Urlop w klasztornej ciszy. Są chętni?
REDAKCJA • dawno temuChcesz usłyszeć własne myśli, przekonać się, że można żyć bez nowoczesnych technologii i informacji medialnych? Marzysz o zerwaniu z nałogami i lepszymi relacjami z bliskimi? Chciałabyś mieć czas na zastanowienie się nad swoim życiem? Jedź do klasztoru.
Stres towarzyszący naszemu życiu, niezadowolenie ze związków i lęk przed coraz większymi wyzwaniami pracodawcy powodują, że z roku na rok przybywa chętnych do zamknięcia się w klasztornych murach.
Skoro jest popyt, otwierają się klasztorne furty. Już kilkanaście klasztorów w Polsce przyjmuje gości. Można odwiedzić benedyktynów z Tyńca, paulinów z Mochowa, kamedułów w Rytwianach, franciszkanów z Pińczowa. Jedne oferują skromne łóżko i jedzenie, inne dodają do oferty wspólne modlitwy, post, warsztaty ikebany a nawet szkolenia w zakresie zarządzania.
Większość gości szuka w klasztorze przede wszystkim ciszy. Dla tęskniących za prostymi wartościami, zdrowym jedzeniem i szczerą rozmową taki urlop może znaczyć więcej niż zdobycie górskiego szczytu na dalekim kontynencie. Ale łatwo nie będzie. Początkowo wszyscy czują się dziwnie. Czym zająć głowę, kiedy pod ręką nie ma komórki, Internetu ani telewizora? Jak poradzić sobie z uczuciem pustki? Pobyt w klasztornej celi przypomina odwyk. Tak trudno niektórym obyć się bez dzwonka telefonu i ciągłej bieganiny.
Po jakimś czasie znerwicowany i zagubiony gość z pokorą odkrywa nowe wartości. Zaczyna widzieć urodę świata i słyszeć ptaki. Uspokaja się i nabiera sił na kolejne tygodnie roku.
Tygodniowy, czy dwutygodniowy pobyt w klasztorze nie jest w stanie zmienić naszego życia, ale może być pierwszym krokiem ku temu. W pędzącym świecie nie ma czasu na stawianie sobie ważnych pytań. W klasztorze ten czas można znaleźć.
Nocleg w klasztornej celi (jedno, dwu lub trzyosobowej) to wydatek od 50 do 120 zł.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze