Wredna koleżanka
CEGŁA • dawno temuSpotkała mnie podwójna klęska. Powinnam jakoś wybrnąć z tego z twarzą, ale na razie jestem zamroczona i nie mogę nawet zebrać myśli. Koleżanka najpierw załatwiła mi pracę, a potem zaczęła mnie obgadywać, zarzucając mi lenistwo i posądzając mnie o częste romansy, w dodatku zdyskredytowała mnie u chłopaka, który podobał mi się bardzo i na którym mi zależy. Nie wiem dlaczego to zrobiła?
Droga Cegło!
Spotkała mnie podwójna klęska. Powinnam jakoś wybrnąć z tego z twarzą, ale na razie jestem jakby zamroczona i nie mogę nawet zebrać myśli.
Dostałam pracę w jakimś sensie nieładnie, bo dzięki tzw. krytykowanej powszechnie „prywacie” - bliska koleżanka ze studiów ściągnęła mnie do swojej firmy, dała rekomendacje pod niebiosa, no i udało się. Usprawiedliwia mnie może to, że lubię to, co robię, i nie boję się pracy, a zatem się nie obijam i nikogo nie wykorzystuję ani nie wygryzam.
Kłopoty zaczęły się bardzo przyjemnie i podstępnie. W styczniu do naszego biura przyszedł nowy informatyk, baaardzo fajny koleś. Cichy, profesjonalny, uczynny. Na dodatek miły jako człowiek. Po jakimś czasie zaczęłam mieć „omamy”, że często zerka w moją stronę, nawet bez powodu (zawodowego). Potem się okazało, że to nie złudzenie. Zaczęło mi to sprawiać niejaką przyjemność, chociaż sytuacja nie posuwała się, że tak powiem, naprzód. Po prostu wyróżniał mnie w kontaktach, a ja jego, i było to umiarkowanie widoczne, także dla otoczenia. Grześ robił drobniutkie gesty, w rodzaju „Podoba mi się twój wisiorek” - i w tym momencie dotykał wisiorka, niby żeby go lepiej obejrzeć, albo „Masz nowe buty?” - i głaskał mi buta… Takie dyskretne dążenie do niewinnego kontaktu fizycznego. Niestety, niewinnego.
Jak Ci dałam do zrozumienia, zaczęło mi podświadomie na tym zależeć. I zaczęłam się dziwić, czemu „to” się nie rozwija w logicznym kierunku, czyżby dla Grześka to było tylko naturalne, nic nie znaczące zachowanie wobec lubianej koleżanki? Bałam się odpowiedzi pozytywnej na to pytanie, więc jej nie szukałam.
Tak się „czailiśmy” przez dwa miesiące. Potem Grzegorz zachorował i gdy poszedł na 2 tygodnie zwolnienia, dopiero zauważyłam, jak ogromnie mi go brakuje w pracy, jego obecności, spojrzenia, najprostszych uwag… A ja nawet nie mam jego komórki, ani on mojej… To chyba znaczy, że nie wyszliśmy poza pewne granice, prawda? W tym czasie moja dobra koleżanka Agnieszka, która pomogła mi się zatrudnić, zaczęła mi ostro dawać w kość, chociaż nie jest moją przełożoną – facet nazwałby to robieniem koło pióra. To się zaczęło akurat pod nieobecność Grzegorza – jakieś niewybredne uwagi o mojej pracy, do mnie i za plecami, od dziewczyn z pokoju dowiedziałam się, że Agniecha rzuciła podczas lunchu uwagę przy stole, że „mnie trzeba gonić, bo jestem zdolna, ale leniwa”. Osłupiałam i nieźle się wściekłam! Wspomniała również coś o moim wdawaniu się w „romansidła” z kim popadnie, a przecież „wszyscy wiedzą” (jacy wszyscy?!), że Grzegorz na przykład od lat ma dziewczynę i jest bardzo szczęśliwy.
No, ta ostatnia wiadomość trochę mnie ukłuła w serducho, przyznaję, zresztą nie przyszłoby mi do głowy, że coś takiego można wyssać z powietrza. Pomyślałam: trudno, normalka, koleś po prostu był dla mnie miły, ale przecież niczego więcej nie dawał do zrozumienia, to ja snułam fantazje. „Ciekawie” się zrobiło naprawdę po powrocie Grześka ze zwolnienia – przywitaliśmy się spontanicznie, ale zaraz na drugi dzień zaczął mnie jakby lekko omijać wzrokiem. Automatycznie pomyślałam, że to kolejna sprawka Agniechy – i nie pomyliłam się! Napisałam otwartym tekstem maila do Grzesia, bo mi na nim zależy, kropka. „Gniewamy się?” - zapytałam tylko. Jak przeczytałam odpowiedź, zrobiło mi się ciemno przed oczami…
Agnieszka była u Grzesia w domu – chorych nawiedzać… Spytał mimochodem, czy ja się też może do niego wybieram, a ona mu na to, żeby dał sobie ze mną spokój, bo mam chłopaka, z którym ostatnio mi nie idzie, i ze mną zawsze jest tak samo: zabezpieczam sobie tyły, a potem i tak się z nim godzę, zawsze do siebie wracamy, więc w tym temacie Grzesiek nic „nie ugra”.
Ręce opadają, Cegło! Czy ja mam tej wrednej żmii spuścić bęcki w ciemnej ulicy?! Po co w ogóle ktoś robi coś takiego? W czyim interesie? Bo chyba nie firmy… Spaliła mnie w oczach Grześka, przed częścią kolegów z pracy też. Po co mi pomogła się zatrudnić – żebym teraz się zwolniła? Mam ochotę to zrobić, to prawda. Jestem ogólnie rozżalona i nie mogę znieść myśli, że Grzegorz stracił do mnie sympatię i ma mnie teraz za manipulantkę.
Elka
***
Droga Elu!
Nie wiem, czasami zdarza się tak, że znamy kogoś kilka lat, ufamy mu, a potem ten ktoś robi woltę i… jest po przyjaźni. Naturę intryganta dość trudno ukryć – wydaje mi się więc, że gdyby koleżanka już wcześniej próbowała różnych dziwnych akcji za Twoimi plecami, na przykład w trakcie studiów – nie mogłabyś tego sama nie zauważyć lub nie dowiedzieć się o tym w inny sposób.
Wierzę w Twoje zaskoczenie, ale sytuacja, wbrew Twoim odczuciom, jest dość typowa. To są, wybacz, tanie zagrywki na poziomie szkoły podstawowej. Ktoś – na przykład Ty – powinien się wykazać dojrzałością… Koleżanka pomogła Ci się zatrudnić w tej samej firmie – cóż, może miała taki życzliwy odruch, a może jednak ten odruch miał jej zapewnić jakieś korzyści? Odciążyć ją w pracy, umożliwić zapunktowanie u szefów? A teraz – gdybam – przestraszyła się, bo jesteś lepsza od niej? Bardziej lubiana i ceniona? A może podoba się Wam ten sam facet?
Dochodzenie prawdy w tym momencie uważam za stratę czasu – jeśli wykażesz się hartem ducha i pozostaniesz w pracy, prędzej czy później intryga odsłoni drugie i trzecie dno. Nie zwalniaj się dlatego, że ulubiony kolega chwilowo stracił do Ciebie zaufanie, a kilka osób usłyszało, że jesteś leniwa… Daj ludziom pewien kredyt zaufania – może wcale nie wierzą bezkrytycznie opiniom Twojej koleżanki. Może wcale za nią nie przepadają ani nie traktują jako autorytet w żadnej sprawie? Nie zdziwiłoby mnie to. Pracuj dalej i pozwól, by inni mogli ocenić Cię samodzielnie.Z Grzegorzem sprawa jest o tyle trudniejsza, że to chłopak chyba idealistyczny i lekko nadwrażliwy, a przy tym naiwny. Te urocze skądinąd cechy sprawiają, że bywa łatwowierny i łatwo go zranić. Zostałaś jednak bardzo nieładnie obgadana (a propos – może panna Agnieszka jest zazdrosna o cudze sukcesy na jakimkolwiek polu, także uczuciowym?) i dla własnego spokoju powinnaś to wobec Grzegorza odkręcić, skoro tak Ci na nim zależy. Jeśli nie od razu Ci uwierzy – trudno. Skoro na razie się od Ciebie odsunął, i tak niewiele masz do stracenia. A do odzyskania całkiem sporo. Spokojnie wyjaśnij mu całą prawdę o zaistniałej sytuacji, łącznie z informacją, którą usłyszałaś na jego temat (że ma dziewczynę). Powiedz, że chcesz to zweryfikować. Nie bój się zasugerować mu swoich uczuć. Jeśli nie zobaczysz dobrej woli z jego strony (w co wątpię), będzie to znaczyło, że problem leży po jego stronie i on musi się z nim uporać. Na to nie masz wpływu.
Masz natomiast wpływ na swój wizerunek w oczach ludzi, na których Ci zależy, i absolutnie nie wolno pozwolić na to, by nieżyczliwa Ci lub zgorzkniała osoba decydowała o Twoim losie, tym, jak się czujesz i jakich dokonujesz wyborów. Takie zachowanie musi być zdemaskowane i w miarę możliwości ukarane – oczywiście, nie mówię o zemście. Nie zniżaj się do poziomu koleżanki i do jej metod postępowania. Znajdź moment, by w bezkrwawy sposób udowodnić jej kłamstwo i sprawić, by poniosła konsekwencje.
Nie uciekaj przed tą sytuacją i z niczego pochopnie nie rezygnuj – poza wszystkim, to przecież tak, jakbyś przyznała się do niepopełnionej winy!
Powodzenia!
Cegła
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze