Agresywny tytuł Kły Norwegii sugeruje kolejny kryminał ze Skandynawii, rogata postać na okładce pozwala sądzić, że bohaterami powieści będą jacyś diabelscy metalowcy, których, wiadomo, na Północy mamy zatrzęsienie. Nic z tego, zamiast o uzębieniu, Janina Laxness opowiada sen. Znamy różne rodzaje śnienia, zależne tylko od miejsc, dokąd udają się polscy emigranci w poszukiwaniu lepszego losu. Jest więc śnienie londyńskie, niemieckie, amerykańskie śnienie jakoś traci na popularności, za to o norweskim niewiele wiadomo. Do teraz, bo Kły Norwegii niosą sporo ciekawych informacji.
Oto norweskie widoczki na papierze: pan Irek, łachmaniarz o uroku kloszarda, naprawdę, erudyta i znawca sztuki, przez ten kontrast osoba tajemnicza. Wyłania się z niebytu, by zaraz zniknąć. Dalej, kulty buddyjskie w mutacji dla najbogatszych, wyzysk robotników, umiłowanie rzadkiego gościa jakim jest słońce i jeziorka tłumnie odwiedzane przez homoseksualistów. Na zimnym tle Północy połyskują też prawdy niezmienne: nikt cię nie przekręci tak jak rodak, na galerników (czyli-właścicieli galerii) trzeba uważać, a owca z wilkiem mają większe szanse na szczęśliwe pożycie, niż dwoje poślubionych sobie artystów.
Norwegia i Norwegowie zmitologizowali się już w polskiej wyobraźni. Konserwatyści wyją ze zgrozy na myśl o skandynawskiej rozpuście, kwitnącej w najlepsze dzięki rozluźnieniu swobód obyczajowych, choć z Kłów… wyłania się obraz wielkiego znudzenia seksem, ubarwianego zaledwie ucieczkami w praktyki orgiastyczne. Te odbywają się na każdej szerokości geograficznej. Jest też mit Norwegii jako krainy płynącej miodem i mlekiem, gdzie za leżenie do góry brzuchem dostaje się ciężką forsę, pracę dostać prosto, stypendium – jeszcze prościej. Norwegia nie pozwoli ci zginąć i zawsze podniesiesz się z upadku. Ta wizja zdopingowała wielu do wyjazdu, niestety, złote bramy zastali zamknięte. Otwiera je głównie ślub z kimś cieszącym się przywilejami obywatela, reszta skazana jest na biedowanie, ciężką pracę i trudności w oszczędzaniu – podstawowe koszta życia są horrendalne. Taka sytuacja owocuje rozczarowaniem. Zwłaszcza, że wstyd wracać.
Zresztą, delikatna, pozbawiona żalu atmosfera rozczarowania towarzyszy całej tej, niewielkiej książeczce. W dokumencie poświęconym młodym, norweskim ruchom kontrkulturowym, artystów pytano o przyczynę buntu. Jeden wskazał „piekło łatwego życia”, będącego udziałem mieszkańców. Właśnie ta łatwość, brak mocniejszych wrażeń wydaje się być tym, co Norwega gnębi, a co ten paradoksalnie ceni sobie najbardziej. Podobne wnioski można wydobyć z zajmującej lektury Kłów Norwegii.
Dopuszczam możliwość, że intencje autorki były zupełnie inne.