Osaczona przez męża i teścia
CEGŁA • dawno temuMam 37 lat i czuję, że nagle doszłam do ściany. Po wielkich trudach urodziłam dzidziusia. Teraz mam przed sobą najtwardszego przeciwnika – mojego teścia. Mój mąż twierdzi, że jestem do niego uprzedzona i mam depresję poporodową, trzyma sztamę z ojcem. Jestem tak osłabiona, że nie mam siły na wojny psychologiczne. Czuję się ubezwłasnowolniona i nie wiem, od czego zacząć. Niczemu i nikomu już nie wierzę, tylko własnym uszom i oczom. A do nich docierają rzeczy straszne.
![](https://i.wpimg.pl/100x0/m.autokult.pl/vnjbcw5keq8ribvkghb0gmh4-6388312.png)
Kochana Cegło!
Mam 37 lat i czuję, że nagle doszłam do ściany. A jeszcze 2 tygodnie temu wydawało mi się, że jest dokładnie na odwrót. Że świat otworzył wreszcie przede mną na oścież swoje podwoje. Ponieważ po wielkich trudach i długich bojach urodziłam dzidziusia. Teraz mam przed sobą najtwardszego przeciwnika – mojego teścia – i ciemno mi się robi przed oczami, gdy o tym pomyślę.Mąż (sporo młodszy ode mnie) dzielnie mnie wspierał w walce o dziecko, która trwała blisko 4 lata. W efekcie ciążę miałam leżącą – trochę w szpitalu, trochę w domu, tak na zmianę. Ten okres oderwał mnie od rzeczywistości. Za bardzo koncentrowałam się na sobie i na bezpieczeństwie dziecka. Nie zauważyłam odsunięcia się męża, rzadkich wizyt w szpitalu, braku telefonów.
Justynka urodziła się o czasie i bez komplikacji (nie licząc cesarskiego cięcia), zdrowa jak rydz, tylko ja przypłaciłam to wszystko kompletnym wyczerpaniem, z którego dotąd nie mogę wyjść. A teraz siły bardzo by mi się przydały. Kiedy w szpitalu było nas już dwie, nie ja sama, mąż trochę się uaktywnił. Przedtem zwalał wszystko na pracę, a ja się nie dziwiłam, ponieważ nie wyszłam za „kanapowca” i zawsze mnie to cieszyło. Opowiadał, jakie to niespodzianki czekają na mnie, kiedy wrócę do domu. Rzeczywiście, niespodzianki, a raczej zmiany były spore, mimo że ja, jako osoba może niezbyt lotna czy skomplikowana, spodziewałam się co najwyżej bukietu kwiatów w wazonie i dziecięcej wyprawki, o którą sama nie miałam możliwości zadbać. Tymczasem, już na progu mieszkania dosłownie wpadłam na wielką i złowieszczą postać teścia…
![](https://i.wpimg.pl/100x0/m.autokult.pl/vnjbcw5keq8ribvkghb0gmh4-6388312.png)
Może zabawnie to brzmi w moim opisie, ale ten człowiek zawsze mnie onieśmielał, nawet się go boję, a na pewno nie lubię. I jak się okazało, słusznie. Niechęć zresztą od początku była wzajemna, teść wiele lat temu owdowiał, jest szalenie twardym człowiekiem i starał się trzymać męską sztamę z jedynym synem, wychować go też na twardziela. Ja mu się nie podobałam. Raz, że nie chciał synowej starszej o 6 lat od syna, a wrogość się pogłębiła przy moich kłopotach z zajściem w ciążę. Dla niego chyba w ogóle nie jestem kobietą.
Za plecami teścia zobaczyłam: odnowione i przemeblowane mieszkanie, a w pokoju, który w myślach przeznaczyłam dla Justynki, zainstalowała się obca dla mnie osoba – pani, która przedtem przychodziła do teścia sprzątać. Usłyszałam, że jestem za słaba, żeby sama zajmować się dzieckiem i ta kobieta zamieszka u nas do czasu, aż dojdę do siebie.
Tak to już ze mną jest, że nigdy nie czułam woli bożej do dzikich awantur, a już w moim stanie, kiedy faktycznie leciałam z nóg – cóż… po prostu biernie poddałam się sytuacji, chociaż powiem Ci z ręką na sercu: czułam się dosłownie tak, jakby mnie gwałcono. Nie przesadzam! Od 2 tygodni przeżywam katusze i czuję dreszcze wstrętu, kiedy ta baba Justynki dotyka. Zresztą, w miarę swoich sił robię wszystko, żeby się to działo jak najrzadziej. Nie wspomnę już o takim drobiazgu, jak pamiętna wizyta teścia, a w zasadzie najście (mąż był w pracy). Rozsiadł się przy herbacie i od słowa do słowa – niby przyszedł porozmawiać o wnuczce – zaczął robić obrzydliwe sugestie, czegoś tak wulgarnego w życiu nie słyszałam. Najpierw, że nie może zrozumieć, jakim cudem z takim zuch – młodym chłopakiem nie mogłam przez tyle lat mieć dziecka, a tu nagle proszę bardzo, cud! Potem, żebym sobie nie myślała, że mężczyzna będzie przez rok siedział bezczynnie przy żonie, z której nie ma pożytku, bo chętnych, żeby poczuł normalne życie, nie brakuje… No i znowu – jak by mnie ktoś spoliczkował!
Opowiedziałam wszystko mężowi. Wzruszył ramionami, powiedział, że jestem przemęczona i doszukuję się podtekstów, bo nie lubię jego ojca. Kiedy się upierałam, zareagował ostrzej. Że mi nie wierzy, bo ojciec nigdy w życiu by się w ten sposób nie odezwał, a nawet nie pomyślał, to nie w jego stylu. I że mam pewnie depresję poporodową i powinnam się leczyć.
Widzę dwa punkty zaczepienia, dwa światełka w tunelu, tylko jestem tak osłabiona, że nie wiem na razie, jak je wykorzystać. Oczywiście, jest Justynka i póki co, wszystko musi zostać jej podporządkowane. Jest też praca, która „czeka” na mnie od pierwszych tygodni ciąży – musiałam odejść na zwolnienie, ale szefowa zachowała się wspaniale. Dodawała mi odwagi przez całe 9 miesięcy i teraz też minimum raz na tydzień suszy mi głowę, kiedy wreszcie wrócę. A zatem – mam do czego wrócić. Tylko nie wiem, jak i kiedy to wszystko rozegram. Jestem tak osłabiona, że nie mam siły na wojny psychologiczne. Nie mogę opędzić się od myśli, że jestem ubezwłasnowolniona i nie wiem, od czego zacząć. Niczemu i nikomu już nie wierzę, tylko własnym uszom i oczom. A do nich docierają rzeczy straszne.
![](https://i.wpimg.pl/100x0/m.autokult.pl/vnjbcw5keq8ribvkghb0gmh4-6388312.png)
Danka
***
Kochana Danusiu!
Diagnoza na odległość brzmi: to nie depresja. Rozróżniasz mocne i słabe punkty sytuacji, a jednym z najmocniejszych punktów – wbrew temu, co sądzisz – jesteś Ty sama. Masz rację: trzeba wziąć się w garść, choćby nie wiem jak trudne to było w Twoim stanie fizycznym. Ale stopniowo. Nie kosztem zdrowia, własnego ani córeczki i chyba nie kosztem przyszłości całej Waszej rodziny. Ja bym jej jeszcze nie przekreślała.
![](https://i.wpimg.pl/100x0/m.autokult.pl/vnjbcw5keq8ribvkghb0gmh4-6388312.png)
Nie wiem, na jakie wsparcie możesz liczyć np. ze strony przyjaciół czy własnych rodziców. Rozejrzyj się, ktoś się na pewno znajdzie, kto na początek zewrze z Tobą szeregi. Nie znając dokładniej Twojego położenia, mogę tylko podpowiedzieć, co ja bym zrobiła.
Gwałtowne ruchy odłożyłabym na później, może z wyjątkiem jednego: musisz znaleźć sposób, by wyrzucić ze swojego życia narzuconą opiekunkę do dziecka oraz jej chlebodawcę – teścia. Przemawiają za tym racjonalne argumenty – jesteś matką, masz prawo i bezwzględnie pierwszy głos w wyborze niani – tym bardziej takiej, która mieszka pod Twoim dachem. Dodatkowe „rozrywki” w postaci aforyzmów teścia też są Ci w tej chwili zbędne. Nie wolno mu przekraczać progu Waszego domu po tym, co powiedział. Powinnaś postawić to jasno. Trudno, będzie to dodatkowy test dla Twojego męża, a przy okazji sprawdzian tego, ile prawdy kryje się w zjadliwych aluzjach jego ojca. Niestety, jest to człowiek bez klasy, a jego zachowanie plasuje się poniżej poziomu morza. Ale zmierz się z tym, zamiast wpadać w paranoję i tonąć w domysłach. Rodziców (ani teściów) sobie nie wybieramy.
Mąż nie ma wyjścia, musi wybrać. Chyba zdążyłaś go już poznać na tyle, by nie bać się, że wyprosi Cię z dzieckiem za drzwi, prawda? Sądzę zresztą, że nie w tym problem. On wyraźnie żyje w cieniu ojcowskiego autorytetu i jako mężczyzna sam powinien się z tym uporać, w każdym razie Tobie na razie odradzam walkę z wiatrakami. Póki co, niech panowie spotykają się na mieście i tam prowadzą swoje „męskie” rozmowy. Ty potrzebujesz spokoju.
A kiedy odnajdziesz się na nowo we własnym domu i na swoich warunkach, niebo trochę się przejaśni i zorientujesz się bez trudu, o co w tym wszystkim chodzi. Nie pozwól, by antypatia i schematy myślowe Twojego teścia zadecydowały o losach Waszego małżeństwa. Daj szansę mężowi, który jak dotąd wykazał się w całej sprawie jedynie biernością. Wpuścił do domu obcą kobietę, przyjmując „pomoc” ojca i najprostsze rozwiązanie, najprawdopodobniej w trosce o Twoje dobro. Myślę, że można mu to wybaczyć. Reszta wyjdzie sama.
A przede wszystkim – kuruj się po trudnej ciąży, ciesz się córeczką i zbieraj siły do pracy, w której nie mogą się Ciebie doczekać. Myśl pozytywnie. Za chwilę może się okazać, że dostałaś od losu dużo więcej, niż Ci się w tej chwili wydaje!Ściskam Cię mocno.
Cegła
![](https://i.wpimg.pl/100x0/m.autokult.pl/vnjbcw5keq8ribvkghb0gmh4-6388312.png)
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze