"W zbawiennej próżni", Ronlyn Domingue
DOMINIK SOŁOWIEJ • dawno temuPowieść Ronlyn Domingue powinno się czytać bez pośpiechu, w odpowiedniej atmosferze, pijąc gorącą herbatę albo czekoladę. Chociaż te kilka zdań, które wydawca umieścił na okładce książki (Tragicznie zmarła dziewczyna trafia do świata „pomiędzy”, skąd snuje opowieść o niespełnionej miłości) raczej nie zachęca do lektury, „W zbawiennej próżni” to książka, w której nie ma ckliwości typowej dla harlequinów. To książka z „pazurem”.
To standardowy motyw z wielu horrorów: duch zmarłego człowieka błąka się po świecie i nawiedza bliskie sobie osoby. Czasami są to duchy pokutujące za grzechy, czasami zjawy, które z miłości do życia nie potrafią oderwać się od ziemi. Nic dziwnego, że literaci i filmowcy często sięgają do historii z zaświatów. To doskonały sposób na pokazanie tego, co ważne w ziemskiej egzystencji, a za czym tak bardzo tęsknią już nieżyjący. Bohaterem powieści Ronlyn Domingue „W zbawiennej próżni” jest duch, który kilkadziesiąt lat mieszka wśród żyjących, w przestrzeni określanej przez niego mianem „świata pomiędzy”. Zmarła Raziela Nolan nikogo jednak nie straszy, bo większość czasu poświęca wspomnieniom minionej miłości, gorącej, namiętnej i tragicznej, przerwanej nagłą śmiercią. Ale w tym „świecie pomiędzy” nie jest sama. Towarzyszą jej duchy, które na moment tylko pojawiły się w zaświatach, by przygotować się do życia w niebie. Raziela jest ich nauczycielką i przewodnikiem. Dzięki niej wiedzą, jak radzić sobie z uczuciami, które wciąż związane są z ziemskim życiem.
Powieść Ronlyn Domingue powinno się czytać bez pośpiechu, w odpowiedniej atmosferze, pijąc gorącą herbatę albo czekoladę. Chociaż te kilka zdań, które wydawca umieścił na okładce książki (Tragicznie zmarła dziewczyna trafia do świata „pomiędzy”, skąd snuje opowieść o niespełnionej miłości) raczej nie zachęca do lektury, „W zbawiennej próżni” to książka, w której nie ma ckliwości typowej dla harlequinów. To książka z „pazurem”, bo oprócz niebanalnej historii o miłości przewijają się w niej także wątki feministyczne, m.in. walka amerykańskich sufrażystek o równouprawnienie. Wyjątkowy efekt daje osadzenie fabuły w dwóch, a właściwie trzech przestrzeniach czasowych. Pierwsza z nich to lata 20. XX wieku, druga – współczesność, a trzecia – wieczność „świata pomiędzy”. Akcja książki dzieje się w Nowym Orleanie uznawanym za kolebkę jazzu.
To wyjątkowe doświadczenie – obserwować, jak duchy zmarłych ludzi poruszają się po znanych sobie miejscach, rozmawiają o życiu, miłości i minionych uczuciach lub pragną nauczyć się czegoś, czego nigdy nie umieli za życia. Trzeba przyznać, że Ronlyn Domingue udało się stworzyć przekonujący świat, jednocześnie tak podobny do ziemskiego i z drugiej strony tak od niego różny. Mimo że duchy, które w nim mieszkają, muszą przestrzegać określonych zakazów, jest w nich więcej życia niż w żywych. Poza tym przyjaciele Razieli potrafią ze znacznie większą intensywnością odczuwać bodźce zmysłowe: Przedtem, kiedy mieliście uszy cielesne, słyszeliście jedynie w określonym pasmie częstotliwości — mówi do swoich uczniów Raziela. — Ciało niosło pewne ograniczenia. Teraz zmieniły się zasady. Bez trudu potraficie wyłowić pojedyncze dźwięki lub rozmowy w hałaśliwych miejscach. Wychwycicie również dźwięki w całkowitej dla was, do niedawna, ciszy albo z odległości, z której przedtem nic nie słyszeliście. Rozpoznacie subtelne niuanse w głosach ludzi. W obecnym stanie łatwiej zrozumieć sens bądź intencję ludzkich wypowiedzi.
Ale nie zaświaty są w tej książce ważne, lecz to, co dzieje się między ludźmi, to, w jaki sposób miłość, wspomnienia i dawne uczucia potrafią zmienić spojrzenie na świat i relacje z bliskimi. Kiedy Amy – jedna z żyjących bohaterek książki – otrzymuje płytę z filmem DVD o jej dzieciństwie i młodości, wszystko się w jej życiu zmienia. Chociaż jest szczęśliwą mężatką, wspomnienie pierwszej miłości staje się przyczyną poważnego kryzysu w jej małżeństwie. A wszystko to obserwuje niewidzialna Raziela, snująca własną opowieść o niespełnionych marzeniach.
Powieść Ronlyn Domingue ma w sobie niezapomnianą atmosferę „Nostalgii anioła” Alice Sebold i „Domu dusz” Isabel Allende. To książka, która zachęca do tego, by cieszyć się życiem i czerpać z niego pełnymi garściami. Dziś nie każdy o tym pamięta.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze