Pomagam za darmo
ANETA RZYSKO • dawno temuPracuję w wielkiej korporacji, zarabiam grube pieniądze. Jestem spełniona zawodowo. Moje życie nastawione jest na osiągnięcie sukcesu, na rozwój, na wspinanie się po szczeblach kariery. Jestem też wolontariuszem w fundacji. Po godzinach pracuję całkowicie za darmo. Moim celem jest też pomaganie innym.
Organizacje pozarządowe, czyli tzw. trzeci sektor, to silne rozwijająca się strefa w naszym kraju. Pomimo że w telewizyjnym bloku reklamowym słyszymy głównie o kilku największych organizacjach, stowarzyszeń działających na rzecz innych jest znacznie więcej. Świadczy o tym m.in. bardzo długa lista organizacji pozarządowych, którym można przekazać 1% podatku. Pomagają tym, którzy tej pomocy potrzebują. Chorym, biednym, niepełnosprawnym, kobietom, mężczyznom, dzieciom, dorosłym. Całkowicie za darmo. Kto pracuje w takich fundacjach? Kim są wolontariusze, którzy chcą poświęcić swój czas?
Kasia jest studentką psychologii. Właśnie kończy IV rok studiów. Współpracuje z Fundacją Światło, która realizuje projekt Akademia Walki z Rakiem w Poznaniu. AWzR pomaga osobom chorym onkologicznie i ich bliskim. W ramach projektu udzielane jest bezpłatne wsparcie psychologiczne indywidualne i grupowe. Podopieczni fundacji mogą także uczestniczyć w szeregu warsztatów np. w spotkaniach z dietetykiem lub z wizażystką. Kasia związana jest z fundacją już od roku. Bardzo szybko została mianowana koordynatorką wolontariatu.
— Praca daje mi niezwykle dużo satysfakcji. Jest to dla mnie pierwszy kontakt z pacjentem. Pomimo że nie prowadzę terapii i nie uczestniczę w prowadzonych sesjach, mogę poznać reakcje pacjentów. Studiuję psychologię, więc praca w fundacji stanowi dla mnie duże doświadczenie zawodowe. Nie to jest jednak najważniejsze. Obecność w fundacji, praca na jej rzecz to przede wszystkim wypełniony czas. Mogę pomagać innym. Efekt moich działań jest natychmiast widoczny.
Kasia w tym roku zorganizowała w Akademii Walki z Rakiem kurs języka angielskiego dla początkujących. Koordynuje działania prowadzących, pozyskuje sponsorów, stara się o nagrody dla uczestników kursu za dobre wyniki w nauce i systematyczność. Powadzi także ciągłą rekrutację nowych wolontariuszy.
— Myślę, że najważniejszy jest zapał do pracy. Nie ważne, co kandydat na wolontariusza potrafi robić, w jakim stopniu jest wyedukowany czy ukończył studia wyższe. Jeśli chce pracować charytatywnie to prawdziwy skarb dla fundacji. – tłumaczy Kasia i dodaje — To widać zaraz na pierwszym spotkaniu, kto przychodzi, aby pomóc AwzR, a kto chce mieć wypełnione CV po brzegi.
Iza ciągle jest zapracowana i zabiegana. Od rana w pracy a po niej biega od spotkania do spotkania: kursy, studia podyplomowe, działania dziennikarskie. Kilka lat temu zaangażowała się w akcję „Starszy brat, starsza siostra”. Kampania miała na celu wsparcie dzieci w wieku szkolnym z biednych i patologicznych rodzin. Wolontariusz stawał się „bratem” lub „siostrą” dziecka, którego rodzina objęta była opieką socjalną. Osoba wspierająca miała za zadanie spotykać się raz lub dwa razy w tygodniu z podopiecznym i spędzać z nim efektywnie czas. Można było dziecko zabrać do parku, do muzeum, do kina, pomóc w odrabianiu lekcji lub wytłumaczyć zagadnienia szkolne, z którymi dziecko sobie nie radziło. Przede wszystkim wolontariusz poświęcał dziecku czas, którego nie mieli jego rodzice lub opiekunowie.
— To było dla mnie niesamowite przeżycie – wspomina Iza – Do dziś nie żałuję, że zaangażowałam się w akcję. Chłopiec, którym się opiekowałam był bardzo fajny, kreatywny, ciekawy świata. Pochodził jednak z trudnej rodziny i miał trudny start. Trzeba było poświęcić mu uwagę, wytłumaczyć tematy szkolne, pomóc w odrabianiu lekcji. Ze spotkania na spotkanie było widać postęp. Chłopiec stawał się spokojniejszy, miał poczucie bezpieczeństwa.
Iza podkreśla, że nie tylko jej podopieczny skorzystał z tej akcji.
— Ja także zaangażowałam się emocjonalnie. Poczułam, że jestem odpowiedzialna za tego chłopca. Stałam się dorosła, inaczej wartościowałam niektóre rzeczy, zmieniłam swoje priorytety. To było dla mnie niezwykle ważne doświadczenie. Praca, jako wolontariusz uświadomiła mi, że są na świecie miejsca, gdzie nie pieniądz jest najważniejszy, ale drugi człowiek. To była bardzo cenna lekcja, z której wyniosłam wiele.
Przecież każdy coś potrafi
Pomaganie to każde działanie. Nie trzeba koniecznie mieć bezpośredni kontakt z potrzebującymi. Można charytatywnie zająć się pracą administracyjną w fundacji. To znacznie ją odciąży. Kiedy w relacji tej nie pojawiają się pieniądze, automatycznie pojawia się większa motywacja do działania i znika zagrożenie wypalenia zawodowego. Jeśli ktoś ma zdolności plastyczne lub umie obsługiwać program graficzny, może zaprojektować za darmo ulotki reklamowe. Osoby czytające dużo literatury mogą poprowadzić spotkania literackie. Można odwiedzić chorych w szpitalu, zorganizować sobotni festyn dla dzieci. Najważniejsze, żeby osoby potrzebujące naszego wparcia choć na moment oderwały się od problemu. Form pomocy jest niezwykle dużo. Każdy z nas posiada jakieś zdolności, umiejętności i zainteresowania, którymi może podzielić się z innymi.
Na pewno wśród grupy wolontariuszy są też tacy, którzy chcą tylko odbębnić godziny i mieć bogate CV dla przyszłego pracodawcy. Jednak, żeby być wolontariuszem, trzeba czegoś więcej. Trzeba mieć wewnętrzną siłę, wytrwałość i chęć do pracy. Czasem wymaga to ogromnej cierpliwości. Czasem determinacji i umiejętności przeskakiwania murów i wchodzenia przez okno, kiedy zamykają nam drzwi. Ale warto! Nie ma niczego piękniejszego jak komunikat zwrotny od podopiecznych „Cieszę się, że jesteście”!
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze