Pyszny miłosny gulasz
CEGŁA • dawno temuDałam w necie swoje ogłoszenie ze zdjęciem, że pracy szukam. Teraz jest tak, że już po 1 dniu spadło poniżej 30. strony, odnawiałam i odnawiałam, w końcu mi się znudziło. Napisałam zresztą, że szukam umysłowej, na etat, a dostawałam same propozycje ulotek i kilka obleśnych. W końcu któregoś dnia otrzymałam maila od chłopaka...
Droga Cegło!
Dałam w necie swoje ogłoszenie ze zdjęciem, że pracy szukam. Teraz jest tak, że już po 1 dniu spadło poniżej 30. strony, odnawiałam i odnawiałam, w końcu mi się znudziło. Napisałam zresztą, że szukam umysłowej, na etat, a dostawałam same propozycje ulotek i kilka obleśnych.
W końcu któregoś dnia otrzymałam maila od chłopaka, że mianowicie: chce wynająć ode mnie mieszkanie, cena i lokalizacja mu pasują. Wrrry?! Załączył zdjęcie, nawet śmieszne, czarno-białe, z wędką i ślicznym białym psem. Spytałam czy ogłoszeń nie pomylił, bo to nie portal randkowy, a jak mieszka blisko, to szukam pracy i mogę mu ewentualnie psa wyprowadzać 3 razy dziennie, ale biorę dużo:). Byłam pewna, że się odczepi, ale nie.
Napisał tak dosyć banalnie, że miłość zawsze dużo kosztuje, jednak próbować warto czy coś tak. Chciałam go znów odpędzić, pisząc, że mam 50 lat (moje zdjęcie w ogłoszeniu było z daleka i nieostre), to oczywiście napisał, że on ma 50 i pół. Zaczęliśmy walkę na małe złośliwości. Ja, że wolę zaczynać romanse z dala od cyberprzestrzeni, on – że bardziej się boi końca miłości w cyberprzestrzeni niż początku… No i tak od zdanka do zdanka, zaczęłam się uśmiechać, a nawet śmiać na głos, o 2:00 w nocy czułam już takie radosne zmęczenie, jakbym co najmniej maraton przebiegła. Bawiłam się dobrze i mnie to złościło.
Nagle dostałam maila: Pewnie lubisz gwiazdy? Dziś są. Wyjdziesz na spacer z psem za darmo? Zbaraniałam, wyglądam przez okno – no, są! A gdzie on jest? Zapewne w tym samym mieście… Lepiej! Podał ulicę, okazało się, że mieszka 10 minut ode mnie. Ja się na razie nie przyznałam.
Obudziłam koleżankę, na cuda na pewno jestem za stara. Namotałaś mi coś? – pytam. Ona nieprzytomna, ale przysięga, że nie. Zresztą, znajomych ze studiów nie widujemy, mało mamy tu okazji towarzyskich. Wróciłam do kompa – dobra, przyjdę, a co mi tam. Klaudiusz (takie imię podał) spytał – kolejny cud – o drzewo za sklepem z upominkami, ma taką jedną poziomą gałąź, na której można siedzieć jak na ławce. Za ile mogę być – pyta. Zrobiłam się podejrzliwa, a on teraz niby jakby wcale nie wiedział, że mieszkam blisko, chyba że umie namierzać komputery. Poprosiłam, żeby nie udawał, mogę być zaraz, tylko założę puchówkę na pidżamę i pozjazdówki na kapcie:). Klaudiusz – nie, nie, on się tak szybko nie wygrzebie, bo najpierw musi iść do nocnego kupić pidżamę… Umówiliśmy się za 40 minut.
No co będę ściemniać, umyłam głowę, ubrałam się ładnie. Koleżanka siedziała na moim łóżku, kiwała się i pukała w czoło, aż jej się zrobiła czerwona plama na skórze. Poszłam. Na pierwszą randkę pod gwiazdami – ze sprayem pieprzowym i kluczem od roweru w torbie. 100% ufności w nowy początek.
A Klaudiusza — nie było!
Na drzewie przywiązał duży kwiatek wycięty koślawo z papieru. Napisał na nim list:). Jestem nieśmiały, rudy i piegowaty. Jeśli też chcesz ze mną chodzić, zadzwoń do mnie – i numer telefonu. Obok kwiatka leżała stara nokia, taka z 10-letnia, wielka, którą można komuś w łeb przywalić. Naładowana, sprawna. Śmiałam się na głos tak, że musiałam obudzić pół osiedla. Klaudiusza ani śladu, chyba że zakneblował psa bandaną i siedzieli razem za jakimś krzakiem, mając ze mnie świetny ubaw.
Cegło, ja wiem, że to inne. Niestety, to było przed weekendem Wszystkich Świętych, dokładnie 29 października. Nie zadzwoniłam, Klaudiusz nie napisał więcej. Może wyjechał na groby. Może za dużo myślę, wyobrażam sobie. Ciągle podejrzewam, że jednak mnie śledził, że to nie może być przypadek, a skoro nie przypadek, to jakaś dziwaczna podpucha. Z drugiej strony taka piękna to ja znów nie jestem, jak w piosence:). Ani bogata. Po co więc aż takie korowody?
Mam napisać, zadzwonić, czy już zawaliłam, a on nawija kolejną sąsiadkę?
Melasa
***
Droga Melu!
Chyba nie potrafisz się zdecydować, czy jesteś romantyczna, czy raczej z romantyzmu kpisz. Znam ten dylemat, przyznam, że romantyzm w postaci czystej mnie osobiście mdli i odstręcza. Za to romantyzm wytrawnie ugotowany z poczuciem humoru w proporcjach pół na pół to jest „mój gulasz”, jak mawiała stara przyjaciółka, dużo starsza niż 50:).
Klaudiusz nie Klaudiusz, lokalizuje kompy czy nie, na końcu, a może jednak na początku tej historii jest kwiatek, drzewo, prawdziwy żywy telefon… Czy Kuba Rozpruwacz lub Casanova zadawaliby sobie aż taki trud? Raczej nie. Po pierwsze, nie byli facetami szczególnie dowcipnymi.
Nie pisz mi tu o strachu i podejrzliwości, bo mi tramwaj w oku jedzie, gdy dziewczyna się stroi i idzie na randkę o 3:00 w nocy bez eskorty. Lubisz przygody, nietuzinkowych ludzi, jesteś ciekawska i… samotna. A Klaudiusz trafił akurat w lukę w Twoim życiu, chociaż wcale nie musiał o tym wiedzieć. Zrozumiał to pewnie po kilku mailach i pociągnął. Niezainteresowana dziewczyna poszłaby spać, bo może miałaby z kim albo grałaby na kompletnie innej fali. Ciebie skusił.
Może właśnie to go spłoszyło i potrzebował kilku minut na zrobienie tego fantastycznego, przyznasz, happeningu? Może jest nieśmiały (niekoniecznie rudy)? Tak czy siak, nie pisze. Nie dlatego, że się obraził, tylko… czeka na Twój ruch, to proste i logiczne. Nie musisz go zadziwiać, wynajmować samolotu z transparentem, który przeleci nad miastem. Wystarczy, że pomimo zachmurzonego nieba odnajdziesz w sobie rezolutną dziewczynę z tamtej nocy i zrobisz cokolwiek!
Tak, troszkę szkoda, że nie poszłaś za ciosem, skoro już wygramoliłaś się z domu w zimną noc. Mogło go to nieco zdezorientować. Trudno. Gdyby jednak sądził, że pogniewałaś się, bo go tam nie było, okazałby się nieprawdopodobnie banalny. Kiedy ktoś bawi się tak odważnie, na pewno daje drugiej stronie kredyt zaufania. Nie każ swojej inteligencji krzepnąć nad tym problemem zbyt długo, ok?
Wiem, wiem… Może on nie ma nóg albo pisze reportaż o podrywie w Internecie… I co z tego? Dowiedz się, o co chodzi, doprowadź do spotkania i w razie potrzeby zagnij go! Masz teraz ciekawsze zajęcie niż próbowanie tego arcygulaszu? Nie sądzę!
Do roboty!
Pozdrawiam cieplutko.
Cegła
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze