„Przepis na życie”, Nicky Pellegrino
DOMINIK SOŁOWIEJ • dawno temuTypowa książka o Włoszech: jest w niej odrobina miłości, pikanterii i gotowania, ale całość nie jest zespolona ciekawą fabułą. Nie ma w niej elektryzującego pomysłu. To powieść, którą spokojnie możemy sprzedać do antykwariatu, bo nie warto pożyczać jej znajomym.
Pięknych, romantycznych historii o Włoszech napisano pewnie dziesiątki tysięcy. Dlatego kolejna propozycja, pojawiająca się na księgarskich półkach, nie powinna nas dziwić: jest popyt, więc autorzy dwoją się i troją, by pisać o włoskiej kuchni, obyczajach, klimacie, romansach, winie i oliwkach. W ten nurt wpisuje się powieść Nicky Pellegrino Przepis na życie – propozycja z gatunku tych, które niestety szybko wylatują nam z głowy (chyba, że stoi za nimi potężna maszyna marketingowa, tak jak w przypadku Jedz, módl się, kochaj Elizabeth Gilbert; o książce dyskutuje się przede wszystkim w kontekście filmu z Julią Roberts). Przepis na życie to powieść, którą spokojnie możemy sprzedać do antykwariatu, bo nie warto pożyczać jej znajomym.
Główna bohaterka, Alice, po rozstaniu z chłopakiem pakuje walizki i wyjeżdża do Londynu do swojej dobrej przyjaciółki. Tam podejmuje pracę kelnerki, a później szkoli się w kucharskim fachu (robiąc przy tym naprawdę znaczne postępy). Tak się składa, że zamożna matka koleżanki kupuje wspaniałą, choć mocno zniszczoną willę we włoskim miasteczku. Młode dziewczyny postanawiają zobaczyć świeżo zakupiony dom oraz poznać sekrety magicznej kuchni.
Książka Nicky Pellegrino zbudowana została z dwóch historii: pierwsza z nich to opowieść o włoskich przygodach Alice i Leili, a druga to opowieść o starym włoskim małżeństwie, które przez większość życia opiekowało się ogrodem znajdującym się przy Villa Rosa. Przyjazd gości burzy nieco sielską egzystencję Nunzia i Babetty, ale i tak ich związek przeżywa poważny kryzys. Teraz starzy małżonkowie muszą przekazać dom i ogród w ręce nowych nabywców, więc ich życie radykalnie się zmieni.
A więc mamy dwie młode dziewczyny, poszukujące swojego miejsca w życiu oraz parę staruszków, którzy pogodzili się ze swoim losem i myślą już wyłącznie o tym, jak spokojnie przeżyć lata ofiarowane im przez los. Takie zestawienie postaci powinno zapewnić nam interesującą rozrywkę, ale tak się niestety nie dzieje.
Dlaczego książka nie zasługuje na najwyższe noty? Z prostego powodu: nie ma w niej elektryzującego pomysłu. To typowa książka o Włoszech: jest w niej odrobina miłości, pikanterii i gotowania, ale całość nie jest zespolona ciekawą fabułą. Pellegrino mogłaby intensywniej potraktować wątek kulinarny, tzn. wprowadzić jakieś ciekawe przepisy, nadać wszystkiemu klimat znany ze słynnych Przepiórek w płatkach róży Laury Esquivel. A tak całość przypomina źle przyprawioną pizzę, z dobrym ciastem, ale nieciekawie dobranymi składnikami.
Włochy to kraj ognistych kochanków, wspaniałej kuchni i przepięknych krajobrazów. Ale to za mało, by oczarować wymagającego czytelnika. Może pisarka nie chciała poruszać znanych i popularnych tematów, bojąc się np. oskarżeń o banał? Cóż, ryzyko trzeba było podjąć, bo może dzięki temu książka nabrałaby rumieńców i nie zniknęła gdzieś w przepastnych głębinach naszej biblioteczki.
Jedna rzecz mogłaby książkę ocalić: zestawienie Włoch z Wielką Brytanią, a dokładnie z Londynem. Bo jest tak, że życie w zatłoczonej stolicy, w porównaniu z sennym włoskim miasteczkiem okazuje się znacznie ciekawsze, przede wszystkim ze względów fabularnych. Bohaterowie prowadzą tam wciągające rozmowy o miłości, seksie i współczesnej kuchni. Czuje się w nich tętno nowoczesnego życia, przyciągającego ludzi pełnych energii, spragnionych ciekawych, czasami ekstremalnych doznań. W Londynie przynajmniej coś się dzieje.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze