Wracać do byłego?
CEGŁA • dawno temuMam dylemat, czy wrócić do swojego poprzedniego chłopaka. Podpadł mi ostro i jestem teraz z kimś innym od kilku miesięcy. Niestety, wątpię w swój obecny wybór chłopaka i ciągnie mnie znów do byłego. Chyba nie udało mi się tak całkiem zatrzasnąć drzwi byłemu, a on zdążył wetknąć stopę w odpowiedniej chwili. Co ja zrobię?
Kochana Cegło!
Mam dylemat, czy wrócić do swojego poprzedniego chłopaka. Podpadł mi ostro i jestem teraz z kimś innym od kilku miesięcy. Niestety, niektóre aspekty z tym nowym miśkiem też mi nie leżą.
Ostatnio zaczęły mnie prześladować różne france, jedna za drugą. Mam problemy z ciśnieniem, kręgosłupem, chodzę ospała od leków, leżałam też w szpitalu z podejrzeniem choroby Crohna (brrr, okropność!). Musiałam dużo czasu w tygodniu poświęcać na badania i zabiegi. A mój „miły” Kostek nie lubi chorowania, oj nie, a może tylko chorych ludzi? Nie odwiedzał mnie, nie rozumie moich wahnięć energii, teraz pojechał sobie na snowboard z kolegą i z komentarzem, że ze mnie ostatnio kiepski kompan. Prawda, utyłam trochę i za cholerę nie chce mi się ruszać, ale planuję na wiosnę wziąć się w garść, gdy już wyjaśnią się te wszystkie badania, a póki co czuję się jak przekłuty balon.
Oczekiwałabym raczej wsparcia psychicznego, żeby ktoś – w tym wypadku mój chłopak – postarał się trochę mnie rozruszać, wyciągnął gdzieś czasem, albo po prostu pobył i w ostateczności pomilczał ze mną. Z tym obecnym, zero na to szans.
Za to mój były… Właśnie dziwnym zbiegiem okoliczności cudownie się objawił. I w tym problem. Niby zadzwonił, żeby się pochwalić swoim osiągnięciem: wyprowadził się od rodziców bez wyprowadzania się:-), to znaczy urządził sobie osobne mieszkanko w przybudówce do garażu, gdzie dawniej mieścił się warsztacik jego dziadka. Wysłał mi zdjęcia, czego dokonał własnymi rękami: wylał i położył podłogę, dobudował malutką łazienkę z prysznicem, wybił dodatkowe okno… Jest z siebie strasznie dumny, rodzice podobno nie pomagali, sam wziął kredyt, żeby urządzić wszystko a-z, łącznie z meblami. A opisuję to, ponieważ rozeszło się nasze bycie razem po kościach między innymi z powodu tego jego wiernopoddańczego układu z rodzicami, z mamusią zwłaszcza, o który się jeżyłam. Może ja mam „szczęście” do kolesi, którzy nie mają dla mnie czasu?
Jednak mój były męską intuicją musiał coś wyniuchać, że niekoniecznie jest tak halo między mną i Kostkiem, wobec czego wypełnia sobą jego nieobecność przy mnie. Na dobre i na złe, brzydko mówiąc – dzwoni i się np. dopytuje, czy byłam na zabiegu i ile jeszcze mi zostało tych wizyt, podwozi autem ojca, pilnuje mnie we wszystkim jak mama wilczyca, a do tego mimochodem tak się puszy przede mną tą swoją nowo nabytą samodzielnością, jakby coś chciał dać do zrozumienia…
Nie ukrywam, że na tle tych jego napadów opiekuńczości Kostek wypada po prostu beznadziejnie: nie lubi kłopotów i ucieka od nich, czyli ode mnie, nie jest to więc zbyt dojrzałe uczucie, prawda? A mój były chyba żałuje i chce mnie „odzyskać”, co mnie bardzo rusza, zwłaszcza że od naszych najlepszych czasów przybyło mi 12 kg, a jemu to jakoś wcale nie przeszkadza – mówi, że gdy jestem troszkę puszystsza, to… mniejsza ze mnie zołza:-). Fakt, walczyłam z tymi jego obiadkami i prasowankami u mamusi, nie jest to dla mnie styl bycia dla chłopaka po 20. roku życia, który na dodatek mówi, że chce z kimś być na serio (wtedy – rzekomo ze mną).
Gdy Kostek jest daleko ode mnie i utlenia się w każdym poważnym, wymagającym poświęcenia mi uwagi momencie, wątpię w swój obecny wybór chłopaka i ciągnie mnie znów do byłego. Chyba nie udało mi się tak całkiem zatrzasnąć tych drzwi, a on zdążył wetknąć stopę w odpowiedniej chwili:-).
Co denerwuje najbardziej (może to głupie), to że przespałam się z Kostkiem i źle się z tym czuję. Już w trakcie tak było, bo ostatnio kiepsko się czuję ze swoim ciałem i nie miałam z tego wielkiego funu, krępowałam się. A wiem, że po seksie tak jakoś trudniej się wszystko odkręca. Co ja zrobię?
Fugu
czyli rozdymka-zadymka:-)
***
Kochana Rybeńko!
To wiesz tylko Ty.:-) Ale — obyśmy tylko takie rozterki sercowe miewali, przez całe długie życie…
Wiem, że tak czasem w istocie jest: samemu – źle, z dwoma-trzema obiektami do kochania – wcale nie lepiej. Przy czym, w tym drugim przypadku jesteśmy oskarżani o wybrzydzanie i wynajdywanie problemów tam, gdzie ich nie ma… A przecież są, widoczne jak na dłoni. Nie wydumane. Wybór bywa najstraszniejszą torturą. Zwłaszcza trafny.
U Ciebie jednakowoż – nie lekceważąc sytuacji – nie demonizowałabym jej również do przesady. Kostek się nie nadaje, kropka! Nad czym tu deliberować? Najwspanialszy facet, z najbardziej pogmatwaną i niepowtarzalną osobowością, musi w pewnych pasmach egzystencji przejawiać tzw. banalne cechy ludzkie, potocznie zwane empatią i troską, by nadawać się do wspólnego bytowania. Ucieczka od sytuacji niewygodnych to egoizm, lenistwo i nieczułość, nazywajmy rzeczy po imieniu. Kostek też kiedyś zapewne zachoruje na grypę i będzie się nieestetycznie pocił w łóżku, zamiast szaleć na stoku w szpanerskiej kurteczce – czy byłoby mu fajnie, gdyby jego aktualna dziewczyna poszła sobie na imprezkę, zamiast odwiedzić go i napoić mleczkiem z miodem? To już jego problem. Zresztą, może jemu takie czułostkowe zagrania nie są do niczego potrzebne – tym bardziej nie martw się o jego los, chłopak jest fantastycznie samowystarczalny. I dość, na moje oko, cyniczny w chwilach, gdy to nie jest zabawne ani na miejscu.
A Ty inaczej. Potrzebujesz miłości i wiesz, o co w niej „biega” - nawet jeśli jesteś czasami ponadprzeciętnie wymagająca czy za bardzo się czepiasz – czego faceci faktycznie i patologicznie nie lubią. Są takie sytuacje, gdy stały się rzeczy nieodwracalne i drzwi trzeba komuś boleśnie zatrzasnąć na nosie, żeby się odczepił i żebyś mogła iść dalej, nową, zdrową drogą. Byłemu — podświadomie zapewne — zostawiłaś uchyloną furtkę do siebie, gdyż jego zbrodnie należały do tych lżejszych:-), a i Ty nie byłaś bez winy. Jest tu więc jak najbardziej mnóstwo miejsca na Wasze pojednanie i jestem za spróbowaniem.
Były niczego nie sugeruje – on przecież mówi Ci i pokazuje wprost, że chce tej próby. I, jak podejrzewam, nie jest to popisywanie się – w przeszłości na pewno także opiekował się Tobą, gdy trzeba było, z małymi, denerwującymi odskokami na maminy obiad. Chyba czas mu to wybaczyć. Jak sam opisałaś – coś przemyślał, dojrzał i okrzepł. Akceptuje Cię w 200 procentach. Chce z Tobą znów być i w tym celu bezczelnie wykorzystuje słabe punkty Kostka, ponieważ świetnie zna Ciebie i Twoje potrzeby. Nawet mi się to podoba – Tobie nie? A czegóż chcieć więcej od zakochanego faceta?
Zaryzykuj, gdyż ryzyko to jest minimalne. I nie przejmuj się tak bardzo tym niefortunnym czy niepotrzebnym seksem. Zdarza się, zamartwiają się tym głównie kobiety, ale ja i tak przedwczesne spowiedzi przed Byłym odradzam. Na wszystko przyjdzie właściwy czas. Zresztą, skoro miałaś nowego chłopaka, Były prawdopodobnie nie zakłada, że Wasz związek był platoniczny, a jednak nie drąży na razie tematu. Weź z niego przykład.
Z całej siły kciuki trzymam za udane powroty, gdy jest do kogo wracać…
Cegła
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze