Pierwsza połowa Odlotu oszałamia. Nigdy wcześniej żadna animacja w tak dosłowny sposób nie ukazywała problemu starości.
[photo position="inside"]20018[/photo]Schorowany, niedołężny, płaczący nad grobem zmarłej żony człowiek bohaterem kreskówki, której budżet wyniósł 200 milionów dolarów? Na coś takiego mógł pozwolić sobie jedynie Pixar. I na tym nie koniec. Dostajemy też przejmującą analizę życia człowieka, któremu codzienne problemy (przede wszystkim ciągły brak pieniędzy) wydarły prawo do realizacji marzeń.
[photo position="inside"]20019[/photo]Ten nastrój rozbija fenomenalna, pełna niesamowitej energii scena, w której zgorzkniały, cyniczny, zapomniany przez świat Fredericksen... odlatuje. Do tego miejsca film dosłownie wbija w ziemię i stanowi bezsprzecznie największe osiągnięcie w historii studia Pixar.
Szkoda tylko, że twórcy jakby przestraszyli się własnej śmiałości i przez resztę filmu konsekwentnie osłabiają przekaz niesamowitego otwarcia.
[photo position="inside"]20020[/photo]Południowoamerykańska część perypetii Fredericksena to oszałamiające wizualnie, pierwszorzędne, ale i dość stereotypowe kino wielkiej przygody. Pete Docter (reżyser) pełnymi garściami czerpie tu z filmów takich jak Indiana Jones czy The Goonies, nawiązuje do złotej ery Hollywood, wykonuje ukłon w stronę klasycznych produkcji Disneya. Podniebne sceny zapierają dech w piersiach; zaprezentowana tutaj technika animacji to autentyczna wirtuozeria.
[photo position="inside"]20021[/photo]Kapitalnie wykorzystano też efekt trójwymiarowości. To bodajże pierwszy film, w którym osławione "3D" nie jest celem samym w sobie, ale stanowi integralną, organiczną wręcz część samej narracji. Do tego dochodzą przesympatyczne postaci, świetny (i odrzucający wreszcie wszechobecną w tego typu kinie żonglerkę popkulturowymi nawiązaniami) humor doprawiony wściekłą dynamiką zdarzeń.
[photo position="inside"]20022[/photo]Gdyby tylko nie wrażenie, że cały ten niewiarygodnie efektowny cyrk ma przede wszystkim odsunąć widza od niewesołej refleksji, tak wyraźnie zarysowanej w miejskiej części Odlotu...
Ale też Pixar konsekwentnie stoi na straży pewnego światopoglądu. Antykonsumpcyjny i antycywilizacyjny, promujący idealistyczną wręcz
[photo position="inside"]20023[/photo]wiarę w siłę marzeń, przypominający o podstawowych wartościach ton wypowiedzi Lassetera i jego ekipy usprawiedliwia (stojący nieco na bakier z logiką) triumf Fredericksena. I nawet jeżeli Odlot w całości nieco ustępuje Ratatujowi czy Wall-E, wciąż jest dowodem najwyższej formy twórców ze studia Pixar.