To co w życiu najważniejsze
ŁUKASZ ORBITOWSKI • dawno temuWiększość nieszczęść na naszym smutnym świecie bierze się z przemieszania celów. Ludzie zwracają się ku rzeczom, które powinni odpuścić, innym przypisują znaczenie przesadne lub nazbyt małe. Problem polega na tym, że w życiu jest za dużo rzeczy ważnych, zaś nieważnych znajdziemy stosunkowo mało. Co w życiu jest najważniejsze?
Większość nieszczęść na naszym smutnym świecie bierze się z przemieszania celów. Ludzie zwracają się ku rzeczom, które powinni odpuścić, innym przypisują znaczenie przesadne lub nazbyt małe. Sam tak robiłem. Kto wie, może robię i teraz?
Problem polega na tym, że w życiu jest nazbyt wiele rzeczy ważnych, zaś nieważnych znajdziemy stosunkowo mało. Zazdroszczę dzieciom, dla których zabawa jest wszystkim. I choć oczywiście nie wiem, co w życiu jest najważniejsze, to pozwolę sobie na ujawnieniu pewnego przeczucia, które nie daje mi spokoju.
Zacznijmy od końca, czyli od rzeczy, które wydają się być najważniejsze, ale wcale nimi nie są. Nie oznacza to bynajmniej, że nie są ważne. Wręcz przeciwnie, są bardzo ważne, szalenie ważne, lecz nie najważniejsze, niestety.
Więc na początek przyjemność. Wielu żyje dla przyjemności i mylnie sądzi, że to właśnie ona jest najważniejsza. Tak miło jest dobrze żyć! Ale skoncentrowanie się wyłącznie na przyjemności kończy się ogromnym rozczarowaniem, otwiera przed nami bezdenną pustkę. Ilu można mieć partnerów? Jak wiele miejsc możemy zwiedzić? Ile butelek zdołamy opróżnić, nim wątroba siądzie? Zapewne dużo. I jeśli nawet pozostaniemy nienasyceni, to wysiądzie ukochane zdrowie, jedyną radością stanie się kleik i dzień, w którym stawy nie rypią. Żyjąc dla przyjemności, bardzo często nie potrafimy znieść tego, co jest nieprzyjemnie.
Teraz przywalmy z grubej rury. Otóż, Bóg również nie jest najważniejszy, a to dlatego, że na tyle, na ile mogę stwierdzić, po prostu nie istnieje. Łażę już trochę po tym świecie, moje odrażające, wolne od cnót spojrzenie przeskakuje od człowieka do wydarzenia i nic nie może mnie skłonić do zadania pytania: czy istnieje Bóg? A co dopiero do udzielenia odpowiedzi twierdzącej i głowienia się, jakiż on jest i czego oczekuje. Po prostu, uczynienie z Boga centrum swojego życia wydaje mi się dość niemądrym posunięciem, choć przyznaję, że świadomość istnienia troskliwej Opatrzności mogłaby poprawić mi humor.
Dzieci również nie są najważniejsze, co skądinąd wie każdy mądry rodzic. Stawianie dziecka na piedestale zaowocuje powstaniem małego potworka (który zmieni się później w ogromnego Monstera), co wie każdy myślący rodzic. Tak, dzieci są ważne, na pewno ważniejsze niż Bóg i przyjemności, ale przecież większość życia upływa bez nich. Najpierw nie mamy dzieci, potem dorastają i odchodzą żyć swoim życiem. Tak powinno być. Z podobnego powodu rodzice również nie powinni być najważniejsi, choćby dlatego, że kiedyś ich zabraknie, a my będziemy musieli żyć dalej.
Skoro tak pięknie skreśliłem rodzinę, to może przyjaciele? Długo myślałem, że to oni właśnie są najważniejsi. Wydaje mi się jednak, że świat przechodzi pewien kryzys przyjaźni, co jeszcze nie przesądza sprawy. Sam utrzymałem wiele starych przyjaźni, nawiązywałem nowe, aż podjąłem ważną decyzję o tym, by już się nie zaprzyjaźniać. Za dużo tego, nowe przyjaźnie dokonywałyby się kosztem tych istniejących. Poza tym przyjaciele, bądźmy szczerzy, pojawiają się i znikają, niekiedy na trochę, czasem przepadają na dobre i nie są już przyjaciółmi. Z przyjaciółmi spotykamy się w jakimś wydzielonym obszarze życia, poświęcamy sobie czas i dużo więcej, zaś potem każdy odchodzi do swoich spraw. Przypuszczalnie ważniejszych.
Co z miłością? Często słyszę, że to miłość jest najważniejsza. W pewien sposób tak. Większość ludzi nie potrafi żyć bez miłości, jest bez niej nieszczęśliwa, nawet jeśli o tym nie wie. No dobra, pora się przyznać – sam też bym nie umiał. Miłość ma jednak tę szczególną cechę, że właściwie każdy rozumie ją nieco inaczej, jeden jako trzymanie się za rączki, drugi jako festiwal orala. Każdemu życzę, aby otrzymał według potrzeb.
Wydaje mi się jednak, że miłość jest ważna innym rodzajem ważności. Jest ważna jak tlen, jak przysłowiowa szklanka wody. Nie możemy żyć bez tlenu i jedzenia, ale nikt nie powie, że najważniejszy w życiu jest kebab i haust powietrza.
Więc co tak naprawdę jest najważniejsze? Moja odpowiedź jest prosta, grubiańska i z pewnością przyniesie rozczarowanie. Otóż, w życiu najważniejsza jest praca. Tyrka, orka, mordęga, dłonie upaprane po łokcie. To właśnie się liczy.
Przecież życie upływa nam na pracy. Swoistego rodzaju pracą jest szkoła, studia, zgódźmy się, stanowią pewien wyłom przeznaczony na rozrabianie, a potem następuje orka aż po grób, zwłaszcza wobec faktycznego uwiądu polskiego systemu emerytalnego. W pracy spędzamy przynajmniej pięć dni w tygodniu, od zmierzchu do świtu, licząc ewentualne dojazdy. Po pracy mówimy o pracy. Praca określa nasz nastrój i zasobność portfela, słowem, stanowi o tym, co możemy zrobić, czego nie możemy, a na co nie ma już siły. W konsekwencji, wszystkie pozostałe, ważne rzeczy – rodzina, przyjaciele, miłość – na pracy się fundują. Poza tym, gdy stracimy wszystko inne, zawsze możemy zakasać rękawy i wziąć się do roboty. Jeśli źle wybierzemy miłość, istnieje mnóstwo dróg wyjścia. Podobnie z przyjaciółmi i właściwie wszystkim. Ale nie trafiwszy z pracą, naprawdę mamy kłopoty.
To wszystko jest szalenie naiwne – zwłaszcza w kraju, gdzie za robotę płacą mało i jeszcze orzą człowiekiem jak mąż żoną we wczesnym średniowieczu. Ale, niestety, nic innego nie przychodzi mi do głowy. Pozostaje nadzieja, że mylę się, jak zwykle.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze