Władza w objęciach grupy
JOANNA BUKOWSKA • dawno temuIlekroć człowiek weźmie do ręki jakąś gazetę (lub czasopismo), prędzej czy później na którejś tam stronie natknie się na Grupę Trzymającą Władzę. Oczywista o tak zwanej Grupie Trzymającej Władzę mówi się już od dłuższego czasu, ale ponieważ mówi się, ale nie każdy wie, o czym tak naprawdę się mówi, a ja też się zastanawiam, to pozwolą Państwo, że się pozastanawiam publicznie.
Wiadomo, że człowiek musi się trzymać, co mu się często powtarza, szczególnie przy pożegnaniu, trzymaj się stary, mówi się, albo mówi się trzymaj rękę na pulsie, albo trzymaj formę. Jednak trzymanie się czegokolwiek kurczowo nie jest zbyt zdrowe, choć pewnie niektórzy uważają, że z kobiecego punktu widzenia nawet logiczne: jak już się chwyciło, to należy trzymać i nie puszczać. Nie puszczać z kolegami na piwo, nie puszczać do koleżanek, nie puszczać do łóżka i generalnie nie popuszczać. Jak bowiem powszechnie wiadomo, kobiety chcą usidlić mężczyznę, a na dodatek zabronić mężczyźnie picia piwa z kolegami oraz oglądania meczów z kolegami, a najlepiej kolegów w ogóle.
O ile jednak z biologicznego punktu widzenia trzymanie mężczyzn przy sobie jest poniekąd uzasadnione, o tyle trzymanie jednej władzy przez nieokreśloną, ale jednak złożoną z iluś tam osób grupę da się wytłumaczyć jedynie błahą ekonomiczną przyczyną. Ergo – jeśli nie wiadomo, o co chodzi, chodzi o pieniądze. Boże! Czyżbym w tym krótkim wywodzie zdołała ponad wszelką wątpliwość udowodnić, że grupa, zwana Grupą Trzymającą Władzę winna być określana Grupą Trzymającą Dużą Kasę? A mówi się, że w dzisiejszych czasach prasa nie kłamie. Lecz – skoro już nie nazywamy rzeczy po imieniu – pozostaje jeszcze jedna wątpliwość. W jaki mianowicie sposób grupa trzyma władzę? Czy trzyma ją w objęciach, niby kochankę? I czy władza w objęciach grupy wykazuje jakąkolwiek aktywność? Czy też ma w zwyczaju tak, ekh… uhmmm…. bardziej po staroświecku? Ale – skoro po staroświecku – to żeby tak… grupowo? No i jak dotąd nie zostało powiedziane, czy władza nawzajem trzyma grupę, bo śmiem twierdzić, że jeżeli w ogóle trzyma to najwyżej przy życiu.
Może byłoby logiczniej, gdyby władza trzymała się grupy sama. Jeśli grupa musi ją trzymać przy sobie na siłę, znaczy się władza niekoniecznie chce sama do grupy należeć. Chyba, że władza jest już tak bezwolna (co w naszym kraju jest całkiem prawdopodobne), że nie trzymana przez grupę mogła by sobie dokądś pójść. Porzucić grupę. Zerwać z grupą. Dać grupie czarną polewkę, wypiąć się na grupę. Najwyraźniej jednak w naszym kraju władza jest jak kobita w tak zwanym polskim tradycyjnym modelu rodziny: pił i bił, byle był. Skoro władza jest wobec grupy tak uległa, daje się trzymać i ani piśnie, to co to za władza, pytam się? Zaprzecza wszak swemu mianu, nie wspominając, że sama uderza w swoją godność.
I wreszcie: dotąd na przykład nie wiem za co ta grupa trzyma tę władzę. Wiem jednak na pewno, za co nie puści: nie puści za nic w świecie.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze