"Pogoda dla wszystkich", Marek Ławrynowicz
LEWI • dawno temuIroniczny styl Marka Ławrynowicza zwiódł mnie na chwilę, śmiałam się szczerze sądząc, że mam przed oczami zwykłą satyrę, gdy nagle przyszło olśnienie, a wtedy śmiech zamarł na ustach - Boże, ale przecież tak dokładnie było. Warto było sięgnąć po lekturę „Pogody dla wszystkich”, tej mądrej, wzruszającej i naprawdę dowcipnej przypowieści o losie tej wiotkiej trzciny na wietrze, która jest każdy z nas.

„Pogoda dla wszystkich” to minipowieść o perypetiach niczym niewyróżniającego się mężczyzny w średnim wieku, którego dotyka nagły przypadek amnezji. Jan Sierpień, bo takie nazwisko przyjmuje mężczyzna, który nie pamięta nic na swój temat i którego nikt nie rozpoznaje mimo występów w telewizji, odnosi niemały sukces — poznaje wpływowe osoby, otrzymuje mieszkanie, zdobywa całkiem pokaźne środki do życia, co w dzisiejszych czasach dla wielu ludzi jest luksusem poza zasięgiem ich możliwości. Jednak w miarę ugruntowywania swojej pozycji i powrotu do normalnego życia, Jan Sierpień zaczyna rozumieć, dlaczego wymazał ze świadomości pamięć o całej swojej przeszłości i wiedzę o świecie.
Powieść Marka Ławrynowicza co najmniej w trzech aspektach nawiązuje do gatunku powiastki filozoficznej w stylu wolterowskiego „Kandyda”. Po pierwsze, obie książki rozprawiają się z naiwnym optymizmem, jaki podzielają ich bohaterowie: Kandyd — wierzący w wyższy sens zarówno przypadku, jak i ludzkich poczynań oraz Jan Sierpień, człowiek, który nie pamięta przeszłości, a tym samym nie ciążą mu przykre wspomnienia i rozczarowania, których nie mógł był uniknąć. Po drugie, podobnie jak Voltaire, Ławrynowicz posiłkuje się przykładami ze współczesnych mu realiów politycznych i społecznych do ukazania marności tego „najlepszego ze wszystkich światów” i co ciekawe, okazuje się, że system oświeconego absolutyzmu w podobny sposób korumpuje charaktery ludzkie, co młoda demokracja w postkomunistycznej Polsce. Po trzecie, mimo że „Kandyd” i „Pogoda dla wszystkich” to skrzące się humorem minipowieści, które czyta się lekko i z dużą przyjemnością, poruszają najistotniejsze kwestie egzystencjalne i jak to musi być w przypadku utworów rozprawiających się z iluzjami, których chwyta się człowiek, prowadzą do pesymistycznych konkluzji.
Trudno też nie dopatrzyć się podobieństw pomiędzy „Pogodą dla wszystkich” Marka Ławrynowicza a najnowszym filmem Jerzego Stuhra o podobnym tytule: „Pogoda na jutro”. Ponieważ w dzisiejszej Polsce nie ma młodych idealistów w rodzaju Kandyda — młodzież wykazuje się bowiem cudownymi zdolnościami adaptacyjnymi do teraźniejszych praw rynku, radzi sobie niepokojąco dobrze w dżungli środowiska mediów i polityki, a co gorsza nie ma okazji zetknąć się z kimś, kto kultywowałby w niej postawy moralne i niemodne przywiązanie do wartości - bohaterem, który przeżywa rozczarowujące starcie z teraźniejszą Polską musi być człowiek „starej daty”, nie z tej epoki, „wyrwany z kontekstu”, a więc mężczyzna w średnim wieku, który na tle histerycznym oczyścił swój mózg ze wszelkich złych wspomnień i doświadczeń, czy też ktoś, kto na blisko 20 uciekł do klasztoru o ścisłym rygorze i tam, odcięty od świata starał się zapomnieć jak najwięcej ze swego świeckiego, normalnego życia. Niezwykle podobne w „Pogodzie dla wszystkich” i „Pogodzie na jutro” są wizje współczesności: żerującej na najniższych instynktach, przekazującej fałszywy obraz rzeczywistości telewizji; polityki, w której silną pozycję zachowali konformiści o komunistycznej przeszłości; społeczeństwa, które daje sobą zbyt łatwo manipulować; rodziny, która rządzi się tymi samymi regułami co spółka handlowa, trwając tak długo, jak trwa koniunktura rynkowa.

Ironiczny styl Marka Ławrynowicza zwiódł mnie na chwilę, śmiałam się szczerze sądząc, że mam przed oczami zwykłą satyrę, gdy nagle przyszło olśnienie, a wtedy śmiech zamarł na ustach — Boże, ale przecież tak dokładnie było. Warto było sięgnąć po lekturę „Pogody dla wszystkich”, tej mądrej, wzruszającej i naprawdę dowcipnej przypowieści o losie tej wiotkiej trzciny na wietrze, którą jest każdy z nas.

Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze