Potraktowała go jak psa
CEGŁA • dawno temuMoja przyjaciółka źle potraktowała żebrzącego mężczyznę. Nie rozumiem jej, może nie jest bogata, ale nie ma trosk finansowych, nigdy nie była w prawdziwym dołku. Jesteśmy tylko ludźmi, prawda? Więc różnie w życiu bywa. A może ten człowiek nie ma komórki, żeby dzwonić i szukać pracy, nie ma pieniędzy na gazetę z ogłoszeniami ani na bilet, żeby dojechać na spotkanie? Może wszystko mu się zawaliło? Potrzebował jednego dobrego wydarzenia na zachętę, żeby się odbić od dna? Uważam, że jeśli można, trzeba pomóc.
Droga Cegło!
Siedziałam z przyjaciółką w ogródku na lodach, plotkowałyśmy. Do ogrodzenia podszedł mężczyzna z nastolatką, schludnie ubrani, normalni, tylko smutni. Poprosił o cośkolwiek do jedzenia, ewentualnie o 2 złote na bułki i kefir. Wyglądał uczciwie, jeżeli w ogóle mi sądzić, co to znaczy. Zrobiło mi się głupio, nie miałam ze sobą ani nawet 20 groszy, rachunek miałyśmy płacić kartą. Dałam mu tylko papierosa, wziął, ale jakoś tak dziwnie, nie jak człowiek palący. Normalnie chyba poprosiłby o ogień czy wsadził papierosa za ucho, a on tak niezdarnie trzymał go w dłoni, jakby nie wiedział, do czego służy. Ukłonił się i odeszli.
Moja przyjaciółka dostała w tym momencie jakiegoś ataku nerwowego. Wstała od stolika i zaczęła dosłownie wrzeszczeć, nie był to zwykły krzyk czy podniesiony głos. Dwie lewe ręce, co? Do chłopa, owoce rwać, podwórko zamiatać, płot malować! A nie żebrać od tych, co uczciwie pracują! Zaczęłam ją uspokajać, wówczas wydarła się na mnie. Leć za nim, leć! Weź jeszcze adres, telefon, wyślij mu pieniądze, jak masz za dużo! Dorosły facet, a się nie wstydzi prosić kobiety o pieniądze!
Właśnie dokładnie to chciałam zrobić, Cegło, ona chyba czytała w moich myślach:). Wymyśliłam już sobie nawet, jak mogę pomóc… Z wrażenia jednak nie zrobiłam tego, tylko patrzyłam na moją koleżankę w jakimś wściekłym transie. Pogoniła tego człowieka jak psa. Chciałam wytłumaczyć. Nie rozumiem jej, może nie jest bogata, ale nie ma trosk finansowych, nigdy nie była w prawdziwym dołku. Jesteśmy tylko ludźmi, prawda? Więc różnie w życiu bywa I ja czasem pracowałam w dzień i w nocy, żeby utrzymać siebie i dzieci, i pomóc rodzicom. Potem znalazłam jedną porządną pracę i ona wystarcza, ale co będzie jutro? Nie mogę być pewna czegoś, co nie zależy ode mnie. A może ten człowiek nie ma komórki, żeby dzwonić i szukać pracy, nie ma pieniędzy na gazetę z ogłoszeniami ani na bilet, żeby dojechać na spotkanie? Może wszystko mu się zawaliło? Potrzebował jednego dobrego wydarzenia na zachętę, żeby się odbić od dna? Może, może, może. Ja tego nie wiem i się nigdy nie dowiem.
Zazdrościsz mu? – spytałam przyjaciółkę, gdy mi się wydało, że się uspokoiła. Chcesz się z nim zamienić? Nie lepiej komuś pomóc, niż sprzedawać chleb po 15 złotych? Tu niestety nie ugryzłam się w język, a ona wzięła to bezpośrednio do siebie. Jeszcze robisz ze mnie spekulantkę, a z siebie anioła? I było po lodach… Szurnęła stolikiem i poszła sobie ode mnie… Przecież nie to miałam na myśli. Jeśli można, trzeba pomóc, tak uważam. Mam ją za to przepraszać? Mimo że jej postawa była dla mnie zaskakująca i nie do przyjęcia? Na dodatek, ciągle myślę o tym człowieku z córką, jestem wewnętrznie przekonana, że mogłam zrobić coś więcej niż głupi papieros.
Garbi
***
Droga Garbi!
Przepraszać na pewno nie ma za co. Można ewentualnie wyjaśnić przyjaciółce przy najbliższej okazji, kiedy opadną emocje, że niefortunna alternatywa postępowania, jaką podałaś, nie była przytykiem do niej. Jeśli jest rozsądna, uwierzy po latach przyjaźni.
Istnieje prawdopodobnie jakiś niewidoczny odcisk, na który nieopatrznie nadepnęłaś swoim zachowaniem. Wskazuje na to nadnaturalnie silna reakcja na wydarzenie w sumie nie takie znów niezwykłe w dzisiejszych czasach. To, że nieźle się jej powodzi, jak piszesz, nie znaczy wcale, że przyszło czy przychodzi jej to łatwo. Są sprawy, o których możesz nie wiedzieć – trudne chwile, upokorzenia… A jeden ze statystycznie potwierdzających się schematów zachowań jest taki, że ludzie, którzy z wielkim trudem pracowali na swój sukces, miewają mocno rozwinięte poczucie wyimaginowanej sprawiedliwości – to znaczy, uważają, że nikt nie powinien niczego dostać „za darmo”, skoro oni nie dostali. Ale to tylko jeden z hipotetycznych wzorców. Ty na przykład nie rozumujesz w ten sposób, choć borykałaś się samotnie z wieloma trudnościami.
Inna ewentualność to poczucie winy. Jest to paradoks, ale koleżanka mogła w przeszłości zawieść kogoś w potrzebie i bezskutecznie próbuje wyrzucić to ze świadomości, mówiąc prościej: wyprzeć się tego. Z taką traumą trudno uporać się w pojedynkę. Każdy próbuje robić to inaczej. Jedni szukają „odkupienia”, pomagając na lewo i prawo. Inni usilnie zagłuszają w sobie przekonanie, że są „źli”, i w rezultacie… postępują jeszcze gorzej. I oczywiście, jeszcze gorzej się z tym czują.
Podejrzewam, że trudno Ci będzie zrozumieć motywy jej wybuchu – chyba, że pewnego dnia ona sama zechce o tym z Tobą porozmawiać. Dlatego nie drążyłabym tematu. Nawet jeśli dotknęła Cię brutalność jej wystąpienia, postaraj się nadal akceptować ją taką, jaka jest. Był to ostatecznie epizod, który Twoich idealistycznych poglądów nie zmienił. Masz do nich prawo, nie musisz się ze swojej postawy tłumaczyć. Nie powinnaś jednak oczekiwać od innych, że automatycznie podzielą Twój sposób myślenia. Jeżeli przyjaciółkę ta sytuacja sprowokowała do głębszych przemyśleń, wróci do tematu na spokojnie. Na razie wstrzymałabym się z wyciąganiem zbyt daleko idących wniosków, a tym bardziej — z przewartościowywaniem Waszej znajomości.
Pozdrawiam Cię ciepło.
Cegła
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze