„2 młode wina”, Vlad Lanné
DOROTA SMELA • dawno temuCzeskie komedie cieszą się niesłabnącym zainteresowaniem polskich widzów. Pewnie dlatego, że mają tzw. słowiańską duszę, a do tego bywają znacznie zabawniejsze niż rodzime produkty. To rzadki przypadek komedii romantycznej, na którą można zabrać nawet najstarszych członków rodziny. Film nikogo nie dyskryminuje, nie szczędząc ciepłych słów rolnikom, włóczęgom, nowobogackim, ludziom ciężkiej pracy i leniom.
Czeskie komedie cieszą się niesłabnącym zainteresowaniem polskich widzów. Pewnie dlatego, że mają tzw. słowiańską duszę, a do tego bywają znacznie zabawniejsze niż rodzime produkty. Już sam język pepiczków bawi nas do tego stopnia, że nawet dramaty egzystencjalne w stylu Butelek zwrotnych uważamy za lekkie i wesołe.
Tym razem zresztą też w centrum fabuły są szklane opakowania, choć nie chodzi o flaszki z ulubionym napojem Czechów — piwem. Akcja toczy się bowiem na Morawach, gdzie nasi sąsiedzi próbują wytwarzać wino. Wielu pamięta pewnie zresztą film sprzed paru lat Młode wino, czeskie Bezdroża o dwóch cwaniaczkach z Pragi, którzy trafiają na prowincję.
Ta filmowa przypowieść o życiu, piciu i fermentacji doczekała się sequela. 2 młode wina znów opiewają zalety życia na Morawach i wychwalają cnoty prostodusznych mieszkańców tej krainy, którzy choć nie pozbawieni przywar, bywają na ogół ludźmi poczciwymi. A to dlatego, że hodują i piją tytułowe młode wino o wdzięcznej nazwie "bobule", które leczy alergię, nieśmiałość w stosunku do kobiet, a nawet prostuje charakter.
Młody Honza, który wcześniej żył z drobnych przekrętów w Pradze, w drugiej części jest już porządnym właścicielem ziemskim. Po śmierci dziadka chłopak zajmuje się remontem domu i uprawia winorośl wraz z urodziwą Morawianką Klarą. Sielanka tych dwojga zostaje jednak brutalnie zakłócona przez przyjazd Jirka, kumpla Honzy i specjalisty od kłopotów wszelakich, z sercowymi na czele.
Czeski Don Juan uwiódł córkę znanego mafioso i zbiegł z miejsca zdarzenia. Przy czym wściekły tata poszkodowanej zdążył posłać za nim swojego człowieka od mokrej roboty. Podstarzały pan Tichy, który przybywa do wioski, może się wydawać zabawny, ale w walizce ma takie narzędzia, których raczej nie wozi się ze sobą pod namiot.
Na szczęście na Morawach nigdy nie brakuje "bobula", który skutecznie obraca poważną przestępczość w pijackie wybryki, kładąc pokotem tak mafijnych macherów, jak i mundurowych.
Widać, że podobnie jak Polacy, nasi sąsiedzi za kołnierz nie wylewają. Jednak — co trzeba zaznaczyć — lansowany trunek jest tu jakby mniej groźny, a warunki jego spożywania iście europejskie: degustuje się go w ceglanych piwniczkach oświetlanych świecami, podczas wernisaży, ewentualnie smakuje soków dojrzałej winorośli na świeżym powietrzu.
Ten dyskretny urok Moraw ubogacony czeskim humorem i galerią sympatycznych postaci wraz z sypiącym mądrościami duchem dziadka daje w sumie skuteczną mieszankę rozweselającą. W dodatku 2 młode wina to rzadki przypadek komedii romantycznej, na którą można zabrać nawet najstarszych członków rodziny.
Ale nie tylko, bo film Vlada Lanné w zasadzie nikogo nie dyskryminuje, nie szczędząc ciepłych słów rolnikom, włóczęgom, nowobogackim, ludziom ciężkiej pracy i leniom. Główny bohater to przecież marzyciel-nieudacznik, którego dziadek zza grobu poucza, że "lepiej schrzanić po swojemu niż według czyichś wskazówek".
I to chyba owa tolerancja i dobrotliwość przekonały mnie ostatecznie do tej komedii. Bo choć alkoholowi zdarza mi się powiedzieć zdecydowane "czemu nie", to pijackie żarty na ogół mnie nie śmieszą. Zwłaszcza w takim nasileniu. Tu jednak tematyka monopolowa potraktowana została tak lekko, że prawie się jej nie czuje.
W każdym razie lepsze to od naszych ciężkich klimatów żytnio-wyborowych, które lansowane uparcie przez polskich filmowców bywają potwornie przygnębiające. Moglibyśmy sobie więc życzyć, żeby uprawy na naszych polach, trunki w naszych kieliszkach i sposób przyjmowania procentów w kraju nad Wisłą wyewoluowały w stronę modelu morawskiego. Byłoby to z pewnością korzystne tak dla zdrowia populacji, jak i rodzimego rynku filmowego.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze