Męski weekend
ŁUKASZ ORBITOWSKI • dawno temuNiesprawiedliwa to sytuacja, z tymi męskimi weekendami. Zapowiadane wcześniej nie budzą sprzeciwu, co najwyżej marudzenie. Kobieta godzi się z decyzją męską, nawet kanapki zrobi, pouczy, szalik do torby załaduje. Ciche dni, pretensje, awantury zwieńczone dzwonieniem do adwokata zaczynają się dopiero po powrocie. Dlaczego kobiety tak boją się męskich weekendów?
Ostatnio kolega otarł się o rozwód. Niestety, sprawa uległa naprostowaniu i ciągle mieszkają razem.
Przyczyna grożenia pozwem wydaje się klarowna. Mój kumpel miał zwyczaj wyjeżdżać na cały weekend, średnio co dwa miesiące, czyli z regularnością od której krew kobieca nabiera temperatury wrzenia. O swoich planach informował wcześniej, opłacał opiekunkę dla nazbyt licznego potomstwa, zostawiał ekstra parę stówek na rozrywki, ewentualne taksówki i nagłe wypadki, jakie, wiadomo nie od dziś, szczególnie intensywnie trapią dziewczęta pozostawione same sobie. Samotność w wypadku kobiet, zwłaszcza ta weekendowa jest szalenie kosztowna: a to trzeba pędzić do marketu po śmietankę do kawy, buteleczkę wina, to znów nachodzi paląca konieczność zamówienia do domu całej fury żarcia dla siebie i przyjaciółek. Mimo tych wszystkich udogodnień, na głowie mego kumpla ciosano kołki, koty darły się pod samo niebo, słońce zachodzące nad domem tych dwojga miało kolor krwi.
Niesprawiedliwa to sytuacja, z tymi męskimi weekendami. Zapowiadane wcześniej nie budzą sprzeciwu, co najwyżej marudzenie. Kobieta godzi się z decyzją męską, nawet kanapki zrobi, pouczy, by się chłopina nie szlajała za bardzo, a jak góry, październik, to jeszcze szalik do torby załaduje. Ciche dni, pretensje, awantury zwieńczone dzwonieniem do adwokata zaczynają się dopiero po powrocie. Z początku, skołowana, dręczona kacem chłopina nie bardzo pojmuje, co się wyrabia, nudności nie pozwalają dociec przyczyn. Wreszcie się dowiaduje: …co tam naprawdę robiłeś! Następnie padają słowa straszliwe: …powiedz mi! Najgorsza prawda jest lepsza od kłamstwa.
Akurat.
Znajomość rytmu, trzęsącego każdym związkiem, pozwala przewidzieć, że przykry stan nieustannej podejrzliwości potrwa najwyżej tydzień, konkretnie do chwili, kiedy mężczyzna naprawdę coś przeskrobie. Mordęga to straszna, jak wyrok za niewinność. Uczestniczyłem w wielu męskich weekendach, okazje do niewierności mieściły się w granicach błędu statystycznego, te skonsumowane to w ogóle promil procenta. Na męskich weekendach dzieją się rzeczy najzwyklejsze.
Jedziemy sobie w jakieś miejsce umiarkowanie odludne, do lasu, w góry, nad jezioro, tam rozkładamy się pospiesznie, zajmując swoje pokoje, jeśli jest coś do zajmowania. Następnie, byleby mieć już z głowy, realizujemy oficjalny cel naszego przyjazdu. Przybyliśmy na konie, to każdy pocwałuje sobie z godzinkę i umknie byle dalej od kopytnego bydlęcia. Nad jeziorkiem pochlapiemy się chwilę. Niektórzy nie zmoczą nawet majtek. Góry rodzą już trudności, zdobywanie szczytów to sprawa forsowna, liczona na wiele godzin. Szczęściem, zawsze w okolicy znajdzie się jakiś łagodny pagór ze słoneczną polanką, na której da się odpocząć po kwadransie wspinaczki.
Odbębniwszy to co konieczne, z ukojonymi sumieniami koledzy siadają, otwierają butelczyny i gadają do nocy. Czasem zapłonie ognisko, pojawią się karty, albo i telewizja nada coś ciekawego. Można spać pospołu, pod kocem, w ubraniu, a od rana zaczyna się to samo. Uwaga, ranki są najważniejsze. Można uniknąć kąpieli, za to sięgnąć po piwo, zapalić papierosa na czczo i udawać, że dorobek ostatnich stu lat rozwoju cywilizacyjnego nie istnieje. Pojawiają się męskie rozmowy, żale i wynurzenia, ten specjalny rodzaj przemyśleń, których nie można powierzyć kobiecie. Umarłaby ze śmiechu.
W niedzielny poranek trzeba wracać, czystym, wypłukanym z trosk, jakby szlauchem wyczyścić serducho.
Innymi słowy, dla faceta spędzenie weekendu z kumplami jest czymś oczywistym, koniecznym dla zdrowia, nawet jeśli zdrowie to ulega chwilowemu osłabieniu (ze wskazaniem na wątrobę). Gramy w te karty. Oglądamy głupie filmy. Palimy ogniska, jak jest okazja, a nade wszystko klniemy na swoje kochane kobiety, by, znużeni, umordowani, nad ostatnią szklanką wydukać: I tak ją strasznie kocham. Jest dla mnie dobra. Tymczasem kobieta nie może pojąć takich działań, są one, z jej punktu widzenia, kompletnie niewiarygodne i równie dobrze mógłbym udowadniać, że piątek i sobotę spędziłem z kosmitami, balując po całym downtown w gwiazdozbiorze Syriusza. Im intensywniej dociekam przyczyn własnej wiarygodności, tym intensywniej wzrasta moje przerażenie, włosy się jeżą, szron obsypał plecy.Kobiety uważają, że faceci są nudni. Nie ma innego wytłumaczenia.
Wystarczy spojrzeć na zainteresowania płci przeciwnej – macie, dziewczyny, swoje towarzystwo, gazety skierowane wyłącznie do kobiet (taki Playboy jest dużo bardziej między płciowy niż Cosmopolitan), sklepy, że o serwisach internetowych, takich jak ten, nie wspomnę. Męskie odpowiedniki na tym tle wydają się skromne, do tego żałosne, w konsekwencji – niepotrzebne. W naturalny sposób kobiety ciążą ku własnym światom, własnemu towarzystwu.
Przekonanie o wyższości płci pięknej nad szkaradną, pogląd, że kobiety mają warstw więcej, są głębsze i bardziej horyzontalne w sensie intelektu, jest na tyle oczywiste, że męski weekend jawi się jako coś zupełnie bezsensownego. Takie wydarzenie nie powinno mieć miejsca. Bo jaki gość o zdrowych zmysłach woli spędzać czas w towarzystwie podobnych sobie worów, skoro może, więcej, ma pod ręką ósmy cud świata, frapujące arcydzieło, do tego obdarzone biustem? W takim wyjeździe musi kryć się kłamstwo, coś ordynarnego zakopano między piątkiem a niedzielą. Naturalną odpowiedzią okazuje się inna kobieta. Dla niej akurat chłop może zniknąć, tylko czemu nie znalazł sobie bardziej wiarygodnego wyjaśnienia.
Jak zwykle stoimy na przegranej pozycji, nie sposób bowiem wyjaśnić atrakcji męskiego wieczoru. Ich wyliczenie wywoła co najwyżej znużenie i jeszcze podbije wątpliwości na poziom rozwodowy. Można by kobietę na taki wypad zabrać, narażając się na kalumnie ze strony towarzyszy. Próżny to ruch. Podpalimy kumpli, niczego nie osiągnąwszy. Kobieta zrobi dobrą minę do złej gry, wynudzi się śmiertelnie i wróci ze starymi podejrzeniami, do tego paskudnie oszukana.
Dostała coś innego, niż było obiecane. Na takiej imprezie, jak sama nazwa wskazuje, powinni być sami faceci. Tu pojawiała się kobieta, ideę testosteronowego popijania trafił więc szlag. Męskiego weekendu kobieta nie może doświadczyć – bo jeśli się pojawi, nie będzie to już męski weekend.
Pozostaje tłumaczenie, zapewnianie o swojej wierności, niestety bezskuteczne, gdyż, aby udowodnić swoją niewinność, musiałbym kłamać, konkretnie – udowodnić, że mężczyźni przynajmniej w niektórych sytuacjach są ciekawsi od kobiet.
A to przecież nieprawda.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze