Proszę masło, ale takie bez oleju
SABINA STODOLAK • dawno temuRobiąc zakupy kilku dni temu w moim ulubionym, osiedlowym sklepiku, usłyszałam jak młody chłopak mówi do sprzedawczyni „Proszę Masło, ale takie bez oleju”. Sprzedawczyni z uśmiechem godnym Mona Lizy, podała mu spod lady zawiniątko w złotym opakowaniu… Kiedy przyszła moja kolej, postanowiłam wykorzystać tajemne hasło, bo kupienie „prawdziwego masła” w kraju, w którym masło to nazwa handlowa (nie obostrzona żadnymi dodatkowymi przepisami zabraniającymi pod postacią masła sprzedaży roślinnych miksów), graniczy z cudem. Niestety, zamiast masła otrzymałam jedynie nieco lepszą „przemysłówkę”.Jak zatem kupić dobre, prawdziwe masło?
Przede wszystkim, rozróżnić musimy masło naturalne, produkowane w niedużych zakładach wiejskich lub w domu na własne potrzeby, od masła przemysłowego, pasteryzowanego. Prawdziwe masło, którego smak może jeszcze niektórzy pamiętają z dzieciństwa, to masło które poprzez brak pasteryzacji i dodatkowych składników (konserwantów) jest zdatne do jedzenia zaledwie 2–3 od przygotowania. Takiego masła możemy nie kupić nigdzie, bo żaden sklep tak nietrwałego produktu nie chce prowadzić. (Może uda Wam się spróbować naturalnego, prawdziwego masła na agroturystycznych wczasach)
No dobrze, co zrobić kiedy nie mamy pod ręką wiejskiego masła, a po raz kolejny kupiliśmy masło, które po rozpuszczeniu się na patelni podcieka wodą? Przede wszystkim dobrze patrzeć kupując. Masło które:
- ma mniejszą ilość tłuszczu niż 82%
- jest w zaskakująco niskiej cenie
- mimo 82% zawartości tłuszczu jest dość miękkie mimo iż leży w chłodni
- po wyjęciu z lodówki i próbie natychmiastowego rozsmarowania kruszy się (a nie ciągnie)
NIE JEST MASŁEM, a jedynie miksem tłuszczów zwierzęcych z roślinnymi.
Nie warto wierzyć ani reklamom producentów, którzy na opakowaniu piszą, że to co trzymamy w ręku to masło, ani zapewnieniom sprzedawczyń, które często same nie wiedzą, że to co mają w sklepie, to tłuszcz zwierzęcy wzbogacony utwardzonym olejem palmowym, który wprawdzie ma 82% zawartości tłuszczu, lecz tłuszczu jako takiego – nie zaś tłuszczu o który nam chodzi (czyli tłuszcz zwierzęcy + roślinny – jak widać, nawet oznaczenie 82% nie daje bezpieczeństwa). Takie masło sprzedawane jest potem „na promocji” w cenie zbliżonej lub niższej niż mix tłuszczowy – jest to stary trick producentów i widząc masło w cenie 2,50 zł za kostkę można w ciemno stwierdzić, że jest to mieszanka tłuszczowa, jeszcze bez oglądania kostki.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze