„W lepszym świecie”, Susanne Bier
RAFAŁ BŁASZCZAK • dawno temuTegoroczny laureat Oscara (i Złotego Globu) dla najlepszego filmu nieanglojęzycznego. Bier zaprasza nas do wspólnej refleksji: jak reagować na przemoc we współczesnym świecie? Czy nadal aktualna jest chrześcijańska filozofia nadstawiania drugiego policzka? Jak przekonać do subtelniejszych rozwiązań zwykle wybierającą najprostszą drogę młodzież? Film unika prostych odpowiedzi. Opowieść budząca niepokój.
Tegoroczny laureat Oscara (i Złotego Globu) dla najlepszego filmu nieanglojęzycznego. Amerykańskie werdykty z roku na rok budzą coraz większe kontrowersje, nie inaczej jest i tym razem. Bo W lepszym świecie to bez wątpienia kino ciekawe i na swój sposób ważne. Ale czy dorównujące (również nominowanym) Pogorzelisku, Kłowi? Nie wydaje mi się.
Susanne Bier (Bracia, Tuż po weselu) zestawia tu ze sobą dwa, geograficznie bardzo odległe wątki. Główny rozgrywa się w cichym, idyllicznym duńskim miasteczku. Poznajemy dwóch nastolatków: łagodny, zdezorientowany separacją rodziców Elias jest szykanowany przez szkolnych osiłków. Z pomocą przychodzi mu nowy uczeń, powracający w rodzinne strony po niedawnej śmierci matki Christian. Na pozór silny, zdecydowany, wierzący w ideologię siły i zemsty chłopak staje się idolem Eliasa. Przeciwwagą próbuje być konsekwentnie propagujący pacyfizm ojciec chłopca, chirurg Anton. Tyle, że Anton coraz więcej czasu spędza na misjach humanitarnych w Afryce, gdzie niejednokrotnie przyjdzie mu skonfrontować swoje przekonania z dalece bardziej ekstremalnymi sytuacjami (to drugi ze wspomnianych wątków).
W lepszym świecie budzi ambiwalentne odczucia. Bier bardzo dobrze zaczyna swoją opowieść. Przy pomocy prostych, codziennych zdarzeń zgrabnie zarysowuje podstawowe pytania. Szkolna przemoc zestawiona z agresją afrykańskich watażków przesuwa cały ciężar na (dość podobną w obu przypadkach) genezę zjawiska. Dalej Bier zaprasza nas do wspólnej refleksji: jak reagować na przemoc we współczesnym świecie? Czy nadal aktualna jest chrześcijańska filozofia nadstawiania drugiego policzka? I wreszcie: jak przekonać do subtelniejszych rozwiązań zwykle wybierającą najprostszą drogę młodzież? I tu zaczyna się problem. Bo z jednej strony Bier (i za to brawa!) unika prostych odpowiedzi. Z drugiej, z czasem wyraźnie gubi się w zapoczątkowanym dyskursie, próbuje niejednoznacznych podpowiedzi, cokolwiek pretensjonalnych (i zdecydowanie nazbyt grubymi nićmi szytych) alegorii do wydarzeń w trzecim świecie. W ogóle reżyserka wyraźnie wykłada się na wątku afrykańskim. Tu już króluje (zapewne uwielbiana przez Amerykanów) powierzchowna sztampa. Afryka jest piekłem, w które jedynie szlachetny, biały człowiek może wprowadzić nieco ładu. Ta post kolonialna wizja budzi uśmiech politowania i skutecznie rozwala narrację całego filmu. Bo wzajemne uzupełnianie się wydarzeń rozegranych na dwóch różnych krańcach globu to zabieg niewątpliwie efektowny, ale wymagający niesłychanej precyzji scenariusza. A tego w W lepszym świecie brakuje. Pozostaje wrażenie dołączonego na siłę (i znowu: popularnego w Ameryce) globalnego uniwersalizmu. W dodatku Bier nie wytrzymuje i w końcówce uderza w sentymentalne na hollywoodzką modłę tony, serwuje uproszczony „prawie” happy end. Wpierw inicjuje (wyśmienicie zresztą!) opowieść budzącą niepokój, później, chociaż niepokoju nie rozładowuje, próbuje przekonać, że ostatecznie jest OK. W każdym razie w lepszym świcie. A więc (oczywiście) tym naszym, białym, bezpiecznym, cywilizowanym.
Być może trochę przesadzam, ale twórczość Bier prowokuje do takich wniosków. Nie od dziś europejska krytyka zarzuca jej uproszczoną, pseudo-artystyczną komercję, amerykańska przeciwnie: bije brawo i obsypuje nagrodami. Bo Amerykanie lubią, żeby odrobinkę ich zaniepokoić, ale w finale naruszony komfort zwrócić. I wg takiego klucza Amerykanie nagradzają. Nowy obraz Bier porusza ważne kwestie, zasługuje na uwagę itd. Ale w gronie tegorocznych nominowanych do nieanglojęzycznego Oscara były obrazy dojrzałe, spójne, odważne i bez wątpienia lepsze niż W lepszym świecie.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze