Mama pajęczyca
CEGŁA • dawno temuMam pierwszy poważny związek i bardzo bym nie chciała go zepsuć. Niestety, szybko weszłam w konflikt z byłą żoną. Nie wiem jak z nią postępować, nie mam doświadczenia w takich sprawach. Nie jest to przypadek kobiecej rywalizacji. Konflikt rozgorzał o ich córkę Zosię. Marcin jest rozwiedziony od 7 lat i według niego „sprawy nie ma”.
Witam, Cegło!
Mam pierwszy poważny związek, taki z planami na przyszłość, i bardzo bym nie chciała tego zepsuć. Niestety, bardzo szybko i całkowicie niechcący weszłam w konflikt z byłą żoną. Nie wiem jak z nią postępować, nie mam doświadczenia w takich sprawach. Nie jest to przypadek kobiecej rywalizacji – taką przynajmniej mam nadzieję. Marcin jest rozwiedziony od 7 lat, i jak sam mi wiele razy powiedział, „sprawy nie ma”.
Konflikt rozgorzał o Pajączka, ich córkę Zosię. Ma 12 lat, widuję ją mniej więcej raz w miesiącu, na jednym z dwóch tatusiowych weekendów, kiedy przychodzi do nas do domu na kilka godzin. To bardzo niewiele, jednak zalazło za skórę jej mamie.
Pajączek jest fantastyczną dziewczynką, bez kadzenia. Rozbudzoną intelektualnie, oryginalną, począwszy od ubrań, skończywszy na tym, co ma w głowie. Mnie w jej wieku (tę sprzed 10 lat) i ją dzieli przepaść, byłam poczwarką zainteresowaną testowaniem tuszów do rzęs (co mi zresztą tak do końca nie przeszło :)). Pajączek nosi koszulki z potworami, wojskowe buciory i gardzi wszystkim co „babskie”, ale jest to bunt malowniczy i przekonujący. Dużo dyskutujemy na różne tematy, nie próbuję jej w żaden sposób nawracać, tylko trochę z przekory zajmuję czasem przeciwne stanowisko, żeby podgrzać atmosferę no i utrzymać się w roli kobiety z innej bajki, jaką zapewne jestem.
Dorota, mama Zosi, jest sama w sobie ciekawą osobą, tylko może trochę histeryczną. Ma swój świat artystyczny, jest ciekawą malarką (mroczną, widziałam kilka prac), Zosia bez dwóch zdań odziedziczyła kilka jej klimatów. Marcin jest inny, zdecydowanie bardziej „mieszczański” i bliższy mi w oczekiwaniach od życia, ale udaje mu się to jakoś godzić. Kontakt z Pajączkiem ma świetny, potrafią siedzieć 6 godzin przy komputerze i „chomikować” sobie różne rzeczy – muzykę, literaturę.
Przykro mi, że na niecały rok związku z Marcinem dostały mi się już liczne, regularne prztyczki w nos od Doroty, a ostatnio dwie poważne reprymendy przez telefon, takie już zahaczające o „zakaz kontaktów”. Wydaje mi się, że nie zasłużyłam. Nie staram się jej zastąpić, do niczego się nie wtrącam, nie oceniam.
Spotkały mnie ostre zarzuty w dwóch sytuacjach. Po pierwsze, w kwietniu dałam Pajączkowi „zły” prezent na urodziny. Mnie się wydawał zabawny i wiem, że Zosia też była — jest – zadowolona. Poszło o perfumy. Dorosłe, kobiece, słodkie. Używa ich, chociaż na buteleczce nie było trupiej czaszki, a o to chyba chodzi Dorocie… Usłyszałam, że chcę jej córkę przerobić na malowaną lalę, na klona Paris Hilton, i takie tam absurdy. Dorotę chyba najbardziej rozwścieczyło to, że Pajączek nie skrytykował mojego prezentu, a wprost przeciwnie. To było jedno. Kilka tygodni później – kolejny roztrzęsiony telefon! Jakim prawem ośmielam się rozmawiać z Zosią o seksie i, cytuję, „wtłaczać jej do głowy swój beton”! Ubawisz się, ale nie było akurat w ogóle mowy o seksie! (gdyby był temat, oczywiście powiedziałabym szczerze, co i jak myślę, to tak na marginesie). Pajączek zapytał mnie tylko, czy moim zdaniem powinna nosić stanik. Powiedziałam zgodnie ze swoją opinią, że tak. Koniec rozmowy, nie proponowałam przecież wyprawy na zakupy. Jednak Zosia, przy swoich 12 latach, ma biust, powiedziałabym, obszerny, i nie w każdym stroju, nawet czarnym, prezentuje się to dobrze. Jest to biust, który dla własnego dobra, czyli kształtu, powinien być troszkę trzymany w ryzach, żeby się za szybko nie zestarzał – nie jest to mój „babski” wymysł, o walorach dobrego stanika piszą wszystkie poradniki. A Zosia może zdecydować, jak chce, na litość boską, tylko odpowiedziałam na zadane pytanie!
Awantura niby przycichła, ale czuję się niepewnie. Niedługo są Zosi imieniny, potem Dzień Dziecka. Już dawno pytałam Marcina, czy mogę jej sprezentować rolki, żeby się na lato trochę odkleiła od Internetu, zgodził się, że to świetny pomysł. Jeszcze niczego nie kupiłam. Marcin nie jest chętny zostać rozjemcą w tej sprawie, telefony Doroty kompletnie zlekceważył i mi doradził to samo. Ja jednak nie chciałabym po raz kolejny zostać ofuknięta. Nie wiem, może rolki zdaniem Doroty sprowadzą Zosię na złą drogę? :)
Kiedyś przy innej okazji usłyszałam, że jestem „terminatorem”, a to dlatego, że biegam i jeżdżę rowerem na czas. Nie wiedziałam, że trening interwałowy czyni ze mnie istotę z innej planety…:)
Lubię Pajączka, ale jak poradzić sobie z Pajęczycą?
Pozdrawiam mocno.
Ewelina
***
Witaj, Ewelino!
Mamy tu dwie powiązane ze sobą, splątane nawet sprawy: różnice światopoglądowe i, mimo wszystko, rywalizacja – nie o Marcina już w tym momencie, lecz o Zosię.
Dorota jest typem indywidualistki i buntowniczki. Zosia, co naturalne, poszła w jej ślady. Kolejne lata dopiero pokażą, czy dziewczynka wybierze sobie ze wszystkiego, co przetestuje, własne wartości, i ulepi z nich swój niepowtarzalny świat. W którą pójdzie stronę. Na razie eksperymentuje i ten kierunek eksperymentów podoba się jej mamie, czemu trudno się dziwić. Nagle pojawiłaś się Ty – jak zgaduję, pisząc o „innej bajce”, masz na myśli swoją, powiedzmy, bardziej tradycyjną kobiecość. Jesteś sobą i w zgodzie ze sobą postępujesz – podobnie jak Dorota. Dotyczy to również Waszych relacji z Zosią.
Wierzę, że nie jesteś ekspansywna i nie starasz się przerobić Pajączka na swoją modłę. Dorota jednak widzi to inaczej. Spróbuj ją zrozumieć. I jeśli nie jesteś pewna, jak w danej chwili czy sytuacji postąpić, pamiętaj zawsze o jednym: Zosia ma swoją mamę, która pragnie być dla niej wyrocznią, jak długo się da. Pod żadnym pozorem nie zaburzaj tego układu, nie masz do tego podstaw ani prawa.
Jeśli chcesz poznać moją opinię – w dobrej wierze i z życzliwych pobudek, ale jednak… wkraczasz odrobinę na nie swój teren. W jaki sposób? Najłatwiej będzie mi to wytłumaczyć na przykładzie Twoich prezentów dla Zosi. Może Marcin nie widzi w nich nic szczególnego. Ale zapytałaś o zdanie mnie, a moim zdaniem są to prezenty zbyt kosztowne, przesadne. Może warto je nieco okiełznać – jak biust Zosi? :) Markowe perfumy, rolki (dobrej firmy, jak sądzę, bo jakżeby inaczej?) to przywilej, który powinnaś jednak pozostawić na razie rodzicom Zosi. Nie w tym rzecz, że takie podarunki zobowiązują. Dziecko nie rozumuje w ten sposób. Ale matka może. Może czuć się skrępowana, nawet zagrożona – w jej oczach może to wyglądać tak, że próbujesz Pajączka przekupić, przeciągnąć na swoja „stronę” (cokolwiek by to znaczyło), a nawet mniej – tylko zdobyć sympatię dziewczynki. Wydaje mi się zresztą, że już ją masz. Na przyszłość zastosuj więc inne metody zacieśniania waszej więzi, OK?Zgadzam się, że reakcje Doroty są przesadnie ekspresyjne. W jakimś sensie podziwiasz ją, szanujesz jej odmienność – może umyka Ci fakt, że brakuje jej pewności siebie, kontakty na linii była-obecna rzadko układają się we wzór z amerykańskiego kina familijnego… Zrozum ją i nie rozdmuchuj tego konfliktu, a najłatwiej będzie Ci to osiągnąć, nie prowokując kolejnych pretensji.
Fajnie, że lubisz Zosię, dobrze się Wam rozmawia… Bądź jednak konsekwentna w dwóch sprawach: nie matkuj jej i nie odhaczaj pewnych rzeczy w duchu materialistycznym. Jeśli Marcinowi podoba się pomysł rolek, niech sam je kupi i wręczy Pajączkowi. Uwierz mi, wystarczającym prezentem na Dzień Dziecka dla… dziecka Twojego faceta będzie coś symbolicznego: wspólne upieczenie pizzy z sosem tabasco, ewentualnie rzemyk na rękę z trupią czaszką, skoro Zosia lubi mroczne klimaty:).
Dobrze wykorzystujcie wspólne chwile, ale pozostań na razie na uboczu. Daj czas Zosi i Dorocie, by przywykły do nowej sytuacji. Zobaczysz, że Wasze kontakty stopniowo same się ukształtują na właściwym poziomie.
Powodzenia!
Cegła
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze