Babeszjoza. Choroba z Lyme
PAULINA MAJEWSKA-ŚWIGOŃ • dawno temuKleszcz kojarzony jest zazwyczaj z boreliozę, ewentualnie odkleszczowym zapaleniem mózgu. Nazwa „choroba z Lyme” jest mało znana, a również wiąże się z chorym pajęczakiem. Kleszcz zwykle zakaża nas całą gamą rożnych chorób! Przekonała się o tym nasza bohaterka.
Kleszcz kojarzony jest zazwyczaj z boreliozę, ewentualnie odkleszczowym zapaleniem mózgu. Nazwa „choroba z Lyme” jest mało znana, a również wiąże się z chorym pajęczakiem. Kleszcz zwykle zakaża nas całą gamą rożnych chorób! Przekonała się o tym nasza bohaterka, mieszkanka Bytomia.
Magdalena (35 lat, przedstawicielka handlowa z Bytomia):
— Wszystko zaczęło się pewnego ślicznego wiosennego popołudnia.Moja sąsiadka wybierała się na delegację, a ponieważ mieszka sama, nikt nie mógł zaopiekować się Morganem — jej szorstkowłosym jamnikiem. Psiak był uroczy, toteż bez wahania zaproponowałam jej pomoc.
Początkowo kudłacz miał pomieszkać przez te kilka dni u mnie, ale… nie zaaklimatyzował się (konkretnie potarmosił na strzępy moją poduszkę i złośliwie sikał do butów). Po powrocie z pracy pierwsze kroki kierowałam zatem pod „ósemkę” i ruszałam z czworonogiem na spacer. Ponieważ pogoda była piękna, postanowiłam zabrać go do Chorzowa, do parku.
Jak to pies, Morgan uwielbia buszować w zaroślach, gonić po trawie, kopać nory. Płynie w nim w końcu krew psa myśliwskiego! Nieświadoma, pozwoliłam mu się wybrykać i odpięłam smycz. To był błąd, który, jak się niebawem okazało, kosztował mnie utratę zdrowia.
Morgan poczuł wolność i nie zważając na inne psy, rowerzystów i tłumy dzieciaczków galopem rzucił się w gęste krzaki. Nie pomogły nawoływania, gwizdanie, hasełka w stylu „no masz ciasteczko”, w końcu i krzyk. Już wyobrażałam sobie minę koleżanki, której oświadczam, że zgubiłam ukochanego pupilka. Nie mogłam do tego dopuścić, więc jak wariatka ruszyłam przez krzaczory na poszukiwania. Akcja zakończyła się sukcesem. Późnym popołudniem Morgan spał u siebie, a ja wlazłam pod prysznic. Byłam pogryziona przez muszki. Pod pachą znalazłam wbitego w skórę kleszcza. Pewnym ruchem usunęłam go i rozgniotłam.
Już po tygodniu od tego zdarzenia zaczęłam czuć się dziwnie. Towarzyszyło mi uczucie przeziębienia, z nosa się lało, było mi zimno, pobolewała głowa. Ratowałam się różnymi specyfikami dostępnymi bez recepty — z marnym skutkiem. Lekarz rodzinny stwierdził ostrą infekcję wirusową, na którą otrzymałam antybiotyk. Po jego zażyciu dostałam wysokiej gorączki, a w miejscu ugryzienia pojawiła się czerwona plama. Słyszałam o rumieniu wędrującym, zatem zaczęłam szukać ratunku w Tychach u lekarza zakaźnika. Ten stwierdził boreliozę i przepisał antybiotyk jeszcze na 2 tygodnie. Teraz już wiem, że dawka była za mała. Kurację zakończyłam w sumie po 3 tygodniach. Niestety mój pseudo grypowy stan nie mijał. Wtedy na forum dyskusyjnym postanowiłam opisać swoją „przygodę”. Otrzymałam instrukcję, jak postąpić. Wykonałam dodatkowe testy. Okazało się, że nie chorowałam jedynie na boreliozę. Testy wykazały również zakażenie bartonellą (BLO) oraz babeszjozą.
Można śmiało powiedzieć, że dostałam „niezły” pakiet. Mogłam spać 15 godzin, a i tak wstawałam zmęczona. Ciągle bolała mnie głowa, męczyło mnie przygotowanie sobie kanapki. Pociłam się niemiłosiernie. Wszędzie słyszałam, że przeszłam już boreliozę, a resztą mam się nie przejmować, bo przez babeszjozę to zdychają tylko psy. Tymczasem ja czułam, że zdycham… dosłownie.
Z czasem wszystkie objawy zaczęły narastać. Jakimś cudem znalazłam siłę na szukanie informacji o chorobie, o problemach i sposobach walki z nią. Musiałam zrezygnować z pracy, nie byłam w stanie prowadzić samochodu, a co dopiero rozmawiać z klientami. Najgorsze były ceny leków. Gdyby nie znajomi i rodzina w Niemczech nie miałabym funduszy na antybiotyki. Schemat leczenia babeszjozy jest zupełnie inny niż boreliozy, a leki na to świństwo są zabójczo drogie. Mój kuzyn wziął kredyt aby opłacić mi leczenie — do dziś jestem mu winna 7 tysięcy…
Choroba z Lyme jest niebezpieczna. Jej przebieg uzależniony jest od kondycji naszego organizmu, od sprawności naszego systemu odpornościowego. Atakuje bowiem różne tkanki od łącznej przez mięśniową, na nerwowej kończąc. Ma wiele objawów, a każdy przypadek jest inny. Pamiętam, że zanim podjęłam właściwe leczenie, zauważałam u siebie jakby cykle lepszego (nigdy dobrego) i gorszego samopoczucia. Średnio objawy zmieniały się co 2 tygodnie. Znikały i znów wracały ze zdwojoną siłą.
Małymi krokami wracam do zdrowia, czasem tylko tracę nadzieję, że odzyskam swoje życie.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze