Robin Hooding. Wypowiedzcie wojnę parkingowej biurokracji
EWA ORACZ • dawno temuPomysł ratowania kierowców od mandatów z płatnych miejskich parkingów pochodzi z USA. Cieszy się coraz większą popularnością, która rośnie tak jak frustracja obywateli z powodu często absurdalnych przepisów i rosnącej biurokracji. Skąd nazwa? Aktywiści nie zabierają co prawda bogatym i nie rozdają biednym, ale niewątpliwie poświęcają swój prywatny czas a także pieniądze dla innych ludzi, płacąc za ich postój w płatnych miejscach postojowych.
Pomysł ratowania kierowców od mandatów z płatnych miejskich parkingów pochodzi z USA. Cieszy się coraz większą popularnością, która rośnie tak jak frustracja obywateli z powodu często absurdalnych przepisów i rosnącej biurokracji. Skąd nazwa? Aktywiści nie zabierają co prawda bogatym i nie rozdają biednym, ale niewątpliwie poświęcają swój prywatny czas a także pieniądze dla innych ludzi, płacąc za ich postój w płatnych miejscach postojowych.
To, że w miastach bardzo ciężko jest znaleźć miejsce do zaparkowania a tym bardziej darmowe, wie każdy kierowca. Krakowskie internetowe radio Kontestacja opublikowało na You Tube krótki film z akcji Robin Hoodingowej. Dziennikarze sfilmowali kilku aktywistów, którzy ”przeszkadzają” w pracy parkingowym ratując kierowców gapowiczów stojących na płatnych miejscach postojowych. Całe zdarzenie trwało zaledwie kilkanaście minut, a uratowanych portfeli było aż sześć. Zaoszczędzona kwota z prywatnych kieszeni sięgnęła prawie 300 złotych. Jak mówią aktywiści, chodzi o to, żeby ten biurokratyczny system nie był zasilany z mandatów, dlatego bez problemu poświęcają swoje pieniądze na kupowanie biletów dla kierowców bez ważnej opłaty parkingowej. Prostota tej akcji sprawia, że każdy może do niej dołączyć. Nie trzeba się zrzeszać, deklarować i zapisywać. Wystarczy chęć, refleks i kilka monet w kieszeni. Czy zarejestrowanych kamerą reportaży z tego typu akcji przybędzie?
Najbiedniejsi, w tym ulicznym przedsięwzięciu wydają się być pracownicy parkingów. Trzeba pamiętać, że akcja nie jest w nich wymierzona, ale w system. Jednak uderza w nich bezpośrednio, bo utrudnia pracę. Nie byłabym zaskoczona poważną frustracją, która może się pojawić u tych osób, przecież wykonują tylko swoją pracę, a kto wie, być może w duchu popierają ideę Hoodingową. W Stanach, w jednej z miejscowości objętych działaniem tych społecznych aktywistów samorząd pozwał do sądu samozwańczych Robinów, za „doprowadzanie do rozstroju nerwowego parkingowych”. Faktem jest, że za nic innego nie mogli ich pozwać. Tego typu akcje w Stanach są łatwiejsze, bo są tam inne parkometry. W niektórych miastach w Polsce płacąc za postój należy wpisać numer rejestracyjny samochodu, a to na pewno utrudnia „ratowanie kierowców”.
Polskie władze na razie nie reagują, ale akcja nie rozniosła się do tej pory na cały kraj. To, czy tak się stanie, zależy od obywateli. Jak wam się podoba taki pomysł? Czy płatne miejsca to dobry sposób na zdobycie dodatkowych pieniędzy od obywateli? Czy również na parkingach przed urzędami powinny być parkometry? Przyłączycie się do tej akcji, ma ona sens?
Źródło: hotmoney.pl
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze