Moda na morderstwo
KATARZYNA GAPSKA • dawno temuPrawdziwa dama chodzi w futrze. Taki kanon stylu obowiązywał w młodości mojej babci. W czasach mojej mamy modne były futra należące kiedyś do królików, norek lub lisów. Ulice nadal pełne są takich włochatych elegantek. Smutne, że ekologia zawsze przegrywa w starciu z modą i chęcią podkreślenia swojego statusu majątkowego.
Prawdziwa dama chodzi w futrze. Taki kanon stylu obowiązywał w młodości mojej babci. Furto musiało być szykowne, drogie i oczywiście prawdziwe. W czasach mojej mamy wciąż modne były futra należące kiedyś do królików, norek lub lisów. Ulice pełne były takich włochatych elegantek. Teraz coraz ich mniej, ale nadal przechadzają się w drogich kurortach. I jakoś nie chce mi się wierzyć, że panie zakładają futra ze względów praktycznych. Nie uwierzę również, że ktoś zakłada futro bo ceni sobie naturalność. Smutne, że ekologia zawsze przegrywa w starciu z modą i chęcią podkreślenia swojego statusu majątkowego.
Choć skóry zwierząt stanowiły pierwsze odzienie człowieka, to jednak szybko wraz z rozwojem hierarchii społecznej, po krótkim okresie, kiedy uważane były za dowód sprawności myśliwego, stały się symbolem przynależności do klasy uprzywilejowanych. W futrach chodzili władcy. Hołd wyjątkowej damie można było oddać składając u jej stóp strój z rzadkiego zwierzęcia. Im ktoś ważniejszy, tym więcej miał futer. Król Francji Karol VI, zwany Szalonym potrafił w ciągu jednego półrocza zużyć 268 par rękawiczek z popielic i gronostajów.
Popyt na futra spowodował, że wiele cennych gatunków zwierząt wyginęło. Ostatniego dzikiego sobola zabito na polecenie Stalina, który futro z niego podarował cesarzowej Iranu, licząc na udziały w interesach naftowych. Żarłoczny rynek futrzarski spowodował, że Kanadę skolonizowali łowcy bobrów, a obecnie każdej wiosny odbywa się tam rzeź młodych fok.
Ociekające foczą krwią zdjęcia z Zatoki Świętego Wawrzyńca, wybrzeży Nowej Fundlandii i Labradoru wywołują wstrząs. I na nic się zdają tłumaczenia lobbystów polowań, że wszystko jest obwarowane normami i odbywa się w humanitarny sposób. Czy mordowanie foczego szczenięcia przy pomocy pałki jest humanitarne? Czy obdzieranie ze skóry żywej foki również?
Rocznie w Kanadzie morduje się ponad 300 tys. fok, które nie ukończyły jeszcze 3 miesięcy. Niektóre foki zabijane są metodami powodującymi niepotrzebne cierpienie – wpadają w pułapki pod lodem, w sieci. Według raportu Europejskiego Urzędu ds. Bezpieczeństwa Żywności ponad 40 % upolowanych fok mogła jeszcze żyć w momencie obdzierania ze skóry. To prymitywne barbarzyństwo na szeroką skalę odbywa się w imię ochrony myśliwych przed bezrobociem oraz ratowania ginącej populacji dorsza. Kiedy pieniądz w tle — usprawiedliwienia same się znajdują.
W Polsce akcję przeciwko mordowaniu fok grenlandzkich rozpoczęło stowarzyszenie Empatia, które od 2004 roku organizuje demonstracje i wciąga w swoje działania coraz więcej miast i organizacji. I choć protest zatacza coraz szerszy krąg, choć wiele krajów wprowadziło już zakaz importu foczych futer, to rzeź tych zwierząt w Kanadzie odbywa się każdej wiosny. Co zmieni zakaz wprowadzony przez Polskę, jeżeli na świecie wciąż będą chętni na zakup białego futerka lub uchodzącego za afrodyzjak foczego penisa?
Co nas obchodzą foki w dalekiej Kanadzie, zapyta ktoś. Co nas obchodzą zwierzęta, kiedy w Polsce bite i głodzone są dzieci. Problem w tym, że zazwyczaj nie obchodzą nas ani głodne dzieci, ani tym bardziej foki, a Polska jest znaczącym importerem foczych skór. Dlatego właśnie wciąż trzeba o tym pisać i mówić. Bo jeżeli nawet nic nie zmieni się na poziomie polskiego ustawodawstwa, to jest szansa, że jakiejś pani przestanie się marzyć białe futerko lub jakiekolwiek inne. Może przy okazji drastycznych relacji z Kanady obudzimy swe sumienie nie tylko w celu ratowania fok ale także do walki o poprawę losu innych zwierząt hodowanych na fermach dla ich cennych futer. Zamknięte w wąskich klatkach lisy, norki, szynszyle i szopy są dręczone już za życia. Potem giną porażone prądem, łamie im się karki, zagazowuje. I to wszystko w imię potrzeb rynku. Aby uszyć jedno futro trzeba zabić 100 szynszyli. Czy z taką świadomością można je w ogóle na sobie nosić?
Aby powstało jedno futro potrzeba nawet 40 bezrozumnych zwierząt. Do jego noszenia wystarczy jedno. To hasło Greenpeace, który od 1984 roku prowadzi kampanię antyfutrzarską.
Jak we wszystkim i tutaj należy jednak zachować zdrowy rozsądek. Bo czym innym jest masowe uśmiercanie lisów na fermie i krwawe mordy fok w Kanadzie, a czym innym polowanie na zwierzęta przez ludy pierwotne, których przeżycie uzależnione jest od zdobycia pożywienia. Natura urządziła łańcuchy pokarmowe, w których ryba zjada robaka, rybę foka a fokę Eskimos. Natura nie zna jednak przypadku, w którym lew zabiłby antylopę, żeby ubrać się w jej skórę. Dlatego człowiek to najdziwniejszy i najokrutniejszy gatunek na ziemi.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze