. Jeśli, jak podejrzewam, przyjmujesz środek antydepresyjny, rodzice przeczytali ulotkę wybiórczo i się przestraszyli, boją się popełnienia kolejnego błędu… Spróbuj to zrozumieć i dotrzeć do nich perswazją. Wiele leków tego typu ma dodatkowe działania terapeutyczne (np. hamujące apetyt na jedzenie czy głód nikotynowy), a także wykazane, groźnie brzmiące działania uboczne. To rutyna.
Rodzice powinni sami lub wraz z Tobą porozmawiać z Twoim lekarzem i usłyszeć fachową interpretację wyboru leku. Przede wszystkim muszą zyskać świadomość, że to środki działające długofalowo, i tak, jak na pierwsze pozytywne efekty trzeba czekać czasem kilka tygodni – tak samo nie wolno terapii przerywać nagle, gdyż zaprzepaszcza to cały pozytywny efekt i wszystko trzeba potem zaczynać od nowa. To nie aspiryna. Wierzę jednak, że skoro zrozumieli pewne fragmenty ulotki, będą również otwarci na pozostałe.
Ponadto, nie jesteś ubezwłasnowolniona i w razie drastycznego oporu z ich strony, pamiętaj, że masz prawo kontynuować leczenie, jak również decydować o sobie w innych sprawach, nawet jeśli nadal jesteś uzależniona od rodziców, np. finansowo. Wiem, że się boisz, że żyłaś w pewnym sensie pod kloszem – ale sama już wiesz: nie chroni to przed całym złem tego świata. Przyszedł czas, kiedy to Ty wybierasz.
Życzę Ci wiele siły!
Cegła
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze