Objąć miasto w posiadanie 2
CASTORP • dawno temuUrbaniści oprzeć się współcześnie niczyim zakusom nie potrafią i ta niemoc redukuje ich do roli listka figowego aparatu urzędników i zasobnych inwestorów. Chlubne przypadki, o ile takie są, nie mogą przysłonić bolesnej prawdy, że do czynienia mamy z deficytem planowania urbanistycznego ze szkodą dla powszechnego komfortu życia.
Ciąg dalszy artykułu opublikowanego 12 bm. Czytaj tutaj.
Co z tego, kiedy tych haseł nie da się nijak zrealizować.
Rozwój przestrzeni miejskiej i same dylematy urbanistyki (choćby tylko opisowej,już po fakcie, a nie sprawczej) zajmują mnie szczególnie jako idealny punkt wyjściado rozmyślań i obserwacji zachowań ludzkich, formułowania pewnych szerszychwniosków na temat kondycji społeczności, dominującej, kolektywnej mentalnościi — co nie niebagatelne — zasobności portfela obywatela.
Jeżeli żyjesz, drogi czytelniku, w małym ośrodku miejskim, na obrzeżach dużegomiasta, tudzież w starej dzielnicy o zastygłej od lat i skończonej strukturze,to śmiało mogę powiedzieć, że artykuł ten dotyka problemów ci obcych. Mniesamemu przyszło osiąść w stosunkowo młodej dzielnicy, którą w sam raz,oddając sprawiedliwość jej charakterowi, byłoby nazwać noclegownią — na warszawskimUrsynowie. W tej enklawie względnego dobrobytu, która przyjęła na przestrzeni3 dekad kilkadziesiąt tysięcy warszawiaków, przeważnie ludzi z szybkiego, choćumiarkowanego awansu, i równać się może populacją z najludniejszymimiastami Polski. Nadmienię tylko, że umiarkowanie w przypadku Ursynowasłużyć może za słowo-klucz.
Ursynów jest dzielnicą żywiołowej uniformizacji, a sprzeczność zawarta w tymstwierdzeniu jest tylko pozorna. Całościowa wizja urbanistyczna nie oznaczabynajmniej ujednolicenia przestrzeni, a coś zgoła odmiennego — heterogeniczność,czyli różnorodność i wielofunkcyjność, a w efekcie uzupełnianie się jej składowych.Niestety ani śladu po tym na Ursynowie. Nieprzerwana ekspansja tego organizmu miejskiegopodporządkowana jest jednemu nakazowi: upchnąć więcej i więcej ludzi na kosztownym gruncie. Proces, który zapewne w przeciągu dekady ulegniespowolnieniu, gdyż napływ i wzrost demograficzny ludności będą sukcesywnie wygasały, pozostawi nas w dzielnicy przygnębiających swoją surowością blokowisk, pozbawionej placów, parków, boisk i centrum, gdzie ogniskować mogłaby się aktywnośćrozrywkowo-kulturalna inna niż multipleks czy tak naprawdę czynne tylko w niedziele świątynie. Wyjałowionej z życia, które z konieczności zamknięte jest w czterech ścianach mieszkań.
Charakter tego satelity Warszawy jest ściśle określony przez rytm pracy biur.Życie mieszkańców dzielnicy toczy się poza nią, a tutaj spoczywają oni jedyniepo dniu pełnym pracy. Regularny ruch wahadłowy przyczynia się rankamii późnym popołudniem do przytykania kolejki metra i ulic. Za to w godzinachpracy i pod wieczór zetknąć się można z trudnym dla mnie do oswojenia widokiemwymarłych ulic. Brak biur na Ursynowie pociąga za sobą niedorozwój siatki punktów usługowych, handlowych i lokali gastronomicznych.
Geneza popularności tego sypialnianego molocha nie powinna być dla nikogo zagadką. Średniozamożna elita kraju, w poczuciu zagrożenia przestępczością i słabości państwa, dystansuje się od problemów, wycofując się w miraż dobrobytu- do dzielnicy, w której budynki lśnią nowością, chodniki są równe i niepotłuczone, sąsiedzi podobni do nich samych, prawi i obliczalni, a przedszkola, przychodnie (przeważnie prywatne) i szkoły wzorcowe. Czy mieszkańcy odczuwają niedosytrozrywek, czy żal im zniszczonej tkanki zielonej dzielnicy, czy przeszkadza im, że puls jest ledwie wyczuwalny, że brak choćby zalążka centrum, które stanowiłoby konkurencję dla atrakcji samej Warszawy, co skazuje ich bądź to na kosztowne i czasochłonne wyjazdy do centrum stolicy, bądź to na ofertę powszechnej telewizjikablowej — wszystko to są sprawy drugorzędne. Niedogodności łagodzi nabyta elitarność, poczucie odgrodzenia się od bezprawia i możność zapewnienia latorośli dostępu do solidnego systemu szkolnictwa podstawowego, które rokuje nadzieje na pozytywny wynik na egzaminach do wymagających śródmiejskich szkół średnich.
Sielska, aczkolwiek smutna dzielnica.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze