Znawcy historii literatury będą tą książką zachwyceni, a i wielbiciele kryminałów nie raz do niej wrócą. Niebanalna fabuła i wyraziste postacie oraz ciekawe rozwiązania stylistyczne – Tancerz Łukasza Orbitowskiego (otrzymał ostatnio Złote Wyróżnienie w nagrodzie J. Żuławskiego) i Jarosława Urbaniuka to książka przemyślana w stu procentach. Chociaż nosi ślady wpływów, autorzy bez wątpienia czerpali z najlepszych wzorców literackich, tworząc coś, co można z pełną odpowiedzialnością przenieść na ekrany kin. Dwóch młodych pisarzy, z których jeden nazywany jest „Luke’em Skywalkerem polskiej fantastyki”, a drugi to „udomowiony Jack Nicholson i bardzo wesoły felietonista”, udowodniło, że w polskiej historii znaleźć można sprawy równie interesujące, co spisek w Opus Dei, znany nam za sprawą Kodu Leonarda da Vinci. Sprawy te dotyczą mistycznych perypetii Adama Mickiewicza i Andrzeja Towiańskiego, opisanych głównie w hermetycznych podręcznikach akademickich dla studentów polonistyki. To właśnie mistyczne szaleństwo autora Konrada Wallenroda stało przyczyną brutalnych zabójstw, które miały miejsce w Krakowie w latach 90-tych. Na trop zabójcy wyrusza komisarz Zbigniew Enka i ksiądz doktor habilitowany Andrzej Gil.
Nie bez powodów akcja książki Orbitowskiego i Urbaniuka dzieje się w Krakowie i Paryżu. Stolica Francji – miejsce, do którego zdążali polscy emigranci po klęsce Powstania Listopadowego – to rzecz zrozumiała. W Paryżu mieszkał Mickiewicz, Słowacki, Goszczyński – zagorzali wielbiciele Andrzeja Towiańskiego (niektórzy do czasu). A Kraków – to przecież najbardziej metafizyczne, jeśli nie mistyczne, miejsce na mapie Polski. Jeśli coś wyjątkowego miałoby się dziać na „styku” dwóch światów – tego rzeczywistego i tego nadprzyrodzonego – to wyłącznie w Krakowie.
Warto również wspomnieć o ewidentnym pierwowzorze Tancerza. To Dziewiąte wrota w reżyserii Romana Polańskiego (film ten to swobodna adaptacja książki Klub Dumas Arturo Pérez – Reverte). Jeden z głównych bohaterów filmu, Boris Balkan, stara się zrekonstruować słynne dzieło napisane przez samego Lucyfera. To dzięki niemu – już jako istota nieśmiertelna – będzie mógł zapanować nad światem żywych i martwych. Podobne rozwiązanie odnajdziemy w Tancerzu. Również tu bogaty biznesmen pragnie dostąpić czegoś, co zarezerwowane jest wyłącznie dla aniołów. I ma mu w tym posłużyć tajemnicza księga. Ale Orbitowski i Urbaniuk to pisarze, którzy stawiają na oryginalność, więc na tym kończą się porównania. A pomysł, który zaserwowali czytelnikom pod koniec książki to iście okultystyczno – literacki majstersztyk.
Na szczególne uznanie zasługuje również kreacja Rajmunda Cnoty – śląskiego dziwaka, założyciela Towarzystwa Wiedzy Ezoterycznej „Jezus Maria”. To postać z krwi i kości przypominająca członka słynnej sekty Teofila Ociepki – przywódcy Janowskiej Gminy Okultystycznej (notabene śląskim okultystom poświęcony jest Angelus Lecha Majewskiego).
Tancerz Łukasza Orbitowskiego i Jarosława Urbaniuka to wyjątkowa na polskim rynku powieść szpiegowska i detektywistyczna jednocześnie, czerpiąca obficie z historii polskiego romantyzmu – tego mniej znanego, ezoterycznego, przesyconego magią, mistyką i grozą. Okazuje się, że walka o rząd dusz, jaką stoczył kiedyś ksiądz Piotr, powtórzyła się sto siedemdziesiąt lat później. A stoczył ją inny ksiądz – tym razem doktor habilitowany – konsultant policji, który nie stroni od kieliszka, a i na kobiety potrafi spojrzeć lubieżnym okiem. Ktoś by powiedział: jakie czasy, tacy egzorcyści. Ale Orbitowskiego i Urbaniuka interesuje co innego: przede wszystkim skuteczność. Bo, jak się okazuje, ksiądz Andrzej Gil z demonami radzi sobie wyjątkowo dobrze.